Na jej bladych rękach ujrzałam lekko czerwone plamy. Wyglądały okropnie. Zdziwiłam się że nie ma jakiegoś bandażu czy coś.
-Złapali tego gościa?-zapytałam nie odrywając wzroku od rąk Sylwii.
-Jeszcze nie, ale mają jakieś podejrzenia.-poinformowała mnie.
-Jakie?-zaciekawiłam się.
-Policja twierdzi że to robota tych seryjnych podpalaczy którzy grasowali rok temu.-odparła.
-Przecież ich złapali.-powiedzieli.
-Tak ale nie wszystkich. Kilku uciekło.-Sylwia na powrót zasłoniła ręce.
-A ty jak myślisz?-zapytałam.
-Nie mam zdania, ale nie sądzę żeby to byli oni. To było zbyt amatorskie.-powiedziała.
Trochę mnie ta wypowiedź zdziwiła. Jak ona mogła stwierdzić coś takiego? Spojrzałam na nią uważnie. Chciałam ją o to zapytać, ale jej mina mówiła mi że na dzisiaj ma dość gadania.
-Na mnie już czas.-powiedziałam wstając z kanapy.
-Trafisz sama do domu?-zapytała z troską w głosie.
-Jasne.-posłałam jej słaby uśmiech.
Sylwia odprowadziła mnie do drzwi i pożegnała. Postanowiłam, że nie wrócę lasem bo nie chcę ryzykować tego że znowu się zgubię. Wybrałam więc drogę przez centrum miasta. To zadziwiające jak mało było tu ludzi. Za to wszyscy byli mi znajomi, ponieważ z większością chodziłam do szkoły. Mimo to nie zatrzymałam się ani na chwilę. Ograniczyłam się do krótkiego "cześć" i sztucznego uśmiechu.
W pewnym momencie zauważyłam jak z naprzeciwka powoli w moją stronę zmierza nie kto inny jak Jan Dąbrowski. Szybko skręciłam w najbliższą uliczkę i zaczęłam truchtać. Co chwilę obracałam się żeby zobaczyć czy przypadkiem nie idzie za mną. Nie miałam ochoty na kolejną rozmowę o moich problemach. Są ważniejsze sprawy.
Truchtałam tak sobie, aż nie dobiegłam do domu. Nim zdążyłam dotknąć klamki, drzwi same się otworzyły i stanęła w nich moja mama.
CZYTASZ
Tajemnica.
FanfictionSiedmiu chłopaków i jedna dziewczyna.Razem tworzą idealną paczkę-ekipę terefere. Wspólnie postanawiają spędzić Sylwestra,który wywrócił życie Sary do góry nogami.Florian nieoczekiwanie pocałował ją,kiedy oczy wszystkich zwrócone były ku niebu na któ...