Lisa po zakończeniu rozmowy rzuciła telefon na łóżko i przetarła twarz dłońmi. Wzięła kilka głębokich oddechów i wybrała numer Kuby. - Wchodzę na scenę! - odkrzyknął do telefonu. - Kuba! To ważne! Chciałeś, żebym cię o wszystkim informowała. Inaczej bym nie dzwoniła, ale matka ogarnęła opis wcześniej... - z ulgą odetchnęła, gdy chłopak nie rozłączył się. Kuba wykonał gest do Krzyśka, że potrzebuje jeszcze chwilę i przysiadł na schodach prowadzących na scenę. - Lisa, i? Jaki wynik? - ponaglił ją, starając się myśleć pozytywnie, ale obawiał się tego co usłyszy. - Ja... - zaczęła i wzięła głęboki oddech. - Cokolwiek to jest, wyduś to z siebie. - ponaglił ją, bo każda kolejna sekunda oczekiwania po prostu go niszczyła. - To nie jest mięsak. Nie rak. Zapiszą mnie na zabieg i po rekonwalescencji powinno wrócić do normy. Wiele więcej nie wiem. - powiedziała w końcu przyduszonym z radości głosem. - Fantastycznie! Nie masz pojęcia jak się cieszę! - krzyknął Kuba, a dziewczyna roześmiała się odsuwając telefon od ucha. - Daj czadu na koncercie. Widzimy się jutro. - dodała i rozłączyła się. Rzuciła się na łóżko i przeciągnęła się z ulgą. - Chodź do mnie mordo. - poklepała materac, aby przywołać do siebie psa. Kiedy położył się obok niej wtuliła twarz w jego sierść i zamknęła oczy. Dawno nie czuła tak niesamowitej ulgi.
Rankiem Lisa z uśmiechem na ustach ogarnęła mieszkanie, zrobiła zakupy i właśnie przygotowywała obiad krzątając się po kuchni. Na blacie obok deski do krojenia leżał jej telefon włączony na radarze lotów i śledzący trasę samolotu, którym leciał Que. Kiedy pojawił się komunikat, że wylądowali to zabrała psa na spacer, a potem wskoczyła pod szybki prysznic. Akurat włożyła mięso do piekarnika, kiedy Kuba zadzwonił, że będzie w domu w ciągu pół godziny. Z domofonu rozległ się dźwięk otwierania drzwi wejściowych za pomocą kodu, więc wyszła na korytarz i niecierpliwie spoglądała na strzałkę, która wskazywała windę jadącą w górę. - No kto idzie, kto to wraca do domu? - uśmiechnęła się do psa, który krążył wokół niej. W końcu drzwi windy otworzyły się i pojawił się w nich Kuba. - W końcu! - z radością wyrzuciła ręce w górę i podeszła się do niego przytulić. - Jakie powitanie. Dzień dobry. - zaśmiał się i zaraz odnalazł jej usta składając na nich stęskniony pocałunek. Obejmując się weszli do mieszkania, a Kuba rozejrzał się za źródłem zapachu rozchodzącego się po mieszkaniu. - Rany, aż zgłodniałem. Zrobiłaś obiad? - zapytał odstawiając walizkę i zsuwając buty ze stóp. Dziewczyna zadowolona z siebie kiwnęła głową i podała mu butelkę wina i dwa kubki. - Otwieraj, ja już nakładam. - oznajmiła i wyłączyła piekarnik. Przyniosła do salonu dwa talerze i podała jeden chłopakowi. - Smacznego - uśmiechnęła się i od razu zabrała się do jedzenia. - Pyszne. Z głodu nie umrzemy. - Kuba poklepał się po brzuchu, gdy pochłonął swoją porcję nuggetsów z kurczaka, ziemniaczanej sałatki bawarskiej i colesława. - Jakby kurczak się dłużej marynował w maślance, to byłoby jeszcze lepsze. - pociągnęła łyk wina i przyjrzała się chłopakowi. - Brudny jestem? - zapytał widząc jej spojrzenie i otarł usta wierzchem dłoni. - Nie, jedyne co masz brudne to myśli. - zażartowała i zaczęła zbierać talerze. - Zostaw, pozmywam później. - objął ją w pasie i przylgnął do niej swoim ciałem, gdy sięgnęła po płyn do mycia naczyń. - No, nie daj się prosić... - mruknął jej chrapliwie na ucho i delikatnie zagryzł zęby na małżowinie. Odsłonił jej kark i zaczął wodzić po nim ciepłymi wargami, gdy dziewczyna nie reagowała. - Dzieciaku no.... - jęknął cicho, a jego oddech połaskotał jej policzek. Mocno przywarł do niej biodrami, delikatnie, ale znacząco nimi poruszając. - Czy ty mnie o coś prosisz? - odwróciła głowę w jego stronę myjąc sztućce. Kuba trącił nosem jej policzek i kiwnął głową dalej łasząc się do niej niczym kot. - Chodź do łóżka. - zjechał dłonią po jej boku, a następnie wsunął między uda. Lisa z zaskoczenia wypuściła z dłoni widelec i zacisnęła nogi. - Kocham cię, nie daj się prosić. - szeptał i ponownie wrócił do całowania jej karku. - Wyznawanie miłości przy zlewie. Tylko ty tak potrafisz. Romantyk! - zaśmiała się zakręcając wodę i sięgnęła po ścierkę, aby wytrzeć dłonie. - Do łóżka, marsz! - zabrał jej ścierkę i strzelił ją po tyłku. - Menda. - pokazała mu język i minęła go idąc do sypialni. Strzelił ją jeszcze kilka razy, zanosząc się przy tym śmiechem, jakby usłyszał najlepszy żart w historii. - Ty, uspokój się! - złapała ścierkę, ale chłopak tylko to wykorzystał i oplótł jej nadgarstki materiałem i pchnął na łóżko. - Wiesz, jest jeden mankament naszej sypialni. - oparł się nad nią na rękach i spojrzał jej w oczy. - Jaki? - zapytała kładąc dłoń na jego zarośniętym policzku, bo do tej pory się nie ogolił. - Łożko nie ma ram, do których mógłbym cię przywiązać. Będzie trzeba coś wykombinować. - szepnął i wpił się w jej usta. - Kombinuj... - zachęciła obejmując go i pociągając mocniej na siebie. Wsunęła dłoń pod jego koszulkę i przejechała paznokciami po skórze wzdłuż kręgosłupa. Odciągnął zębami jej wargę i przedłużył pocałunek wsuwając język do jej ust. Mocno zacisnęła palce na jego karku i poruszyła niecierpliwie biodrami. Podniecenie między nimi aż iskrzyło. Pocałunkami skierował się przez linię jej żuchwy na szyję i zassał mocniej skórę, robiąc jej malinkę. Typowy samiec, lubi oznaczać teren. Oparł się na ręku i podciągnął jej koszulkę, zaraz docierając dłonią do guzika jej spodni. Wyprostował się na chwilę i ściągnął z niej spodnie razem z bielizną. Lisa cicho jęknęła jego imię, gdy poczuła jego wargi na swoim wzgórku. Przymknęła oczy i skupiła się tylko i wyłącznie na tym, co czuje w tym momencie. Chciała czerpać co najlepsze z jego dotyku i spragnionych pieszczot. Zsunął się z łóżka i klęknął na podłodze oplatając dłońmi uda dziewczyny, aby ściągnąć ją na skraj materaca. Oparł jej jedną nogę na swoim ramieniu i mokrymi wargami wpił się w jej krocze. Dziewczyna zaklnęła pod nosem, gdy zaczęła odczuwać znajome mrowienie w podbrzuszu. Wbił mocniej palce w jej udo, a językiem skupił się na jej łechtaczce. Zerknął w górę widząc jak dziewczyna szybciej oddycha i zaciska palce na pościeli, wijąc się pod wpływem jego pieszczot. Jego zarost dodatkowo potęgował uczucie, a dziewczyna po prostu zrobiła się mokra. - Jezu, uwielbiam jak reagujesz.... - mruknął wyraźnie pod wrażeniem, mimo że nie był to pierwszy raz, gdy mógł się przekonać jak bardzo działa na Lisę. Delikatnie wsunął w nią dwa palce, nie przerywając tańca językiem. Poczuł jak dziewczyna opiera drugą nogę o jego ramię i przyśpieszył ruchy. Nie musiał długo czekać, gdy jej mięśnie zacisnęły się wokół palców, a krocze docisnęła do jego ust, gdy przez jej ciało przeszedł upragniony orgazm. - Kuba. - powiedziała jąkając się, bo w głowie jej huczało, a nie mogła złapać porządnego oddechu. Poczuła, że kieruje się pocałunkami ku górze i wyciągnęła rękę, która jeszcze drżała, aby go dotkną, jednak opadła na materac. Wyprostował się zdejmując z siebie koszulkę i spodnie, a następnie przesunął dziewczynę i położył się obok niej. Z cichym jękiem przetoczyła się na bok i schowała głowę pod jego brodę. Objął ją ramieniem i delikatnie wodził palcami po jej lędźwiach i pośladkach, czując jej jeszcze niespokojny oddech na klatce piersiowej. - Uwielbiam cię. - szepnął i pocałował ją we włosy, na co dziewczyna wtuliła się w niego jeszcze mocniej. Zaśmiał się cicho i wsunął dłoń między jej pośladki, na co trochę się spięła, ale nie musiał nawet prosić, żeby się rozluźniła, bo sama to zaraz zrobiła. - Niedługo nasze powitania będą wyglądały nieco inaczej... - mruknął rozmarzony wpatrując się w białą ścianę. - Nie mogę się już doczekać, wiesz? - zapytał wplatając palce w jej włosy i zaczął masować skórę jej głowy. - Mam nadzieję, że już naprawdę niedługo. - spojrzała na niego z uśmiechem błąkającym się na jej ustach. - Może to zabrzmi wulgarnie, ale naprawdę chcę móc się z tobą pieprzyć bez żadnych ograniczeń. - rzuciła na wydechu, mimo wszystko zawstydzając się trochę. - Wow, kocico. - zaśmiał się i dotknął jej podbródka, aby na niego spojrzała. - To bez żadnych ograniczeń brzmi naprawdę dobrze. - dodał, na co przez policzki dziewczyny przemknął kolejny rumieniec. - Poza tym, póki co możemy popróbować czegoś innego... - zaproponował znacząco ruszając palcami wsuniętymi między jej pośladki. - No chyba jednak nie. - zaoponowała i dała mu po nosie. - A próbowałaś kiedyś, że jesteś na nie? - zapytał kontynuując temat, na co dziewczyna przewróciła oczami. - Nie, a ty? Może przetestujemy pierw na tobie, powiesz czy ci się podoba. - powiedziała i wybuchnęła śmiechem widząc zdezorientowaną minę chłopaka. - Coś ty się taka rozbrykana zrobiła co? Nadmiar filmów porno pod moją nieobecność? - zapytał i pchnął ją na plecy, gdy unikała odpowiedzi. - Serio? - znowu wisiał nad nią opierając się na rękach. - Patrz na mnie, kiedy do ciebie mówię. - upomniał ją, na sekundę przyciągając jej wzrok. - Zaraz przejrzę historię. Zobaczymy co masz w głowie. - stwierdził i wstał z niej. Dziewczyna rzuciła się do drzwi od sypialni, aby go wyprzedzić w wyścigu po komputer, ale złapał ją w pasie i wręcz odrzucił na łóżko, tym samym pierwszy dopadając jej laptopa w salonie.
_____________________
Naprawdę muszę kończyć w takich momentach jak w poprzednim rozdziale, aby móc przeczytać jakieś komentarze? ;)
CZYTASZ
Potrzebny
FanfictionPrzeciągnęła się i trąciła stopą psa śpiącego w jej nogach. Radio-budzik nie przestawał dzwonić, więc nie zostało jej nic innego, jak podnieść się z łóżka i go wyłączyć. Zegar wskazywał 6:40. Był to jej 11. dzień pracy pod rząd. Jeszcze tylko 8 god...