BJ

624 43 4
                                    

Kuba przewrócił się na bok i nie otwierając oczu wyciągnął rękę, aby objąć Lisę, jednak jego ramię opadło na puste miejsce. Odblokował telefon i sprawdził godzinę. Zmarszczył brwi, gdy zegarek wskazywał dopiero 8 rano. Odrzucił kołdrę na bok i usiadł przeciągając się. - Lisa?! - zawołał w głąb mieszkania i od razu dostał odpowiedź, że jest w salonie. - Co ty robisz? Spać nie mogłaś? - boso pokonał przedpokój i stanął w drzwiach. - Co ty masz na sobie? - roześmiał się, gdy zobaczył dziewczynę w onesie zebry. - Wrzuciłam wczoraj do pralki wszystkie spodnie i jeszcze nie wyschły. - wzruszyła ramionami, przeglądając papiery. - Jakoś musiałam wyjść z psem na spacer. - uniosła głowę w końcu patrząc na chłopaka. Obrzuciła go długim spojrzeniem, wodząc po jego umięśnionym ciele. Uśmiechnął się kącikiem ust, kiedy zatrzymała wzrok na jego podbrzuszu. Podciągnął spodnie i przysiadł na skraju kanapy. - Sprzątasz od rana? - oparł ręce o kolana i zajrzał jej przez ramię. Wokół niej na podłodze leżały stosy papierów i tekturowych teczek. - Nie mogłam spać. Poza tym już dawno miałam to zrobić. - machnęła ręką w kierunku białej komody. - Schowam zbędne rzeczy do Narni, a w szufladach będzie miejsce na częściej używane pierdoły. - wyjaśniła i otworzyła kolejną teczkę. - Stare wypracowania? Serio trzymasz takie rzeczy? - nachylił się i zanim zdążyła zareagować wziął pierwsze kilka kartek. - Nie czytaj, zostaw. - jęknęła żałośnie, ale chłopak zignorował ją i odsunął się, aby nie mogła wyrwać mu tego kawałka papieru. - Jakieś opowiadanie? - przeskanował wzrokiem wybrane linijki. - Gówniarski fanfic, jeszcze za czasów gimnazjum. Oddaj mi to. - zerwała się, gdy przewrócił stronę. Gwizdnął pod nosem czytając kolejny fragment, a twarz dziewczyny oblała się rumieńcem. - Kuba. Oddaj. - powtórzyła, ale podciął jej nogi i złapał ją w ramiona. Wciągnął ją do siebie na kolana i objął ramionami, blokując jej ręce. - Powiem ci, że jak na gówniarskie opowiadania to jest to całkiem, calkiem. A twoja wyobraźnia już wtedy była niezła. - pokazał rząd białych zębów w lubieżnym uśmiechu. Odłożył ręcznie zapisaną kartkę na bok i ujął jej podbródek, aby spojrzeć jej w oczy. - W ogóle to dzień dobry. - musnął wargami jej czoło, a potem delikatnie pocalowal ją w usta. - Dzień dobry Grabowski, a teraz puść mnie. - zaczęła się wiercić, próbując uwolnić się z jego silnych ramion. Jeden z guzików jej kombinezonu puścił, przez co chłopak mógł zauważyć, że Lisa nie ma pod nim żadnej koszulki czy stanika. - Bardzo chętnie przeczytam całość, ile tego masz? - opuszkiem palca wskazującego zjechał po jej szyi na dekolt, delikatnie błądząc po jej obojczyku. - Zapomnij. Wolę to spalić niż dać ci przeczytać. - mimowolnie zachichotała, gdy drugą ręką zaczął ją łaskotać. Zręcznie rozpiął kolejne guziki stroju, aż w końcu objął jej ciepłą pierś i mruknął z zadowoleniem. - Tak byłaś na spacerze? - przejechał dłonią po jej boku aż na biodro, sprawdzając czy ma na sobie majtki. Dziewczyna zagryzła wargę i spojrzała na niego kiwając głową. - Nie rób tak. - zbliżył do niej twarz i skradł jej kolejny pocałunek. - Bo ciężko mi się powstrzymać... - jakby ostrzegł ją, wsuwając język do jej rozchylonych ust. Przełożył jej nogę przez swoje kolana, tak że siedziała na nim okrakiem. Zsunął z niej górną część stroju, wilgotnymi wargami zjeżdżając na ramię. Podtrzymał ją na rękach, gdy odchyliła się wypinając biust w jego stronę. Zataczał językiem kółka wokół jej sutka, delikatnie go przygryzając. - Tak bardzo cię pragnę... - uniósł wzrok, patrząc jej w oczy. Nie pytał o zgodę, tylko wstał trzymając ją na rękach i zaniósł do sypialni. Położył ją na łóżku i złapał za nogawki, całkowicie ściągając z niej kombinezon. Zmierzył wzrokiem jej ciało, jakby była jakąś zwierzyną łowną. Na szyi, w talii oraz na biodrach miała jeszcze ślady po jego palcach. Siniaki co prawda zbledły przez te kilka dni, ale w dalszym ciągu tworzyły mapę jego dotyku. Oparła się na łokciach i oblizała wargi. Rzuciła mu wyzywające spojrzenie. Trzymała go na dystans od czasu powrotu z Krakowa, ale teraz nie mogła się już powstrzymać. Ugięła nogi i rozchyliła je, wyciągając do niego rękę. - Przecież wiem, że chcesz to zrobić. - przełknęła ślinę - Weź mnie tak jak ostatnim razem. - nie musiała już dłużej czekać. Przysiadł przy niej na piętach i zdecydowanym ruchem obrócił ją na brzuch. Wsunął pod nią dłoń od razu zjeżdżając do jej wilgotnego krocza. Zamruczał z uznaniem na moment zatapiając w niej palce. - Nigdy mnie nie zawodzisz. - pochylił się nad nią, skubiąc wargami jej ucho. Przejechał koniuszkiem języka po małżowinie, jednocześnie wsuwając wilgotne palce do jej ust. Zsunął z siebie spodnie i nogą odrzucił je na bok, okrywając dziewczynę swoim ciałem. Przeciągnął dłonią kilka razy po swoim członku, ale nie potrzebował już niczego więcej. Uniósł jej biodra i wsunął się w nią gładkim ruchem, wywołując u dziewczyny cichy jęk rozkoszy. Zebrał jej włosy i oplótł je wokół dłoni, gwałtownie szarpiąc za nie. Widział jak zaciskała palce na pościeli, wijąc się pod nim. Doprowadzała go do skrajności zaciskając mięśnie pochwy na jego członku. Nie miała dużej swobody ruchów, jednak zgrała ruchy swoich bioder z jego. Nie przestając, zaparł się jedną nogą, ujeżdżając ją. Nie dawał jej ani chwili wytchnienia, rozkoszując się jej głośnymi jękami, nad którymi nie była w stanie zapanować. Krzyknęła krótko, gdy tym razem wbił się w nią po same jądra i dłużej docisnął, kończąc w niej. Próbowała podsunąć się na rękach, gdy opadł na nią, jednak nie miała na to siły.  Puścił włosy, które kaskadą rozsypały się po jej plecach. Głośno oddychał w jej ramię, na moment zaciskając na nim zęby. W końcu zsunął się z niej i opadł na plecy, dochodząc do siebie. Zdał sobie sprawę, że pozostawił ją niezaspokojoną, jednak powstrzymała go dłonią, gdy chciał się podnieść. - Nie zawsze musi chodzić też o mnie. - przysunęła się do niego bliżej, na wpół układając się na nim. Patrzył jej w oczy, czując opuszki palców na swoim policzku. - Kocham pana, panie Grabowski. - szepnęła wywołując na jego twarzy błogi uśmiech. - Wiesz, co May? - pierwszy raz zwrócił się do niej po nazwisku. - Kiedyś zrobię z ciebie Grabowską. - stwierdził całując dłoń na której palcu znajdował się pierścionek. - Uważaj czego sobie życzysz. - mruknęła i podniosła się. - Poleż jeszcze ze mną. - podłożył ręce pod głowę patrząc na nią z zachęcającym uśmiechem. - Jak teraz nie ogarnę tego burdelu w salonie to będzie tak leżeć. - zaczęła zakładać kombinezon i stanęła przy łóżku zapinając guziki. - Co się tak na mnie patrzysz? - uniosła brwi i posłała mu lekki uśmiech. - Podziwiam. - stwierdził z rozbrajającą szczerością. Zakręciła biodrami i klepnęła się w pośladek wychodząc z sypialni, na co Kuba zareagował głośnym śmiechem. Był szczęśliwy, że miała w końcu dobry humor i dopuściła go do siebie, bo bardzo brakowało mu tej bliskości. 


———

Jakieś takie długie te rozdziały ostatnio wychodzą. 😅

PotrzebnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz