- Jak tylko zrobi się ciepło to masz szlaban na moją szyję! Wyglądam jak ofiara przemocy domowej! - Lisa wyszła z łazienki i wpadła prosto na Krzyśka, który wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu. Jeszcze chwilę temu zostawiała Kubę samego, więc zdziwiła się widząc resztę wesołej ekipy, która w końcu dotarła na lotnisko. - To będzie cię gryzł w dupę. - skomentował Maciek całując ją w policzek. - Nieźle sobie używacie. - Krzychu gwizdnął, ze śmiechem obserwując dziewczynę, która ściśle owija szalik. - Też się cieszę, że was widzę. - burknęła zmieszana, co tylko rozczuliło Kubę, szczególnie gdy schowała twarz w jego ramię. - Patrzcie, patrzcie! Teraz taki wstydzioch, a w łóżku zwierzę! - hypeman ciągnął temat, na co wszyscy wybuchnęli gromkim śmiechem. - Masz szlaban. - dźgnęła Kubę w żebra i obrażona zajęła wolne krzesełko zaraz przy wyjściu na płytę lotniska. - Będziesz wył jak wilk przy norze. - dodała, kiedy chwilę później kucnął przed nią. Skrzyżowała ręce i patrzyła gdzieś ponad jego ramieniem. Szczególnie irytowało ją to, że śmiał się razem z nimi i nawet nie próbował jej bronić, tylko rechotał jak głupi. - Na tydzień. - syknęła jak rozjuszona kotka, kiedy położył dłonie na jej udach. - Kogo ty próbujesz oszukać? Przecież nie wytrzymasz. - przewrócił oczami, a usta bolały go od powstrzymywania uśmiechu. - Dwa tygodnie. Chcesz się dalej licytować? - uniosła brwi, posyłając mu wściekłe spojrzenie. - Mordo, naprawdę? Jestem przekonany, że jak tylko zejdę ze sceny to będziesz się do mnie łasić. - wstał z uśmiechem i pochylił się, źeby pocałować ją w czoło. - Dziurkę od klucza będziesz posuwał, zobaczysz. - prychnęła i wstała, gdy z głośników padł komunikat o rozpoczęciu boardingu. Usłyszała za sobą wycie, a kiedy obróciła się zobaczyła chłopaków składających się ze śmiechu. Poirytowana pokazała im tylko środkowy palec, a potem przepraszająco uśmiechnęła się do starszego mężczyzny, u którego jej gest wywołał zniesmaczenie. W końcu zajęła swoje miejsce przy oknie i od razu zaczela szukać słuchawek w torbie, aby odciąć się od świata zewnętrznego. Niecierpliwie stukała stopą, czekając na moment aż wszyscy pasażerowie zajmą swoje miejsca i rozpocznie się demonstracja procedury ewakuacyjnej. Znała ją na pamięć, ale nie chciała irytować obsługi lotu, więc cierpliwie poczekała na jej zakończenie. - No chyba sobie ze mnie żartujesz. - Kubie opadły ręce, gdy zobaczył jaki serial włączyła na iPadzie. - Przepraszam, mówiłeś coś? - udała, że go nie słyszała i spojrzała na niego pytająco. - Pogięło cię. Nie masz nic innego do oglądania? - obruszył się, nawiązując do serialu dokumentalnego o katastrofach w przestworzach, który właśnie uruchomiła. - Każe ci ktoś to oglądać? - spojrzała na niego z politowaniem. - Akurat to mam w pobranych, bo nic innego nie zdażyło się załadować. - wyjaśniła i włożyła słuchawki do uszu, wygodnie układając się w fotelu. - Ocipieję przez ciebie. - rzucił na tyle głośno, że usłyszała ten komentarz. Nie mogła się powstrzymać od lekkiego uśmiechu, kiedy zaczął skarżyć się na nią Krzyśkowi siedzącemu obok. Jeszcze zanim samolot zaczął kołować to wymusił na nim zamianę miejsc, bo dobrze wiedział, że mimowolnie będzie zerkał na ekran. Do dziewczyny docierały strzępki ich rozmowy, ale nie wytrzymała kiedy ciagle słyszała swoje imię. - Halo, jestem tutaj. - przypomniała im, a Kuba wychylił się do przodu. - Oglądasz? To oglądaj dalej i się nie wtrącaj jak dorośli rozmawiają. - pouczył ją obrażonym tonem i zacisnął palce na brzegu fotelu, kiedy samolot zaczął się wznosić. - Jesteś pewien, że chcesz żeby to były twoje ostatnie słowa do mnie jak samolot spadnie? - rzuciła kąśliwie, do reszty zamykając mu usta. Maciek z Adamem ciągle trzęśli się ze śmiechu słuchając tej wymiany zdań, a nawet zdążyli zrobić pierwsze zakłady o jakieś bzdety.
Dwie godziny później wylądowali na lotnisku pod Oslo i po odebraniu bagaży skierowali się do wypożyczalni aut. Kuba milczał od czasu jej ostatniej uwagi i nawet nie brał udziału w dyskusji dotyczącej modelu samochodu, który chcieli wypożyczyć na weekend. - Przeszło ci już? - zapytała, kiedy chłopaki rzucali monetą. - Jesteś straszna, wiesz? - zerknął na nią, w dalszym ciągu demonstrując obrażoną minę. - Ty też, więc jesteśmy kwita. - podsumowała i skierowała się na parking, za Maćkiem, który odebrał kluczyki. Przez całą drogę do hotelu w aucie panowała całkiem wesoła atmosfera, a jedyną milczącą osobą był Kuba, który obraził się chyba na cały świat. - Idziesz ze mną na miasto? - zapytała, kiedy zameldowali się w hotelu w bliskiej okolicy Vulkan Areny. - Zdrzemnę się, a o 18 mamy próbę. Obudzisz mnie? - zapytał siadając na ogromnym łóżku. - Nastaw sobie budzik, bo nie wiem czy wrócę przed tą godziną. - zaproponowała, bo miała na liście kilka miejsc, które chciała odwiedzić. - Sama idziesz? - zsunął buty i usiadł głębiej na materacu. - Może ktoś będzie jeszcze chętny, jak nie to pójdę sama. - wzruszyła ramionami, bo była przyzwyczajona do samotnego zwiedzania i niekoniecznie potrzebowała do tego towarzystwa. Chłopak wyglądał jakby się wahał czy nie wybrać się z nią, ale ten krótki lot dostarczył mu tylu emocji, że postanowił jednak odpocząć. - Mamy jakieś przepustki na backstage czy mam się wylegitymować na miejscu? - zapytała przepakowując torebkę, żeby nie zabierać ze sobą ładowarek czy innych zbędnych rzeczy. - Nie pamiętam, ale Krzychu powinien wiedzieć. - podrapał się po głowie i posłał jej zmęczony uśmiech. - Udostępnisz mi swoją lokalizację? Tak na wszelki wypadek. - poprosił, kiedy miała już wychodzić. - Niech ci będzie, ale tylko na ten wyjazd. - przewróciła oczami i zniknęła za drzwiami.
CZYTASZ
Potrzebny
FanfictionPrzeciągnęła się i trąciła stopą psa śpiącego w jej nogach. Radio-budzik nie przestawał dzwonić, więc nie zostało jej nic innego, jak podnieść się z łóżka i go wyłączyć. Zegar wskazywał 6:40. Był to jej 11. dzień pracy pod rząd. Jeszcze tylko 8 god...