Hałas

755 58 7
                                    

Znowu ulica. Ale nie ta z wypadku mojego i Anny. To była ulica na której potrącono Floriana. Tym razem była pusta. Prawie pusta. Na środku drogi stał ktoś odwrócony do mnie plecami. Miałam wrażenie że go znam. Podeszłam bliżej i położyłam tej osobie rękę na ramieniu. Nieznajomy powoli odwrócił się w moją stronę. Zobaczyłam twarz pocharataną bliznami z których nadal sączyła się krew. Trudno było poznać do kogo należy,ale w głębi serca czułam że ten ktoś jest mi bliski. Albo był. W każdym razie teraz podniósł ręcę i zacisnął je wokół mojej szyi. Ściskał je coraz bardziej i bardziej...
Obudziłam się ledwie łapiąc oddech. Przez chwilę miałam wrażenie że się duszę. Zacisnęłam oczy i policzyłam do dziesięciu. Pomogło. Oddech wrócił do normy i serce też zwolniło. Otworzyłam powolutku oczy i ujrzałam jakiś przemykający cień.
Bez zastanowienia ruszyłam za nim. Weszłam do salonu. Jednak nikogo ani niczego tam nie było. Już miałam wrócić do łóżka kiedy usłyszałam jakieś szmery w toalecie. Czułam jak z strachu żołądek podchodzi mi do gardła. Serce znowu nabrało szalonego tempa,a dłonie delikatnie drżały. Im byłam bliżej łazienki tym hałas był większy. Nie umiałam go określić, ale jak dla mnie był cholernie przerażający.
Ostrożnie otworzyłam drzwi toalety i zajrzałam do środka. W uszach szumiała mi krew. Dłonie jeszcze bardziej zaczęły się trząść. Stanęłam na środku łazienki i rozejrzałam się. Nie zauważyłam nic niepokojącego,ale hałas nie ustawał. Doprowadził mnie do szaleństwa. Nogi się pode mną ugięły i upadłam na ziemię. Zaczęłam krzyczeć. Chciałam zagłuszyć okropne stukanie i harczenie.

Tajemnica.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz