AE

751 44 0
                                    

Lisa nie mogła spać tej nocy. Miała w głowie różne dziwne myśli, które pozwoliły jej zmrużyć oczy na niecałe 3 godziny. Wstała dużo wcześniej niż powinna, bo kolejna próba zaśnięcia ją po prostu męczyła. Było koło 5 rano kiedy włączyła po cichu serial w salonie i przymknęła drzwi, aby nie obudzić Kuby, jednak ten ocknął się niedługo później, kiedy nie znalazł dziewczyny w łóżku. - Ej, co robisz? - zapytał wchodząc do salonu. Przysłonił oczy, bo raziło go światło telewizora i usiadł obok dziewczyny. - Nie mogę spać. Nie chciałam cię obudzić, przepraszam. - zaskoczyło go, że od razu wepchnęła mu się na kolana i mocno przytuliła. - Co się dzieje? Tak przejmujesz się tymi wynikami? - zapytał odgarniając jej włosy za ucho. - Sama nie wiem. Szkoda, że musisz wyjechać. - westchnęła całując jeden ze znaków zapytania na jego szyi. Wsunął dłoń pod jej koszulkę i zsunął palce wzdłuż kręgosłupa aż na pośladek, na którym zacisnął palce. - Chyba się do ciebie przywiązałam. Chyba nawet za bardzo. - szepnęła w jego szyję. Dawno nie miała tak podłego nastroju i to od samego rana, co dodatkowo ją drażniło. - Czy to źle? - uśmiechnął się do niej ciepło i dotknął tatuażu z lisem. - Jestem odpowiedzialny za to co oswoiłem, pamiętam. - pocałował ją w czoło. - Zdrzemnij się jeszcze. - poprosił ją, gdy oparła głowę o jego ramię i przymknęła oczy. Siedział z nią dopóki radiobudzik nie zasygnalizował pobudki. Niechętnie zsunęła się z jego kolan, bo teraz czuła, że dopiero mogła pospać. Zamieniając ze sobą pojedyncze słowa przyszykowali się do wyjścia.

- Zostawię tu auto, chłopaki mnie stąd zgarną. - oznajmił parkując pod jej pracą. Kiwnęła głową i zagryzła wargę. Przez całą drogę powstrzymywała się, aby nie uronić łzy, mimo że oczy aż ją szczypały. - Hej, dzieciaku. Uśmiechnij się. - obrócił się na fotelu przodem do niej. - Nie nazywaj mnie tak. - blado uśmiechnęła się patrząc na niego. - Ok, mała. - zaśmiał się dotykając jej podbródka. - Dawaj znać na bieżąco co się dzieje. Wysypiaj się, jedz normalnie, a przede wszystkim uśmiechaj się. - poprosił i pochylił się całując ją delikatnie. Lisa skinęła głową i głośno wypuściła powietrze. - Dobrze, że matka pracuje w szpitalu, bo inaczej na samo usg czekałabym pół roku. - stwierdziła i wysiadła z auta zatrzaskując za sobą drzwi. - Zawsze zostają prywatne wizyty. - okrążył samochód podchodząc do niej. Przewróciła tylko oczami i objęła go pasie przytulając się. - Pieszczoch z ciebie dzisiaj. - pocałował ją w czoło dłużej przytrzymując wargi na jej skórze. Odsunęła się od niego dopiero gdy usłyszała auto zatrzymujące się obok. - Dzień dobry! Porywamy ci faceta, może go oddamy. Zobaczymy. - zażartował Krzychu siedzący za kierownicą. - Lepiej oddajcie, bo wiem gdzie was znaleźć. - uśmiechnęła się do niego przywdziewając maskę 'nic mi nie jest'. - Zadzwoń po pracy. - Kuba przytulił ją jeszcze i wrzucił swoją walizkę do bagażnika. Posłała mu całusa i patrzyła za odjeżdżającym autem. - Ojej, ciężkie pożegnanie? Pojechał w trasę? - usłyszała za sobą głos Roberta. Pokazała mu tylko środkowy palec i wyciągnęła paczkę papierosów częstując go.

W ciągu tygodnia miała jeszcze jedną wizytę u lekarza, ale starała się kompletnie o tym nie myśleć. Zostawała w pracy średnio dwie godziny dłużej, a później próbowała znaleźć sobie zajęcie w domu. Najgorzej było w ciągu weekendu, bo nie miała żadnych planów, a nie zapowiadało się, żeby Kuba zahaczył o Warszawę, a wręcz mieli się zobaczyć dopiero 28 lipca. Padnięta po porządkowaniu Narni zasnęła w niedzielę jeszcze przed 21:00. W środku nocy obudził ją jakiś hałas w przedpokoju, tak że usiadła zanim jeszcze dobrze otworzyła oczy. Stanęła cicho przy drzwiach od salonu w którym spała i z odruchu zamknęła drzwi na zamek. Kiedy jej telefon leżący na blacie stołu zaczął wibrować rzuciła się, aby go wyłączyć, ale zobaczyła imię Kuby na wyświetlaczu. - Gdzie ty jesteś? Nocujesz u kogoś? - usłyszała i z ulgą wypuściła powietrze. - Tu jestem. - otworzyła drzwi od salonu i zmrużyła oczy, bo chłopak zapalił światło. - Jezu, zgaś to. - jęknęła zakrywając twarz dłońmi. - Co ty tu robisz? Jest środek nocy. - spojrzała na jego sylwetkę, gdy znowu zapanowała ciemność. Minął psa i podszedł do niej. - Dogadałem się z chłopakami, że wracamy do Warszawy od razu po koncercie. - oznajmił i pocałował ją mocno. Wtuliła się mocno w niego zaciskając palce na jego bluzie i przedłużyła pocałunek. - Chodź, zapomniałaś gdzie jest sypialnia? - zaśmiał się cicho i przepuścił ją w przedpokoju. Wsunęła się pod kołdrę patrząc jak chłopak zrzuca z siebie ubrania i w samych bokserkach dołącza do niej. - Spałam tam cały tydzień, bo nie umiem zasnąć w kompletnej ciszy. - wyjaśniła i ułożyła się wygodniej pociągając Kubę na siebie. - Tęskniłaś? - było to pytanie retoryczne, bo zorientował się po tym jak mocno dziewczyna chciała mieć go przy sobie. - Nie masz pojęcia jak się cieszę, że jesteś. - powiedziała wodząc palcami po jego nagich plecach. - Zarosłeś trochę. - musnęła wargami jego policzek. - Nie mów, że ci to przeszkadza. - zaśmiał się i przetoczył się na plecy ciągnąc ją na siebie. - Zdejmuj to z siebie. - mruknął niepocieszony i pociągnął za jej koszulkę. Bez wahania zrobiła to o co prosił i przytuliła się do jego ciepłej klatki piersiowej. Przymknęła oczy i słuchała bicia jego serca, delikatnie muskając opuszkami palców jego bok. 

- Wydawało mi się, że to tylko sen, a jednak jesteś. - przeciągnęła się, kiedy obudziły ją pierwsze promienie słoneczne zaglądające przez zasłony. - Dzień dobry. - uśmiechnął się do niej i podparł głowę na ręku. - Na ile przyjechałeś? - zapytała gładząc jego klatkę piersiową. - Jutro jakoś w południe mamy samolot. - ziewnął szeroko i spojrzał na dziewczynę, której uśmiech nie schodził z twarzy, gdy usłyszała jego odpowiedź. - Pierdolę. Nie idę do pracy dzisiaj. - oznajmiła zadowolona ze swojej spontanicznej decyzji. - Niemożliwe. - stwierdził patrząc jej w oczy, na co Lisa uszczypnęła go w bok, aby pokazać, że to nie jest sen. - No halo, zasługuję na dzień z tobą czy nie? - zaczęła się z nim droczyć, a chłopak w odwecie złapał delikatnie za jej sutek i go odciągnął. - Zasługujesz. - mruknął i zsunął się niżej mokro całując jej biust. Wsunęła palce w jego włosy i przymknęła oczy wyginając plecy w łuk. Z radością przyjęła jego wszelkie pieszczoty, dopóki nie zjechał dłonią do jej krocza. - Wezmę psa na spacer i zajrzę do sklepu, co ty na to? - złapała go za nadgarstek i uśmiechnęła się. Kuba westchnął niezadowolony, ale zanim zdążył się odezwać, to dziewczyna wyszła już z łóżka i zakładała na siebie jego bluzę. Nie było jej może pół godziny, ale kupiła wszystko czego potrzebowała do przygotowania śniadania. Niezapowiedziana wizyta Kuba wprawiła ją w bardzo dobry nastrój, uśmiech nie schodził z jej twarzy, a nawet nuciła pod nosem jakąś piosenkę. 
- Wróciłam! Zrobię śniadanie, jesteś głodny? - zdjęła psu szelki i postawiła zakupy na blacie w kuchni. Zajrzała do salonu, gdzie zastała Kubę i kiedy zauważyła kartki w jego rękach to zamarła, bowiem rozpoznała swoje skierowanie na badania i do specjalisty.  - Zamierzałaś mi powiedzieć? - zapytał unosząc głowę, a na jego twarzy malował się grymas złości, walczący z żalem. - Kuba, ja nie chciałam cię martwić. - zaczęła ostrożnie nie ruszając się z miejsca. - Nie chciałaś mnie kurwa martwić?! - podniósł głos i zerwał się z kanapy. - Chcę żebyś mnie martwiła! Na litość boską! Od kiedy jesteś pacjentem onkologicznym?! - rzucił kartkami w powietrze, a dziewczyna spuściła głowę patrząc na wyniki badań i skierowania lądujące na podłodze. Przetarł twarz dłońmi, po prostu nie wierzył w to co przeczytał. - Nie zdążyłam schować... - przełknęła nerwowo ślinę. - Czyli nie zamierzałaś mi powiedzieć?! Kurwa, oszaleję przez ciebie. - chłopak zaczął krążyć po pokoju, a złość biła od niego na kilometr. - Chciałam! Po wszystkich badaniach! Wystarczy, że ja się martwię na zapas! - wykrzyczała i zamrugała szybko, bo obraz stał się niewyraźny przez napływające łzy. Pociągnęła nosem i otarła łzy wierzchem dłoni. - Nie chcę żeby ktokolwiek się nade mną użalał, szczególnie że nic nie jest 100% potwierdzone. - powiedziała przez łzy i szybkim krokiem minęła chłopaka wychodząc na balkon. - Spróbuj tylko zapalić. - warknął wychodząc za nią. Zerknęła na niego szklistymi oczami, ale mimo jego słów rozpoczęła nową paczkę papierosów i odpaliła jednego drżącymi rękami. - Ogłuchłaś?! - wyjął jej papierosa z ust i wyrzucił przez barierkę. - Właśnie o tym mówię! Nie chcę żebyś się tak zachowywał... - jęknęła żałośnie i rozkleiła się na dobre. Zawinęła się w koc leżący na kanapie i skuliła się na niej tyłem do niego. Patrzył na szlochającą dziewczynę i sam miał prawie łzy w oczach. Usiadł obok niej i położył dłoń na jej ramieniu, ale zaraz ją strąciła. - Zostaw mnie. - poprosiła zduszonym głosem. Kubę rozdzierały skrajne uczucia, zacisnął pięści i sam nie wiedział, czy ma ochotę coś rozwalić i nakrzyczeć na dziewczynę czy mocno ją przytulić. Kiedy trochę się uspokoiła wstała z kanapy i wyszła z pokoju. - Dokąd idziesz? - wstał i podążył za nią. - Muszę się ogarnąć do pracy. - pociągnęła nosem i chciała zamknąć drzwi od łazienki, ale jej nie pozwolił. - Miałaś wziąć wolne. - przypomniał jej, na co tylko wzruszyła ramionami i sięgnęła po szczoteczkę do zębów. - Zmuszasz mnie do tego. - westchnął i złapał ją w pasie. Prawie rzucił ją na łóżko i przytrzymał siłą, gdy chciała z niego wyjść. Zacisnęła zęby i wcisnęła się w róg łóżka podkulając kolana pod brodę. Skuliła się jeszcze bardziej, kiedy kolejne łzy przecięły jej policzki. Kuba siedział przy niej i milczał, czekając aż dziewczyna się uspokoi, jednak nie nastąpiło to w ciągu kolejnych kilku minut. - Porozmawiajmy. Nie powinienem krzyczeć, ale nie będę też za to przepraszał. - przysunął się do niej i objął ją ramieniem. - Świetnie zaczynasz. - prychnęła chowając twarz w kolana.


-------------------------------------------

Mam wrażenie, że wena mnie opuściła, a ostatnio leciałam jak na skrzydłach, szczególnie, że to opowiadanie zajmowało co raz to wyższe pozycje w niektórych kategoriach. Kolejny rozdział będzie lepszy, obiecuję poprawę. :)


PotrzebnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz