Jeszcze dziś

741 58 2
                                    

Śniadanie minęło nam w ciszy. Może to i dobrze. Przynajmniej mogłam się skupić na jedzeniu.
-Dobra. Ja muszę iść do szpitala. Możesz mnie stąd wypuścić?-zapytałam kiedy wszystkie kanapki znikły z talerza.
-A poradzisz sobie sama?-Igor zmierzył mnie spojrzeniem.
-Jezu mam dziewiętnaście lat. Dam radę.-wywróciłam oczami.
-Po pierwsze to, o ile mi wiadomo,dziewiętnaście lat będziesz miała dopiero w lutym. A po drugie wczoraj właśnie widziałem jak świetnie sobie radzisz kiedy jesteś sama.-odparł.
-Wczoraj to co innego. Było ciemno i słyszałam jakieś dziwne dźwięki.-zaczęłam się bronić.
-Pralkę,którą sama wcześniej włączyłaś.-chłopak przechylił głowę.
-Zaczynam żałować że do ciebie zadzwoniłam.-powiedziałam.
-Gdyby nie ja,pewnie byś umarła z strachu.-uśmiechnął się.
-Po prostu daj mi te klucze,albo zaraz tobie stanie się krzywda.-warknęłam.
Igor uniósł ręce w geście poddania się i po chwili wyciągnął klucze z swojej kieszeni.
-Proszę.-powiedział rzucając nimi we mnie.
-Idziesz czy teraz ja mam cię tutaj zamknąć?-zapytałam wstając z kanapy.
-Kusząca propozycja ale jednak pójdę do siebie.-odparł Igor uśmiechając się.
Razem wyszliśmy z mieszkania. Pożegnałam Ajgora i ruszyłam powoli w stronę szpitala. Drogę mniej więcej znałam,dlatego postanowiłam iść pieszo.
Wokół mnie było pełno ludzi,jednak coś nie dawało mi spokoju. Czułam że ktoś za mną idzie. Niestety za każdym razem kiedy się odwracałam,widziałam tylko nieznanych mi ludzi którzy pędzili prawdopodobnie do pracy.
Kiedy po raz setny miałam się odwrócić, zadzwonił mój telefon.
-Halo.-odebrałam.
-Gadałem wczoraj z skkf'em. Dlaczego nic mi nie powiedziałaś o wypadku? Tobie nic nie jest?-usłyszałam Janka.
-Ja jestem cała. Wybacz przez to wszystko zapomniałam was powiadomić.-westchnęłam.
-Dobrze że Eskacz ma jeszcze trochę oleju w głowie,bo inaczej nigdy bym się nie dowiedział.-Jasiek miał ton głosu jak obrażone dziecko.
-Jejku Jasiek na serio cię przepraszam. Po prostu byłam zbyt zajęta żeby dzwonić.-powiedziałam.
-Mniejsza już o to. Gadałem z chłopakami. Przyjedziemy jeszcze dziś.-oznajmił.
-Nie ma takiej potrzeby.-zapewniłam go.
-Za późno bilety już kupione,a Smav za dwie godziny będzie na miejscu.-powiadomił mnie.
-To świetnie że daliście znać wcześniej.-prychnęłam i rozłączyłam się.

Tajemnica.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz