Agatka wbiegła na taras. Położyła się na psie Marcela. Przytuliła się do jego dużego pyszczka.
- Ugryzie cię i będziesz miała - rzekł Nikodem podchodząc do siostry. - Zejdź z Misia... No, już - dodał ściągając siostrę z czworonoga.
Dziewczynka wytknęła język na brata, po czym zdjąwszy czapkę z głowy rzuciła ją na trawę.
- Będę miała dzisiaj króliczka! - zawołała. - Tata mi kupi! Trele morele!
- Taa! Jasne! - odparł Nikodem biorąc siostrę na ręce. - Jasiek! Franek! Idziecie z nami na spacer?
Chłopcy wybiegli zza drzewa. Nikodem schylił się po leżącą na ziemi czapkę siostry. Wsunął jej ją na głowę.
- I co chłopaki? Czemu nie poszliście do szkoły dzisiaj, co? - rzekł Nikodem prowadząc chłopców i siostrę w stronę furtki.
- Bo mama zapomniała nas obudzić - rzekł Franek. - A ty czemu jesteś w domu a nie w szkole?
- Bo jestem za mądry, żeby chodzić do szkoły - odpowiedział nastolatek.
- Albo za głupi! - odezwał się Jasiu.
- Jak ci zaraz przylutuję to cofniesz to, co powiedziałeś.
- Już cofam!
- No!
Jasiu podniósł z ziemi kilka niedużych, płaskich kamieni. Podbiegł do jeziora.
- Hej! Gdzie mi uciekasz?! - zawołał Nikodem. - Jak jesteś ze mną to mi nie uciekaj - dodał podchodząc do Jasia.
- Ale ja będę robił kaczki... - odpowiedział chłopiec rzucając kamyk do wody.
Nikodem uśmiechnął się. Chwyciwszy chłopca za ramię, pogłaskał go po włosach.
- Gdzie masz czapkę? - spytał.
Jasiu uśmiechnął się, po czym podbiegł do pobliskiego krzaka. Zerwał długą gałązkę.
- Franek! Walka?! - zawołał.
Młodszy chłopiec momentalnie zjawił się przy Jasiu. On także zerwał gałązkę dzikiego bzu. Rozpoczęła się walka. Nikodem wziął siostrę na barana. Wspólnie z nią przyglądał się pojedynkowi braci.
- Niko, Monster! - zawołała dziewczynka widząc biegnącego w ich stronę pieska.
Chłopcy natychmiast odrzucili od siebie kije. Wybiegli Monsterkowi na spotkanie. Zaczęli kulać się z nim po mokrej trawie.
- Monster! Potworze! - zawołał Jasiu wpychając swoją piąstkę pieskowi do gardła. - Ugryź mnie! No, ugryź! - powtarzał próbując rozdrażnić czworonoga.
- Nadepnij mu na ogon, to cię ugryzie - odezwał się Franek.
- A spróbuj! - zawołał Nikodem.
Franciszek spuścił głowę na dół. Zamyślił się przez chwilę.
- O, tata jedzie... - szepnął widząc wyłaniający się zza zakrętu ciemny Volkswagen.
- No, to teraz powiem tacie, że chciałeś nadepnąć Monsterkowi na ogon. Monster! Chodź, piesku...
- Nie mów tacie! - rzekł Franek podbiegając do Nikodema.
Uchwycił się ręki starszego brata. Wręcz, uwiesił się na niej.
- Co ty robisz, czubie? - odezwał się Nikodem
- Nie mów tacie...
Szymon wysiadł z samochodu.
- Franek! Jasiu! - zawołał.
Chłopcy pobiegli do taty. Ten, uśmiechnąwszy się, pogłaskał obydwu po włosach.
- Gdzie macie czapki? - spytał. Nie czekał jednak za odpowiedzią. - Kupiłem dla was chomika. Miałem go w kieszeni, ale mi wylazł. Poszukajcie go?
Franek i Jasiu podskoczyli z radości, po czym weszli do auta. Szymon zamknął za nimi drzwi. Przez szybę obserwował z jaką determinacją przeszukują każdy samochodowy zakamarek.
Po chwili przy aucie zjawili się Nikodem i Agata. Dziewczynka objęła ojca, toteż Szymon wziął ją na ręce.
- Co Gaciu? - odezwał się.
- Masz dla mnie króliczka?
- No pewnie. Przecież obiecałem - rzekł.
- To daj mi go.
- Za moment. Najpierw chłopaki muszą znaleźć swojego chomika... - wyjaśnił. - O, chyba już mają! - dodał otwierając przesuwne drzwi.
Franek trzymał w ręku biało-brązowego gryzonia. Zwierzątko do złudzenia przypominało Gacusia.
- Podoba się chomik? - rzekł Szymon spoglądając na rozpromienioną twarz Franka.
- No! I to jak?! Tata, jaki to jest model! On wszedł w tą plastikową dziurę na kubki!
- Żartujesz - rzekł Szymon.
- Jasiu, jak damy Gacusiowi na imię? Co ja powiedziałem?! - wybuchnął śmiechem. - Chomikowi a nie Gacusiowi!
- Nie wiem jak... Może Gatek...
- Dajcie mu na imię Gacek dwa - rzekł Nikodem.
Franek uśmiechnął się. Z uwagą przyglądał się nowemu chomikowi. Nie mógł się doczekać, by pokazać mu jego nowy dom - wyczyszczoną i świeżo wyścieloną klatkę, toteż pobiegł w stronę domu.
Szymon postawił Agatkę na nogach, po czym otworzył bagażnik. Wyciągnął z niej kolorową torebkę. Przykucnąwszy podał ją córce do ręki.
- Proszę - rzekł. - Tata, jak coś obiecuje to zawsze dotrzymuje słowa...
Dziewczynka uśmiechnęła się. Zajrzała do torebki. Jej oczom ukazał się śliczny, biały, futrzasty króliczek.
- Prawdziwy? - odezwała się.
- No, wiesz... Niezupełnie - rzekł ojciec dziewczynki.
Agatka wyciągnęła króliczka z torebki, po czym zrobiła obrażoną minę.
- Ja chciałam prawdziwego - odezwała się.
- Ale żabko, zanim dostaniesz prawdziwego, najpierw musisz nauczyć się opiekować takim zabawkowym - odparł.
Agatka naburmuszyła się jeszcze bardziej, po czym rzuciła króliczka na trawę. Szymon zaniemówił.
- Nie chcę go! Chcę prawdziwego! Chcę prawdziwego! - krzyknęła tupiąc nogami ze złości.
- Ale modela - rzekł Nikodem uśmiechając się do Szymona. - Dobra jest...
- Agata!
- Chcę króliczka! Chcę króliczka! - wołała nieprzerwanie.
Szymon chwycił córkę za rękę, ale wówczas ta położyła się na ziemi. Mężczyzna nie mógł jej podnieść, gdyż wykręcała mu się na wszystkie strony. Przestała się wyrywać dopiero, kiedy Szymon przyłożył jej w tyłek dwa porządne klapsy.
Z oczu dziewczynki momentalnie popłynęły łzy. Szymon chwycił ją za rękę. Przykucnął przy niej.
- Kto się tak zachowuje jak ty, co? - rzekł marszcząc brwi. - Za takie zachowanie możesz dostać co najwyżej lanie, a nie króliczka! - dodał patrząc córce w oczy.
Nikodem uśmiechnął się. Wziął z ręki ojca futrzastą zabawkę oraz kolorową torebkę.
- Tata, ten królik jest na baterie... - rzekł.
- Wiem przecież... Skacze, rusza ogonkiem, uszami i wydaje jakieś odgłosy... - rzekł Szymon.
- Wow. Super. Taki jest lepszy od prawdziwego, bo nie robi kup... A jaki mięciutki... Mogę go sobie wziąć?
- Możesz - rzekł Szymon. - Skoro Agatka go nie chce...
Dziewczynka naburmuszyła się jeszcze bardziej. Szymon to dostrzegł. Wziął córkę na ręce.
- Co to za miny? - rzekł patrząc pięciolatce w oczy. - Co? Aga, zbiera ci się! Zobaczysz, dostaniesz dzisiaj lanie jak należy!
Dziewczynka nic nie odpowiedziała. Przytuliła się do taty, po czym zacisnęła mocno powieki.
Po chwili Szymon wniósł dziecko do domu. Lusia zdjęła córce buty, kurtkę i czapkę.
- Co masz taką minę? - odezwała się.
- Chciała na dupę dostać. Zaraz może dostać - rzekł Szymon wieszając kurtkę w korytarzu.
Daniela zmierzyła męża wzrokiem. Nikodemowi zrobiło się żal młodszej siostry. Postanowił ją ewakuować, zanim faktycznie oberwie od ojca lanie. Zaniósł pięciolatkę do swojego pokoju.
- Aga, fajny ten królik jest - rzekł. - Patrz, tutaj przełączasz i...
Nikodem położył królika na podłodze. Agatę z kolei wziął na kolana. Dziewczynka przytuliła się do brata. Patrzyła na skaczącego po podłodze białego króliczka. Uśmiechnęła się.
- Widzisz, jaki fajny? - rzekł Nikodem przyglądając się siostrze.
- No... Ale ja bym wolała prawdziwego - szepnęła. - A tata obiecał, że mi kupi i nie kupił.
- Po co ci królik, który robi kupy? Wiesz, jak takie króliki śmierdzą?
- Pachną.
- Śmierdzą kupą.
Dziewczynka uśmiechnęła się. Jeszcze bardziej przytuliła się do Nikodema.
- Sam śmierdzisz - powiedziała.
- Ty mała, wstrętna żabo! - zawołał.
- Śmierdziel!
- Chyba z ciebie! - rzekł nastolatek podrzucając siostrę w górę.
Agatka zaczęła się chichrać. Z każdą chwilą na jej twarzy pojawiał się coraz to większy uśmiech.
- Z czego się cieszysz? - rzekł Nikodem poraz kolejny podrzucając pięciolatkę. - Ten samolot zaraz eksploduje!
- Nie!
Nastolatek uniósł siostrę w górę, po czym rzucił ją na swoje łóżko. Agata rozpłakała się ze śmiechu.
- Jeszcze raz! - poprosiła drepcząc nóżkami.
- Idź do łazienki, bo zaraz się posikasz - rzekł Nikodem podnosząc z podłogi królika.
- Nie - szepnęła zdyszana.
- Tak. Jak się wysikasz, to przyjdź.
Dziewczynka uśmiechnęła się. Ucałowała brata w policzek, po czym pobiegła do łazienki.
Nikodem położył się na łóżku.
- Wariatka - rzekł sam do siebie. - Normalnie wariatka.