Lusia ubrała Jasiowi kalesony, spodnie, dwie bluzki z długim rękawem i bluzę. Wsunęła mu na nogi nowe buty. Czapkę i kurtkę założył sobie sam.
Ponieważ mały był słaby, Nikodem zaniósł go do nagrzanego wcześniej samochodu. Zapiął bratu pasy i dał mu do ręki lizaka o smaku Coca-Coli.
Nikodemowi nie przeszkadzało to, że poraz kolejny Agata zostaje w domu pod jego opieką. Lubił jej towarzystwo.
- Nikuś, a mogę pograć w malowanki? - spytała uruchamiając komputer starszego brata.
- Możesz...
Nikodem posłał swoje łóżko. Usiadłszy, wziął do ręki podręcznik od geografii.
- Nikuś, a ile ty masz lat? - zapytała.
- Osiemnaście a co?
- A ja pięć - wyznała.
Nastolatek uśmiechnął się. Wstał z łóżka. Wziął do ręki znajdujący się na regale atlas.
- Chodź, coś ci pokażę - rzekł kładąc się na łóżku.
Agata szybko dokończyła malowanie, po czym podbiegła do starszego brata. Usiadła obok niego.
- To jest planeta ziemia - rzekł. - Widzisz? Wygląda jak błękitny klejnot na tle innych planet.
- I my tu mieszkamy? - odezwała się dziewczynka.
- No... A konkretnie to - przekartkował atlas - tutaj, w Europie...
- Nieprawda, bo w Zajezierzu siedem! - zakomunikowała. - Nikuś, bo ja bym chciała iść na dwór.
- A ja bym chciał siedzieć w domu. Deszcz pada, księżniczko.
Agatka uśmiechnęła się. Uwielbiała, kiedy Nikodem zwracał się do niej w ten sposób.
- To weźmiemy kalosze! - zawołała wskrobując się na łóżko brata. Zaczęła po nim skakać.
- Gacia, co wyczyniasz, żabo mała?! Dopiero sobie ścieliłem łóżko!
- Chcę na dwór! Chcę na dwór! - wołała skacząc tak wysoko jak potrafiła.
Nikodem złapał ją w locie. Przerzucił siostrę przez swoje ramię. Dziewczynka głośno się śmiała. Przestała dopiero, kiedy brat postawił ją na podłodze.
- I co teraz? - spytał.
- Teraz idziemy na dwór! - odpowiedziała.
Nikodem zaśmiał się. Zaniósł siostrę na dół po schodach. Otworzył szafkę w korytarzu. Wyciągnął z niej kalosze siostry i parasolkę w biedronki.
- Kurtkę gdzie masz? - spytał.
- Nie muszę mieć kurtki - zakomunikowała.
- Jak nie? Kurtka i czapka musi być - rzekł przeszukując dużą, przesuwną szafę. - Jest.
Nastolatek ubrał siostrze kalosze, kurtkę i czapkę. Rozłożył należąca do dziewczynki parasolkę.
- Trzymaj... - rzekł.
Agatka podskoczyła z radości. Nacisnęła na ciężką klamkę. Po chwili była już na dworze.
Nim Nikodem zdążył się ubrać, jego siostra była już przemoczona. Nie tylko biegała po kałużach. Ona wręcz kładła się w nich.
Nikodem zdębiał, gdy ujrzał siostrę siedzącą w błocie. Dziewczynka świetnie się bawiła.
- Czyś ty zgłupiała?! - krzyknął biegnąc w stronę Agatki.
Małolata podniosła się z kałuży. Zaczęła uciekać w stronę otwartej na oścież bramy. Niko ruszył za nią w pogoń.
- Agata! Wróć się! - krzyczał. - Agata!
Ale pięciolatka nie miała zamiaru kończyć zabawy. Popędziła w stronę jeziora. Chciała wejść do kajaka i tam schować się przed bratem. Nie zdążyła. Nikodem dogonił ją zaledwie kilka metrów za bramą. Był wściekły.
- Czyś ty zgłupiała?! - wydarł się chwytając siostrę za rękę. Zaczął prowadzić ją w stronę domu. Agata położyła się na trawie, zaparła się nogami. Nie chciała wracać do domu.
- Nikuś, puść mnie! - wydarła się na całe gardło. - Ratunku!
- Agata, przestań! - krzyknął starając się podnieść siostrę z mokrej trawy.
Dziewczynka kopnęła go w kostkę. Wyrwała się z jego uścisku, po czym na nowo ruszyła w stronę kajaka.
Nikodem zmarszczył jasne brwi.
- Ale dostaniesz! - przygroził jej.
Pobiegł za nią. Z przerażeniem w oczach patrzył, jak jego siostra wchodzi do jeziora.
- Nikuś, spadaj! - wydarła się.
Chłopiec wziął siostrę na ręce. Niełatwo było ją nieść do domu, gdyż wyrywała się na wszystkie strony. Darła się, jakby co najmniej obdzierano ją ze skóry.
W końcu Nikodemowi udało się wnieść Agatę do przybudówki. Bez słowa zdjął siostrze kalosze z nóg. Wylał z nich wodę. Wprowadził obrażoną pięciolatkę do domu.
Dziewczynka była cała przemoczona. Nie było na niej suchej nitki.
- Rozbieraj się - rzekł.
Wytknęła na niego język.
Nikodem rozejrzał się. Wziął w rękę drewnianą łyżkę do butów.
- Zaraz dostaniesz na dupę! - przygroził jej. - Rozbieraj się, powiedziałem! Co ty sobie myślisz?! Że będziesz mi bezkarnie wchodziła do jeziora?! Mowy nie ma! Rozbieraj się! - powtórzył.
Dziewczynka pojęła, że żarty się skończyły. Odpięła suwak od kurtki. Zaczęła zdejmować przemoczone ciuchy.
Nikodem zamknął drzwi na klucz, po czym poszedł na górę do pokoju Agatki po suche ubrania dla niej.
Gdy wrócił dziewczynka siedziała na ławeczce w korytarzu w samych majteczkach. Trzęsła się z zimna. Wręcz, zgrzytała zębami.
Nikodem opatulił ją chłonnym, kąpielowym ręcznikiem.
- Gatki ściągaj. Mokre masz przecież - rzekł. - I ubierz się. Zaraz tu do ciebie wrócę. Herbatę ci zrobię...
Dziewczynka pociągnęła nosem. Zmieniła bieliznę. Wsunęła przez głowę koszulkę z nadrukowaną księżniczką Barbie.
- Nie chcę tego - powiedziała rzucając różowe rajstopy w kąt korytarza.
- Ubieraj się i nie dyskutuj! - usłyszała zza ściany.
Wtem klamka od frontowych drzwi poruszyła się.
- Kto tam? - spytała dziewczynka. - Nikuś, ktoś przyszedł!
Nastolatek prędko wrócił do korytarza.
- Bierz cichy i leć do kominka się ogrzać - rzekł. - I ubierz się...
Gdy tylko Agatka wbiegła do salonu, Nikodem przekluczył zamek w drzwiach. Po drugiej stronie futryny nikogo nie było.
- Jesteśmy! - usłyszał po chwili głos Danieli.
Kobieta weszła do mieszkania przez taras. Wprowadziła do domu Jasia.
Agatka zeskoczyła z fotela. Podbiegła do Lusi.
- Mama! - krzyknęła przytulając się do matki.
- Gusia... Grzeczna byłaś?
- Tak - odpowiedziała dziewczynka.
Nikodem pokiwał głową.
- Tak... Grzeczna, że hej - rzekł.
Daniela zdjęła Jasiowi czapkę, kurtkę i buty. Chłopiec był zmęczony. Bolała go głowa, gardło. Jakby tego było mało doszedł mu kaszel.
- I co z nim? - rzekł Nikodem podchodząc do matki i brata. - Pomogę ci...
- Ja go przebiorę. Możesz zrobić herbatę dla Jasia...
- Przed chwilą wstawiłem wodę - rzekł.
Lusia przebrała Jasia w piżamę, po czym położyła go pod kołdrę.
- Co byś sobie zjadł? - spytała.
- Nic - szepnął chłopczyk.
- Agata, ubierz się - zwróciła się do córki. - Frytki zrobię wam na obiad. Sól trochę przegryzie ci gardełko to poczujesz się lepiej - dodała kierując wzrok na Jasia.
Chłopiec przytulił się do swojego pluszaka.
- Mamo, powiedz wreszcie, co z nim - rzekł Nikodem wsypując kawę do kubka.
- Ma zapalenie oskrzeli. Lekarz przepisał mu antybiotyk, syropek, kropelki do nosa... Kupiliśmy jeszcze lizaki na gardło i osłonowe tabletki.
- Na ile dni dostał antybiotyk?
- Na siedem - odpowiedziała wyjmując z plastikowej torebki zakupione lekarstwa. - Jasiu, napijesz się teraz syropu... Otwórz buzię.
Chłopiec bez marudzenia otworzył usta. Truskawkowy syrop przypadł mi do gustu.
- Dobre? - spytała Daniela zakręcając buteleczkę.
- Dobre - odpowiedział. - Mama, włącz mi bajkę.
- Mama, ja też chcę syropku - odezwała się Agatka.
- Ale ty jesteś zdrowa...
- Mama, no!
- Ubieraj się. Do kogo ja mówię?
Nikodem wziął pilota do ręki. Włączył Cartoon Network, po czym podał Jasiowi do ręki pilot.
- Ja chcę syropku... - szepnęła Agatka.
- Chodź, lizaka dostaniesz... - odezwała się Daniela. - Na gardełko. Jeden lizak dla ciebie, drugi dla Jasia...
Dziewczynka ucieszyła się. Prędko rozwinęła papierki od obydwu lizaków.
- Jasiu! Otwórz buzię! - zawołała.
Janek uśmiechnął się. Szeroko otworzył usta. Agatka włożyła mu do buzi lizaka, po czym usiadła obok niego na kanapie.
- Mamuś, kawę ci zrobiłem... I herbatę dla przedszkola - rzekł Nikodem siadając w fotelu.
- Dziękuję ci - szepnęła.
Podeszła do młodszych dzieci. Ubrała Agatce czerwone getry i rozpinany sweterek.
- A Gacia to jest urwis. Chciała iść na dwór. Ubrałem jej kalosze, dałem parasol. Mieliśmy spacerować po kałużach... Mama, ja wychodzę z domu a ten brzydal kula się w błocie.
Lusia spojrzała na syna z niedowierzaniem. Po chwili skierowała wzrok na Agatkę, i znów na Nikodema.
- Żartujesz chyba - odezwała się.
- Mamuś, myślałem, że jej naszczelam. Serio. Chciałem ją do domu zaprowadzić, no bo była cała przemoczona... A ona mi zwiała i to za bramę. Jak ją złapałem to położyła się na ziemi... Musiałem ją wlec, nie dała się podnieść.
- Ble, ble, ble - odezwała się Agatka. - Mama, nie słuchaj go... Głupek.
- A potem ją puściłem, bo mi przywaliła w nogę...
- Nikuś, nie mów tego mamie - szepnęła dziewczynka.
- Właśnie, że powiem. Wbiegła po kolana do jeziora...
- Ble, ble, ble...
- Agata! To prawda, co mówi Nikodem?! - zawołała Daniela patrząc na córkę.
- Nie słucham cię. Oglądam bajkę - odpowiedziała dziewczynka.
Lusia pokiwała głową, po czym podeszła do córki. Chwyciła ją za rękę. Przyprowadziła do kąta.
- Spójrz na mnie, dziecko! Będziesz tu stała aż do przyjazdu ojca! Ile razy miałaś mówione, że nie wolno wychodzić za ogrodzenie?! Tym bardziej nie wolno ci zbliżać się do jeziora! Dobrze o tym wiesz! Dlaczego jesteś taka nieusłuchana?
Agata wytknęła język na mamę. Lusia szarpnęła ją za rękę. Odwróciła przodem do ściany.
- Będziesz tak stała. A spróbuj mi się odwrócić! - przygroziła jej.
Nikodem zaśmiał się, po czym poszedł na korytarz. Podniósł z podłogi przemoczone ubrania siostry. Zaniósł je do łazienki.
- Mamuś, a co z jej kaloszami? - spytał.
- Postaw je przy piecu - odparła spoglądając przez okno.
Dziesięć minut później do domu wrócili Szymon i Franciszek.