CD

557 36 17
                                    

- Wstała księżniczka. - Lisa odwróciła się od okna przy którym stała i spojrzała po chłopakach, którzy właśnie wrócili do pokoju. - Dobrze się spało? - Maciek obrzucił ją dziwnym spojrzeniem. Był poirytowany, że Kuba obwinił go wczoraj za jej zachowanie i nie zamierzał tego ukrywać. Dziewczyna spojrzała na nich nieco zmieszana i poprawiła szlafrok, który miała na sobie. - Daj jej spokój, co? - Krzysiek stanął w jej obronie, mimo że przez pilnowanie dziewczyny w nocy nie do końca się wyspał. Maciejka uniósł ręce w geście rezygnacji i wyszedł z pokoju, bo nie miał cierpliwości do tej całej sytuacji. - Ja... Czy wy wiecie co się wczoraj stało? - jak na szpilkach przysiadła na skraju łóżka i niepewnie spojrzała na Myszkę i Krzysztofa. - Może łatwiej będzie co się nie wydarzyło? - słowa Adama zawisły w powietrzu, a zabrzmiały tak złowrogo, że ciałem dziewczyny wstrząsnął dreszcz. - To może tak w skrócie. Zaszalałaś w klubie, Kuba obwinił za to Maćka, a później awanturowaliście się przed klubem. To znaczy bardziej ty się awanturowałaś, a on próbował cię ogarnąć. Wyszliśmy trochę po was, więc nie wiemy o co poszło, ale pojawiła się policja i ciężko było im wytłumaczyć, że to po prostu sprzeczka pary. - Krzysiek omiótł spojrzeniem twarz dziewczyny, na której poza rozcięta wargą był też czerwony ślad na policzku. -  A na koniec w hotelu uruchomilaś się ponownie, dlatego spałaś tutaj. - dodał Adam, który ciagle trochę nie dowierzał, że dziewczyna mogła być tak agresywna. Szczególnie teraz, kiedy siedziała przed nimi w szlafroku, z zakłopotaniem malującym się na jej twarzy, nerwowo bawiąc się pierścionkiem. - Gdzie jest Kuba? - zapytała w końcu, bo czuła, że powinna z nim porozmawiać, mimo że nie była na to gotowa. - Chyba w pokoju, bo nie było go na śniadaniu. Chodź. - Krzysiek wstał, wyciągając do niej rękę. Wyszli razem na korytarz, a Lisa nerwowo zaciskała dłonie. - Kuba, otwórz! - chłopak mocno zapukał do drzwi. - Jakby co... wiesz, że możesz na nas liczyć, tak? - nieco obawiał się zostawić ich samych, szczególnie po tym jak był świadkiem ich kłótni w Krakowie. - Zostaw mnie, chcę być sam! - dobiegł ich przytłumiony glos z pokoju. - Kuba, proszę. - zastukała ponownie i położyła dłoń na drzwiach. - Dzięki Krzysiek, poradzę sobie. - przełknęła ślinę, kiedy usłyszała dźwięk przekręconego zamka. - Jestem obok lub pod telefonem. - dodał jeszcze i oglądając się za siebie wrócił do Adama. - Mogę? - Lisa objęła się ramionami, patrząc w podłogę, bo bała się spojrzenia Kuby, a szczególnie tego, co zobaczy w jego oczach. Przesunął się, przepuszczając ją do środka i od razu zamknął za nimi drzwi. - Przyszłaś po rzeczy tak? - zapytał, domyślając się, źe chciałaby się ubrać i doprowadzić do ładu. - Przyszłam do ciebie. - musiała odchrząknąć, bo głos uwięzł jej w gardle. - Porozmawiasz ze mną? - zapytała niepewnie, kiedy usiadł na łóżku i sięgnął po telefon. Widok dziewczyny obudził w nim wszystkie emocje, zarówno te złe jak i dobre. Normalnie załatwiłby te rozmowę po swojemu, kilkoma ostrymi słowami i przywołaniem jej do porządku, jednak po tym co wczoraj od niej usłyszał po prostu nie wiedział jak się zachować. - Wczoraj dużo się dowiedziałem. - uniósł wzrok i zobaczył, że dziewczyna siedzi na podłodze po turecku. - Nie pamiętam wszystkiego co powiedziałam. - przyznała zgodnie z prawdą, bo miała czarne dziury w pamięci. - Ale byłam zła, pijana i na pewno nad sobą nie panowałam. - próbowała mówić spokojnie, ale głos jej drżał. Nerwowo mięła w dłoni róg szlafroka, ciągle patrząc w podłogę. - Wiesz, że alkohol otwiera ludziom usta? To takie gorzkie serum prawdy. - jego głos był przepełniony ogromnym żalem. - Kuba, nie jestem święta. Przesadziłam. Poniosło mnie. Ja wcale tak nie myślę, nie byłabym z tobą, gdyby to źle na mnie wpływało. Zrobiłeś dla mnie dużo więcej niż zasługuję. Pokazałeś, że mogę być sobą i nie ma w tym nic złego. - podniosła się z podłogi i stanęła przed nim. Wzięła jego twarz w dłonie, żeby na nią spojrzał. Pierwszy raz to ona musiała go o to prosić, co bolało ją jeszcze bardziej. - Proszę. - głos jej się załamał kiedy w końcu ich oczy się spotkały. - Przepraszam. - szepnęła, nie mogąc znieść myśli jak bardzo go zraniła swoimi słowami. Nie byli ze sobą nawet roku, ale w tym czasie widziała u niego cały przekrój emocji. Poza tymi. Świadomie nigdy nie doprowadziłaby do tego jak teraz się czuł. Jego zielone oczy, w których uwielbiała widzieć radość, pożądanie, troskę i czułość były teraz smutne. Smutne, pełne żalu i strachu. - Zrozumiem, jeśli... - urwała, bo słowa o których pomyślała nie mogły przejść jej przez gardło. - Pozwól mi w dalszym ciągu być przy sobie. - błagała go po prostu, obawiając się, źe każe jej iść do diabła. Kciukami przejechała po jego wargach i pochyliła się całując go w czoło. - Pozwól mi, nawet na twoich warunkach. - przysunęła się, przytulając jego głowę do swojego brzucha. Wsunęła palce w jego potargane włosy i zacisnęła na nich palce, jakby bojąc się, że jej ucieknie. Objął ją w pasie i przymknął oczy przez dłuższą chwilę tuląc się do jej ciała. - Bardzo cię boli? - wstał i spojrzał na nią z góry. Dotknął jej opuchniętej wargi, a dziewczyna od razu wtuliła policzek w jego dłoń. - To nie jest teraz ważne. - upomniała go, zdziwiona, że martwią go teraz jakieś bzdety. - Jest, bo ja ci to zrobiłem. - przyznał, ale w tamtym momencie nie widział innego wyjścia. Nie był w stanie uspokoić dziewczyny, która wpadła w jakiś amok i po prostu uderzył ją w twarz, aby chociaż na moment się opanowała. - To naprawdę nie ma teraz znaczenia. Widocznie zasłużyłam. - dotknęła jego dłoni i delikatnie ją pocałowała. - Nigdy nie powinienem podnieść na ciebie ręki w ten sposób. - wziął ją pod ramiona i uniósł, pozwalając aby objęła go nogami. - Jeżeli to miałoby przynieść ci jakąś ulgę to świadomie bym na to pozwoliła. - przyznała, na co niezadowolony pokręcił głową. Położył ją na łóżku i zawisł nad nią opierając się na rękach. - Co z nami będzie? - zapytała obejmując go za kark. - To, o czym kiedyś już wspomniałem. Dożywocie. - odpowiedział bez wahania, będąc stuprocentowo pewien swoich słów. - Nie zasługuję na ciebie. - zacisnęła powieki i odwróciła głowę, aby  je widział jej łez. - Ja na ciebie też, więc jesteśmy kwita Grabowska. - stwierdził układając się na niej całym swoim ciężarem. Schował twarz w jej szyję i zamknął oczy, ciesząc się jej bliskością. 

———— 

Tym razem o losach bohaterów zadecydowała Caandybirds. Otrzymała trzy fragmenty i wybrała ten, za którym kryła się zgoda. Fragment, o którym mowa pojawi się w jednym z kolejnych rozdziałów. Dziękuję! 

PS Zapewne te dwa ostatnie rozdziały nie są ostatnimi przy których będę miała rozterki i wiele możliwości poprowadzenia losów bohaterów, więc jakby ktoś w przyszłości chciałby „zagrać w grę" to niech da znać w komentarzu. ;) 

PotrzebnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz