BP

604 38 3
                                    

Dzisiaj wyjątkowo nie odebrał jej z pracy, ponieważ musiał załatwić coś na mieście. Miał dosyć ciężki dzień i marzył już tylko o położeniu się do łóżka, gdzie mógłby przytulić się w Lisę i zapomnieć o wszelkich troskach. - Dzieciaku? - było dobrze po 20, kiedy wszedl do ciemnego mieszkania. Odpowiedział mu tylko pies, który przywitał go z radością po otwarciu drzwi do salonu. - Gdzie ta twoja pani, co? Śpi już? - podrapał zwierzę za uchem i w jego towarzystwie zajrzał do sypialni, ale tam też nie zastał dziewczyny. Rozpalił światło w przedpokoju i zsunął buty, jednocześnie wyjmując telefon z kieszeni. Już miał wybierać jej numer, kiedy spostrzegł kolorową karteczkę przyklejoną na drzwiach wejściowych. „Miałam ochotę na tatar, jestem w Oparach" - przeniegł wzrokiem po jej bazgrołach i mimo zmęczenia postanowił, że do niej dołączy. Niecałe 10 minut później wszedł do lokalu, który mimo wtorkowego wieczoru był niemal pełny. Rozejrzał się po stolikach i szybko zauważył dziewczynę siedzącą przy barze. - Dobry wieczór, sama tak tutaj? - podsunął sobie wysokie krzesło i usiadł obok niej. - A sama. Tak to jest jak narzeczony ciężko pracuje. - podchwyciła i wychyliła ostatni kieliszek wódki, dbając o to by pierścionek zaręczynowy błysnął w słabym świetle. - Auć. Umiesz od razu odstrzelić faceta. - udał, że zabolało go serce. - Masz coś przeciwko żebym dotrzymał ci towarzystwa? - zapytał, zdejmując kurtkę. Dziewczyna wzruszyła ramionami, ale kąciki jej ust powędrowały ku gorze. - Nie chciałabym, żeby on był zazdrosny. Może tutaj wpaść w każdej chwili. - teatralnie zerknęła na zegarek i głośno westchnęła. - Idiota z niego, że pozwala takiej dziewczynie spędzać czas samej i to jeszcze w barze. - skomentował, wyciągając do niej rękę. - Kuba. - przedstawił się, a dziewczyna powstrzymała śmiech, aby nie wyjść z roli. - Lisa. Miło cię poznać. Następna kolejka na twój koszt. - kiwnęła palcem w kierunku pustych kieliszków, które barman zabrał z blatu szybkim ruchem. - Jasne, poprosimy jeszcze raz to samo. - rozsiadł się wygodniej i zlustrował dziewczynę spojrzeniem od góry do dołu i spowrotem. Udała zawstydzoną i chrząknęła, gdy zawiesił wzrok na rozpiętym dekolcie jej czarnej koszuli. Nie przeprosił, a posłał jej tylko jeden ze swoich szelmowskim uśmiechów. - Za ciebie, żebyś nigdy więcej nie musiała siedzieć tutaj sama. - stuknął w jej pełny kieliszek i wypił zawartość nie spuszczając oczu z dziewczyny. W jej oczach odbijały się płomienie małych świeczek ustawionych na barze, a policzki miała nieco zaróżowione. Ciągnęli dalej tę grę, rozmawiając jakby spotkali się pierwszy raz. - Wiesz, wyglądasz jakoś dziwnie znajomo. Czym właściwie się zajmujesz? - stwierdziła po kilku kolejnych shotach. - Dla ciebie mogę być kim tylko zechcesz. - pochylił się do niej, kładąc wytatuowaną dłoń na jej udzie. - Kuba... - delikatnie upomniała go, próbując zabrać jego rękę ze swojej nogi, jednak zacisnął palce na jej nadgarstku. - Jestem zajęta. Nie przyszłam szukać tutaj przygody. - świdrował ją spojrzeniem, które wytrzymała. - Pieprzyć to. - wychrypiał jej na ucho, delikatnie wodząc po nim wargami. Barman obserwował ich z lekkim uśmiechem, bo dobrze ich kojarzył, gdy często przychodzili do tego lokalu na pierogi czy szybkiego drinka. Splótł palce z jej i wsunął rękę między jej uda, które od razu zacisnęła. - Gorąco tutaj, - odgarnęła włosy za ucho i powachlowała się kartą drinków. - Wydaje ci się. - mruknął, przejeżdżając wargami po jej linii szczęki, aż w końcu trafił na jej usta. Nie mogła mu się dłużej opierać i kiedy delikatnie odciągnął jej wargę pozwoliła, aby wsunął język do jej ust. Nie wiedziała na jak długo się zatracili, ale w końcu pociągnęła go za włosy, aby przerwać pocałunek. - Wszyscy się na nas gapią. - oblizała wargi i rozejrzała się po lokalu, widząc jak niektórzy odwracali wzrok przyłapani na gorącym uczynku. - Muszę już iść. - wlała w siebie ostatni kieliszek wódki i sięgnęła do portfela. Zakładając kurtkę przesunęła w kierunku barmana banknot, mrucząc, że reszty nie trzeba. - Odprowadzę cię. - stwierdził i gdy tylko wyszli na zewnątrz położył dłoń w dolnej części jej pleców. - Daleko mieszkasz? - zapytał jak gdyby nic, kiedy szli ruchliwą ulicą. - Dwie ulice stąd. - odpowiedziała zakładając kaptur i roześmiała się w duchu. Wypiła o kilka kieliszków za dużo jak na środek tygodnia i czuła jak szumiało jej w głowie. Kodem otworzyła drzwi na klatkę schodową i skierowała się do windy. Chłopak był dosłownie pół kroku za nią, widziała jak pożerał ją wzrokiem gdy wsiedli do kabiny. Przejechali może jedno piętro, kiedy winda dźwig szarpnął i zatrzymał się między piętrami. Była przyzwyczajona do jazdy windą, jednak każdy nietypowy dźwięk, szarpnięcie,  sprawiało, że serce zaczynało jej szybciej bić, a gardło zaciskało się, jakby ktoś zaciągnął pętlę na jej szyi. Nim się zorientowała poczuła na policzku chłód tafli lustra, a sprawne palce Kuby już rozpinał jej spodnie. Mocno przyparł ją swoim ciałem, unosząc jej jedną nogę. Wszystko działo się tak szybko, że aż krótko krzyknęła, gdy wszedł w nią mocnym ruchem bioder. Zacisnęła palce na drążku pod lustrem i zamknęła oczy, a na jej twarzy pojawił się grymas przyjemności, gdy posuwał ją szybkimi, krótkimi ruchami. Kabinę wypełniały ich przyspieszone oddechy i ciche jęki rozkoszy. Bylo jej duszno, a serce dalej waliło jej jak oszalałe. Czuła wszystkie objawy zbliżającego się ataku paniki wywołanego zatrzymaniem windy. Kuba zauważając jej problemy ze złapaniem oddechu przejechał dłonią na jej szyję i zacisnął palce, czując jak dziewczyna nerwowo przełyka ślinę. W lustrzanym odbiciu widziała jak chłopak zagryza wargę, gdy wypięła się dociskając biodra do jego. Wszystko było tak intensywne, szybkie i pełne namiętności, że oboje szybko osiągnęli spełnienie. Dziewczyna głucho jęknęła, gdy wysunął się z niej i zapiął spodnie, ponownie uruchamiając windę. Kilka długich sekund zajęło jej doprowadzenie się do porządku. Ledwo zasunęła rozporek spodni, kiedy dźwig zatrzymał się na ósmym piętrze, a drzwi otworzyły się. - Dobry wieczór. - mruknęła do sąsiada, którego zauważyła ponad ramieniem Kuby i nerwowo poprawiła włosy, jednak rumieniec który pojawił się na jej twarzy zdradzał niemal wszystko. - O jezusie. - parsknęła śmiechem i oparła się o ścianę, po której zjechała na podłogę. - Co to było... - ukryła twarz w dłoniach, ciągle dochodząc do siebie. Kuba głośno roześmiał się i oparł się o otwarte drzwi od korytarza, z rozbawieniem obserwując dziewczynę. - Ta winda... nie rób mi tego więcej. - powiedziała oddychając „po kwadracie", tym razem przejmując świadomą kontrolę nad paniką. - Chodź, wydaje mi się, że twój narzeczony właśnie wrócił do domu. - wyciągnął do niej rękę i pomógł jej wstać. - Tak, zdecydowanie wrócił. Na pełnej kurwie. - skomentowała tuląc się do jego ramienia, kiedy otwierał mieszkanie. 

PotrzebnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz