BX

548 40 6
                                    

Wracali właśnie z kolacji, kiedy Kuba nagle zatrzymał się. - Co jest? - spojrzała na niego zdziwiona. Naciągnęła rękawy na dłonie, bo temperatura spadła poniżej zera i było jej zimno. Marzyła już tylko o zakopaniu się w pościeli i przytuleniu do nagiego ciała mężczyzny. - Mam dla ciebie niespodziankę, ale to wymaga twojej cierpliwości. - wyciągnął z kieszeni płaszcza jeden z niewielu krawatów jakie posiadał. - Nie lubię niespodzianek. - jęknęła żałośnie, gdy stanął za nią i zawiązał jej oczy. - Wiem, ale ufasz mi, a ja jestem cholernie pewny, że ci się spodoba. - uśmiechnął się i ścisnął jej dłoń. - Ostrożnie, wsiadasz do auta. - poprowadził ją na parking przed blokiem. - Gdzie Porsche? - zapytała, czując że siedzi w innym fotelu niż ten do którego przywykła. - W warsztacie na przeglądzie. - wyjaśnił jej i zatrzasnął drzwi. Obszedł auto i wsiadł za kierownicę. - Myślałam, że sprzedaleś drugie auto. - ciągnęła temat, kiedy przechylił się nad nią by pomoc jej zapiąć pas. - Pożyczyłem znajomemu, ale faktycznie mam na oku coś innego, więc z tym się chyba pożegnam. - przyznał i odpalił silnik. - Nie podglądaj tylko. Proszę. - zerknął na nią wyjeżdżając z osiedla. - Nie będę, nie jęcz. Ale nie ukrywam, że miałam nadzieję na powrót do domu i dobry, urodzinowy seks. - odnalazła dłonią jego udo i zacisnęła na nim palce. - Obiecuję, że wezmę cię nie raz czy dwa tej nocy. - złapał jej dłoń, gdy dotarła palcami do jego krocza. - Trzymam cię za słowo, ale dlaczego jeździsz w kółko? - znała na wylot ulice w okolicy mieszkania, szczególnie te prowadzące do Targowej i po zakrętach rozpoznała, że objechał osiedle. - Wydaje ci się. - rzucił i zmienił pas. Nie sądził, że aż tak skupiała się na drodze. - Okay, jedziesz do centrum. Przez Poniata. - cały czas komentowała. - Kompas masz w tyłku czy co? - zacisnął palce na kierownicy, zastanawiając się jak zjechać z mostu, żeby zgubiła orientację w terenie. - Może. - wzruszyła ramionami i szeroko uśmiechnęła się. - Kiedyś na obozie wygrałam bieg na orientację bez kompasu. - przywołała wspomnienia, ponownie kładąc dłoń na jego udzie. - Wydaje mi się, że teraz Nowy Świat, ale nie dam sobie ręki uciąć. Jedziemy na spacer po starówce? - zaczęła się dopytywać. - Jeszcze kilka minut i nie będziesz musiała zgadywać. Wytrzymasz. - co jakiś czas upewniał się, że nie podgląda. W końcu zatrzymał się w miejscu docelowym i pomógł jej wysiąść z auta. - Wiem! Wynająłeś pokój w hotelu! - rzuciła nagle, kiedy poczuła, że znajdują się w windzie. - Mordo, jeszcze chwila. - pocałował ją w czoło. Bawiła go i irytowała jednocześnie. Usłyszała jak otwiera drzwi i przepuszcza ją do pomieszczenia. - Mogę już? - dotknęła krawata, gotowa, aby go zdjąć. - Możesz. Jesteśmy na miejscu. - stanął za nią i objął ją w pasie. Ledwo odsłoniła oczy, a uderzyło ją jasne światło i chór głosów krzyczących „niespodzianka". -Jezu... Kuba, zamorduję cię. - odwróciła się do niego, ale w jej oczach była czysta radość. - Nie ma za co. - zaśmiał się i krótko ją pocałował. - Boże, wszyscy tu jesteście. Nie wierzę, że nikt się nie wygadał! Nawet ty! - szturchnęła Roberta, który podszedł, aby się przywitać. - Męska solidarność. - zażartował i zerknął na Kubę, który uniósł kciuk w górę. Było kilka osób z jej pracy, cała wesoła ekipa, włączając jej żeńską część, Bartek z chłopakiem, a także  Bartosz i kilkoro znajomych z którymi imprezowała. - Wy też tutaj?! - wisienką na torcie było dwóch znajomych DJ-ów, których zauważyła dopiero po tym jak w pomieszczeniu rozległa się jej ulubiona piosenka. Kilka dobrych minut spędziła na witaniu się i krótkich rozmowach i dopiero teraz skupiła się na otoczeniu. - Chyba niespodzianka się udała. - Kuba objął ją od tylu i delikatnie musnął wargami jej kark. - Nie wierzę, że udało ci się wynająć ten loft na imprezę. - odwróciła się do niego, bo rozpoznała, że znajdują się w Koneserze. - Właściciel to spoko gość, udało nam się dogadać. - złapał ją pod ręce i przytulił do siebie. - Po co mnie tak zwodziłeś? - zachichotała obejmując go nogami w pasie. - Dla zabawy. - przejechał ustami po jej policzku, aż trafił na usta. - Kocham cię, wiesz? - wbiła paznokcie w jego kark i spojrzała mu w oczy. - Wiem. - zrobił kilka kroków, aż oparł ją o ścianę. - Baw się, pij, ta noc jest twoja. - szepnął pogłębiając pocałunek. - Bawisz się i pijesz ze mną. - oznajmiła mu, kiedy w końcu ją puścił i stanęła na podłodze. - Fantastycznie to urządzili. Właściciel ma naprawdę super gust. - złapała go za rękę i pociągnęła na antresolę z której było wyjście na taras. 

Była prawie pierwsza w nocy, a Lisa nie miała dosyć. Bawiła się w najlepsze, pijąc drinki z mobilnego baru i tańcząc do swoich ulubionych piosenek. Kuba naprawdę postarał się przy organizacji tej imprezy, dbając o każdy detal, aby Lisa była szczęśliwa i czuła się komfortowo. - Kolejny będzie weselny, kto się założy? - krzyknął Krzychu, kiedy do salonu wjechał ogromny czekoladowo-wiśniowy tort. - Chyba twój. My będziemy wiecznie zaręczeni. - odgryzła mu się i podeszła do Kuby, kiedy zaczęli śpiewać sto lat. - Kocham cię. Mocno, na zawsze. - wspięła się na palce i pocałowała go kładąc dłonie na jego policzkach. - Pomyśl życzenie. - mruknął w jej usta, kiedy sztuczne ognie wypaliły się i zostały same świeczki. Zdmuchnęła płomienie i ukłoniła się, gdy rozległy się oklaski. - Dziękuje, że tu dzisiaj jesteście. Naprawdę. Nie lubię niespodzianek, ale  ta impreza to jedna z lepszych rzeczy w moim życiu. Słowo. A druga czai się za mną. - zaśmiała się, gdy poczuła dłonie Kuby na swoim ciele. - Gorzko, gorzko! - Maciek jak zwykle wyrwał się z tłumu i po chwili wszyscy skandowali razem z nim. - To nie wesele głupku! - parsknęła śmiechem, ale nie odmówiła sobie kolejnego pocałunku z Kubą, tym razem kompletnie na pokaz. Wznieśli jeszcze toast, a później namówili dziewczynę do rozpakowania prezentów. - Na koniec mój. - Que usiadł obok niej na kanapie, kiedy goście wrócili do zabawy i rozeszli się po apartamencie. W dłoni trzymał małe pudełeczko. - Nie, to nie jest biżuteria. - zastrzegł od razu, gdy już otwierała usta.  - Nie musiałeś. - uśmiechnęła się do niego, ale przyjęła prezent. - Otwórz. - ponaglił ją i pocałował w skroń. - Tylko mnie nie bij, nie krzycz i nie reaguj impulsywnie. - zaśmiał się, gdy otwierała wieczko. - Zaczynam się bać. - dziwnie spojrzała na niego, ale jej oczom ukazał się klucz z brelokiem. Wpatrywała się w niego dłużej, a potem napotkała spojrzenie Kuby. - Nie. Nie. - powtórzyła, ale oczy jej się zaszkliły. - Kuba, powiedz, że to nie to co myślę. - wstała z kanapy i nerwowo przeszła kilka kroków. Ten tylko uśmiechnął się i podszedł do niej. - Sama się przekonaj. - objął ją i poprowadził do drzwi wejściowych. - Zabiję cię jak będzie pasował. - ostrzegła wyjmując klucz z pudełeczka. Ręka jej drżała, gdy wsunęła go do zamka. - Kurwa, Kuba. - jęknęła, a po jej policzkach spłynęły łzy, kiedy klucz idealnie pasował do drzwi. - Wszystkiego najlepszego kochanie. - szepnął, gdy przytuliła się w niego, mocno zaciskając palce na jego koszulce. - Jesteś szalony. To za dużo. - pociągnęła nosem, tuląc twarz w jego szyję. - Kocham cię. - powtórzył , opierając podbródek na jej głowie. - To już wie? - Krzysiek podszedł do nich z szerokim uśmiechem. - Nie mówcie mi, że wszyscy wiedzieli. - otarła nos i spojrzała na niego. - Tylko kilka najbliższych osób, bo pomagali co nieco urządzić. - Kuba nie przestawał obejmować dziewczyny. Wsunęła klucz do kieszeni spodni i ostrożnie otarła łzy z policzków widząc zaciekawione spojrzenia niewtajemniczonych osób. - Potrzebuję drinka albo dwa. - oznajmiła i podeszła do barmana. - Nie jest zła? - Krzysiek spojrzał na przyjaciela, który wzruszył ramionami. - Jak wytrzeźwieje i wszystko do niej dotrze to się przekonam. - zaśmiał się, widząc jak dziewczyna wypiła kilka shotów pod rząd. - Zbieram się. Widzimy się jutro na lotnisku. - rzucił i pożegnał się z Kubą i osobami, które były w pobliżu. Lisa kompletnie nie spodziewała się takiego prezentu i zdecydowanie postanowiła to zapić. Nie minęło pół godziny, kiedy źle się poczuła paląc kolejnego papierosa. Na szczęście był przy niej Robert, który szybko zareagował prowadząc ją do toalety. - Już ochrzciła mieszkanie. - rzucił do Kuby, gdy ten wszedł do pomieszczenia. Dziewczyna siedziała pod ścianą i ocierała usta mokrym ręcznikiem. - Dzięki, zajmę się nią. - kucnął przy niej i odgarnął jej włosy z twarzy. Lisa wymamrotala coś pod nosem i wczepiła się w jego ramię. - Dla ciebie impreza się już skończyła. - powiedział biorąc ją na ręce. Przeniósł ją do sypialni i położył na łóżku. Udało mu się rozebrać ją do bielizny i okryć kołdrą. Zasnęła niemal natychmiast, co chłopak wykorzystał na dołączenie do reszty gości i powolne wygaszanie imprezy. 

PotrzebnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz