Zaraz po szkole Szymon zaprowadził Franciszka do sklepu papierniczego. Chłopiec nie wiedział, co ojciec zamierza kupić. Stanął przy oszklonej ladzie. Przyglądał się planszowym grom. Jedna z nich wpadła mu w oko, toteż podszedł do rozmawiającego z ekspedientką ojca.
- Tatuś, fajnie byłoby mieć memory o zwierzętach... - odezwał się.
- Tak? Ile kosztuje ta gra? - rzekł Szymon spoglądając na niemłodą już sprzedawczynię.
- Dwadzieścia dwa złote - odpowiedziała.
- To poprosimy...
Franek ucieszył się. Chwycił ojca za rękę.
- Poprosimy też trzy skarbonki... Franek, wybierz po skarbonce dla siebie, dla Jasia i Agatki.
- Dobra - rzekł siedmiolatek. - Dla Agatki żaba, dla mnie świnka, a dla Jasia autko z Hot Wells - zadecydował.
- Czy coś więcej dla panów? - odezwała się sprzedawczyni.
- Dziękujemy - odparł Szymon.
- Osiemdziesiąt siedem złotych poproszę.
Szymon zapłacił kartą. Wziął zapakowane zakupy, po czym wyszedł ze sklepu. Franek podskakiwał wesoło. Nie mógł się doczekać, kiedy w końcu wejdzie do samochodu i będzie mógł obejrzeć z bliska zakupioną grę.
- Tata, a pogramy dzisiaj w memory? - zapytał.
- No pewnie - odparł Szymon. - Jakie mamy światło? - dodał spoglądając na sygnalizację świetlną.
- Czerwone. Stoimy - rzekł chłopczyk.
- Tak jest.
- Tata, a czemu tamte samochody jadą? - spytał po chwili.
- One mają zielone światło...
Franek uśmiechnął się.
- No tak. Ale ze mnie gapa - rzekł.
- Żadna gapa. Mądry dzieciak z ciebie...
Wraz z pojawieniem się zielonego światła, Szymon przeprowadził syna przez pasy. Obaj pomaszerowali w stronę szkolnego parkingu. Franek wciąż podskakiwał.
- Ale by było, jakbym mógł usiąść z przodu - odezwał się podchodząc do samochodu.
- No, na to niestety jesteś troszeczkę za mały - rzekł Szymon wkładając zakupy do bagażnika.
Franek wsiadł do auta. Ojciec podszedł do siedmiolatka, aby zapisać mu pasy. Gdy to uczynił wsunął rękę do kieszeni swojej kurtki. Wyciągnął z niej niewielkie tekturowe pudełko. Wręczył je chłopcu.
- Co to jest? - spytał Franciszek.
- Przeczytaj.
- Zwierzęta dzikie i domowe. Naklejki! - zawołał przeszczęśliwy.
- Ładnie przyznałeś się przed Zuzią do tego, co zrobiłeś. Przeprosiłeś. Uznałem, że zasłużyłeś na taki prezent. Podoba ci się?
Franek uśmiechnął się do taty. Jego oczy wręcz błyszczały z radości.
- Tatuś, to najpiękniejszy prezent, jaki kiedykolwiek dostałem - szepnął rozpakowując pudełko. - Dziękuję!
- Cieszę się, że prezent się podoba. Dobra, jedziemy do domu.
Powiedziawszy te słowa Szymon zamknął tylnie drzwi w pojeździe. Usiadł za kierownicą. Wyjechał autem na ulicę.