Śmierć głodowa

914 70 2
                                    

-Słyszałam wiele twoich głupich pomysłów,ale tak durnego to ty chyba w życiu nie miałeś.-powiedziałam i zabrałam rękę z jego uścisku.
Zaczęłam ją na nowo bandażować.
-To w takim razie czemu to zrobiłaś?-zapytał Jasiek wstając.
-Nieważne.-odpowiedziałam krótko i też wstałam.
Chłopak pokręcił głową. Chyba zrozumiał że dalsza rozmowa nie ma sensu,ponieważ opuścił pomieszczenie. Zrobiło mi się strasznie wstyd. On nie powinien tego widzieć. Teraz nie będzie mi dawał w spokoju,bo będzie chciał mieć pewność że to się nie powtórzy.
Westchnęłam i poszłam w ślady Jaśka opuszczając pokój. W salonie siedział tylko on i Kiślu.
-A reszta gdzie?-zapytałam.
-Poszli po coś normalnego do jedzenia.-powiedział Kiślu.
-Przecież jest ser.-zaśmiałam się.
Kiślu wykrzywił twarz w grymasie. Uśmiechnęłam się do niego.
-Oj nie przesadzaj ser jest przecież dobry.-powiedział Jasiek widząc jego minę.
Młody żłówik skutecznie unikał mojego spojrzenia. Ewidentnie był na mnie zły,ale cóż ja już nic na to nie poradzę. Co się stało to się nie odstanie.
-Jesteście jacyś nienormalni. Nie da się jeść kanapek z samym serem.-nachmurzył się Rafał.
-Jesteś strasznie wybredny,wiesz?-rzuciłam i usiadłam obok niego na kanapie.
Nastała cisza. Nikt już się nie odezwał. Jasiek tylko stukał palcami w oparcie kanapy.
Wreszcie drzwi mieszkania otworzyły się i weszła reszta ekipy.
-Nie bójcie się bo oto ja dzielny Smav przyszedłem uratować was od śmierci głodowej.-usłyszeliśmy głos Filipa.
Chłopak stanął przy kanapie.
-No fajnie,a gdzie masz jakieś siatki z żarciem?-zapytał Kiślu.
Wszyscy spojrzeli na Smav'a który trzymał ręce w kieszeniach.

Tajemnica.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz