Kolejne trzy miesiące minęły tak szybko, że ledwo za wszystkim nadążała. Doszło jej więcej obowiązków, miała także więcej zmian stricte biurowych niż na recepcji. Wróciła z papierosa i zasiadła za biurkiem. - Wyślesz mi podsumowanie sprzedaży biletów w lutym? - usłyszała głos koleżanki z działu. - Jasne. - skinęła głową i zalogowała się do systemu. Kończyła uzupełniać tabelkę, gdy zadzwonił jej służbowy telefon. - Hej, jakiś facet do Ciebie. - usłyszała głos koleżanki z recepcji. - A mówił w jakiej sprawie? Z nikim się nie umawiałam. - zapytała wyraźnie zaskoczona. - Nie, wyjdziesz do niego? - Lisa westchnęła i przytaknęła. Wzięła telefon i papierosy i wyszła z biura. Zobaczyła siedzącego pod antresolą mężczyznę. - Dzień dobry, w czym mogę pomóc? - zapytała podchodząc do niego, gotowa podać mu rękę na przywitanie. Mężczyzna uniósł głowę i uśmiechnął się na jej widok. - Co ty tu robisz? - zapytała i wsunęła się na fotel naprzeciwko niego. - Wyglądasz jakbyś ducha zobaczyła. - roześmiał się. - Trochę tak, bo zdążyłam już o tobie zapomnieć. - przyznała zgodnie z prawdą. Spojrzała na jego twarz i zaraz uciekła wzrokiem. Obróciła telefon w dłoni, rozglądając się wokół. - Mam dużo pracy, więc jeśli chcesz zarezerwować kręgle, to możesz iść do recepcji, moje koleżanki chętnie ci pomogą. - wstała, jednak zamarła, gdy chłopak szybko zacisnął dłoń na jej nadgarstku. Spojrzała zaskoczona na jego wytatuowaną dłoń, a potem na niego. - Siadaj. - niemalże warknął i pociągnął ją z powrotem na fotel, tym razem obok siebie. Wyrwała rękę z jego uścisku. Na jej twarzy malowało się zdziwienie. Przesiadła się na drugą stronę stołu. - Słucham, w czym mogę Panu pomóc? - zapytała chłodno, akcentując słowo Pan. Drażniły ją takie sytuacje, a dzisiaj wyjątkowo, bo były jej urodziny, więc humor nie dopisywał. - Macie tutaj jakieś osobne sale? Chciałbym zrobić skromną imprezę. Około 20 osób. Powiesz mi co i jak? - zapytał przyglądając jej się uważnie. - Zawołam kogoś z działu eventów, to omówi z Panem od razu szczegóły imprezy. - oznajmiła i chciała wstać, ale opadła na siedzenie, gdy chłopak skarcił ją wzrokiem. - Nie znam tu nikogo, nie chcę robić szumu, dlatego pytam Ciebie. - powiedział. Dziewczyna zaczęła czuć się niekomfortowo, gdy przechodzący obok pracownicy zerkali z zainteresowaniem w ich stronę. - Pokój vip to 600 zł za noc, wejściówki na imprezę oraz szatnia dla gości w cenie. Na stronie internetowej może Pan podejrzeć nasz kalendarz imprez.... - powiedziała formułkę, którą częstowała każdego potencjalnie zainteresowanego rezerwacją tego typu imprezy. - Można do tego tory? W ogóle jakiej one są długości? - zapytał z pełną powagą. - Tak, mamy także pakiety imprezowe i wtedy jest 10% rabatu na atrakcje. Nie pamiętam dokładnie, ale około 25 metrów. - odpowiedziała automatycznie, zupełnie niezrażona jego pytaniem. Codziennie udzielała odpowiedzi, nawet na najprostsze pytania. - Możemy zobaczyć te sale vip? - zapytał. Dziewczyna skinęła głową i skierowała się w ich kierunku. - VIP 1, mniejszy, polecany dla około 20 osób, drugi na nawet 30-40 osób, zależy oczywiście od ustawienia i charakteru imprezy. Oba mają niezależny system.... - wyjaśniła rozpalając światła w pierwszym pomieszczeniu. - Można je oczywiście połączyć, w jednej części zrobić bufet, w drugiej zostawić miejsce do tańczenia. - podeszła do rozsuwanych drzwi i zniknęła w drugim pokoju. - Ma Pan jeszcze jakieś pytania? - zapytała opierając się o framugę. Que spojrzał na nią i pokręcił głową. - Zawczasu wyczerpałaś temat. - stwierdził. - Chyba, że uraczysz mnie jeszcze jakąś ciekawostką. - dodał. - Słonie nie umieją skakać. - wypaliła nagle. Chłopak już nie mógł powstrzymać głośnego śmiechu. - Niesamowite. Wiem nawet więcej niż chciałem. - wyszczerzył zęby w uśmiechu. Dziewczyna lekko się uśmiechnęła. Zgasiła światło i wycofała się do sali głównej. - To jak, iść po kogoś z eventów? - zapytała. - Mam jeszcze jedno miejsce na oku, ale wstępnie jestem na tak. - stwierdził. - Super, dziewczyny w recepcji wydrukują Panu kontakt do działu eventów, albo znajdzie go Pan na stronie internetowej. - podsumowała i wyciągnęła rękę w jego kierunku. - Dziękuję za spotkanie. - oznajmiła dając do zrozumienia, że musi wracać do swoich obowiązków. Chłopak uścisnął jej rękę. - Kuba. - przedstawił się z uśmiechem. - Miłego dnia, Panie Kubo. - odpowiedziała i odwróciła się na pięcie. Gdy tylko weszła do biura przyjaciel odwrócił się z impetem na fotelu i aż musiał złapać się kantu biurka, aby nie obrócić się dwa razy. - Ej, z kim gadałaś? Dobrze widziałem? - zapytał szczerząc się jak głupi do sera. - Z nikim. - stwierdziła wstukując na klawiaturze swoje hasło do systemu. - No przecież widziałem. - sztruchnął ją w ramie. - Siniaka będę miała! - oburzyła się rozmasowując miejsce. Chłopak przewrócił oczami - No? - ponaglił ją. - Dziewczyny go do mnie skierowały, bo chciał zrobić rezerwację dla dzieciaków z jakiegoś domu dziecka. - nawet ją zaskoczyło to, z jaką łatwością wymyśliła kłamstwo. - Już? Czysty przypadek. - zapytała. Miała nadzieję, że na teraz zaspokoiła jego ciekawość. Nie lubiła być w centrum uwagi, a już szczególnie nie z takiego powodu.
Usłyszała dźwięk przychodzącego smsa. Odblokowała telefon i odczytała wiadomość "W sumie to nie podałem terminu, sprawdzisz mi 16 marca?" odczytała i zrezygnowana pokręciła głową. Zerknęła w system rezerwacji i odpisała, że mają jeszcze jeden vip wolny. Nie doczekała się żadnej odpowiedzi, więc zajęła się pracą.Obiecała sobie, że zamiast samotnie siedzieć w domu postara się wychodzić częściej do ludzi, szczególnie, kiedy dopada ją podły nastrój. Dlatego dzisiaj po pracy pojechała z przyjacielem do centrum na urodzinowy obiad. Teoretycznie miała od psychiatry zakaz spożywania alkoholu, ale praktycznie dostała pozwolenie na jeden kieliszek wina lub szampana z okazji urodzin. Spędziła naprawdę fajny wieczór, wypiła więcej alkoholu niż mogła, ale nie próbowała się nawet opierać, gdy przesympatyczna kelnerka zaproponowała kolejnego drinka. - Gdzie była łazienka? - zapytała odkładając sztućce. Chłopak wskazał palcem w kierunku schodów. - Zostawisz mi fajki? Pójdę zapalić. - zapytał dopijając piwo. - Poprosimy raz jeszcze to samo. - uśmiechnął się do kelnerki, gdy Lisa zniknęła na schodach. Czuła, że procenty uderzyły jej do głowy - było jej trochę za ciepło oraz miała wyśmienity nastrój. Myjąc ręce przyjrzała się sobie w lustrze. Oczy jej już błyszczały, a policzki były zaróżowione. Zakręciła kran, gdy usłyszała dźwięk służbowego telefonu. Wyciszyła go, bo nie była to pora na rezerwacje. Wyszła przed lokal do przyjaciela i zabrała mu opakowanie fajek. Wyciągnęła ostatnią i wyrzuciła pudełko. Poczuła w kieszeni wibracje. - Boże, dawno po 17:00, gońcie się. - jęknęła. Znowu dzwonił ten sam numer. - Może to coś ważnego? - zapytał zerkając na jej telefon. - Odbierz, najwyżej przeprosisz, że nie możesz rozmawiać i oddzwonisz jutro. - zaśmiał się. Podjudzał ją. Jeszcze kilka miesięcy temu nie pozwoliła sobie nawet na wyciszenie telefonu i odbierała go nawet po godzinach pracy. Zaczynając terapię, wypisała na liście oczekiwań, że ograniczy swój pracoholizm i nawet starała się tego trzymać - miała każdą niedzielę w miesiącu wolną. Wpatrywała się w telefon, gdy znowu wyświetliło się połączenie od tego numeru. - Lisa przy telefonie, słucham? - rzuciła chłodno, gdy zdecydowała się odebrać telefon. - Co nie odbierasz? - usłyszała głos Que. - Jestem po godzinach pracy, świętuję swoje urodziny, więc nie widzę powodu, abym miała odbierać. - oznajmiła. Odeszła kilka kroków dalej. - O! Wszystkiego najlepszego w takim razie. A gdzie świętujesz? - zapytał. - A po co dzwonisz? - odpowiedziała pytaniem. - Jesteś niekulturalna. Pierwszy zadałem pytanie. - myślała, że szlag ją trafi jak to usłyszała. - Słuchaj, nie będziesz mnie pouczał.... - posłała mu wiązankę na wydechu. - Wstawiona jesteś. - usłyszała śmiech chłopaka. - Wydaje ci się. - powiedziała uważając, aby język jej się nie plątał. - Chyba tobie się wydaje, że jesteś trzeźwa. - Uooooo, ostro siostro. - zaśmiała się do słuchawki. - Żeś pocisnąąąąłł! - dodała ze śmiechem. Chłopak milczał przez chwilę. - Daj znać, jak będę mógł zadzwonić. - poprosił. - Jutro od 9:00 - rzuciła i rozłączyła się. Wypili jeszcze kilka drinków i postanowili się zbierać, bo był środek tygodnia, a oboje nie spożyli takiej ilości alkoholu od dobrego pół roku. Uściskali się i rozeszli do swoich taksówek. Kiedy dojechała do domu, wzięła jeszcze psa na krótki spacer i w końcu po całym dniu zrzuciła z siebie ciuchy. Założyła koszulkę po domu i opadła na łóżko. Przeciągnęła się leniwie i obróciła na bok, aby włączyć telewizor. Pies ułożył się w zgięciu jej kolan, wyraźnie zaznaczając, że pora na sen. Mimo wszystko było jeszcze całkiem wcześnie, bo tuż przed 21:00. Musiała przysnąć na chwilę, bo obudziły ją hałas wibrującego telefonu. Skarciła sama siebie za położenie go na blacie stołu. - Kurwa, człowieku, czego nie rozumiesz w jutro po 9:00? - warknęła tuż po odebraniu, bo rozpoznała numer Kuby. - Ej, ej, stop agresji. Zależy mi na tym terminie, możesz mi przytrzymać ten vip do rana? Dam Ci znać czy się zdecyduję, bo nie mogę dodzwonić się do kumpla, a razem mamy podjąć decyzję. - powiedział nieco rozbawiony. - Bawi cię to? Bo mnie nie. - rzuciła do telefonu i całkowicie go wyłączyła.
Zaskakująco dobrze jej się spało i nawet wstała po pierwszym sygnale budzika. Poszukała wzrokiem klapek, ale nie mogła ich znaleźć, więc poszła boso do łazienki. Złapała zawiechę pod prysznicem, przez co ogarnięcie się zajęło jej dużo więcej czasu niż zwykle. W końcu udało jej się dotrzeć do miejsca pracy. Przypomniała sobie, że telefon służbowy miała wyłączony, ale było jeszcze przed 9:00, więc nie panikowała, że ktoś próbował się z nią skontaktować w ważnej sprawie. Przyszły jej dwa smsy od sieci o dwóch nieodebranych połączeniach. Nie zdążyła nawet pomyśleć o zrobieniu sobie kawy, gdy telefon rozdzwonił się. - Jeszcze nie ma 9:00 - rzuciła na powitanie. - Wiem, chciałem tylko powiedzieć, że sorry za zawracanie głowy, ale zdecydowaliśmy się na inny lokal. - powiedział Kuba. - Masz już lepszy humor czy dalej chcesz mnie rozszarpać? - zapytał. - Nie wiem, czy zasłużyłeś na to, żebym poświęciła swój czas na obmyślanie stu sposobów na zabicie cię. - odpowiedziała rozłączając się. Chłopak wyjątkowo ją drażnił, nawet sama nie wiedziała dlaczego. Dostała kolejnego smsa, ale nie raczyła go nawet przeczytać.
CZYTASZ
Potrzebny
FanfictionPrzeciągnęła się i trąciła stopą psa śpiącego w jej nogach. Radio-budzik nie przestawał dzwonić, więc nie zostało jej nic innego, jak podnieść się z łóżka i go wyłączyć. Zegar wskazywał 6:40. Był to jej 11. dzień pracy pod rząd. Jeszcze tylko 8 god...