- Wracaj do łóżka. - usłyszała za sobą zachrypnięty głos Kuby, który właśnie się przebudził i nie wyczuł dziewczyny obok siebie. Stała przed ogromnym oknem z widokiem na most prowadzący do Westminster z Big Benem i wodziła wzrokiem po panoramie miasta, jakby chciała zapamiętać każdy jej szczegół. - Subtelny jesteś. - zaśmiała się, gdy głośno ziewnął i odwróciła się do niego. - No chodź do mnie. - ponaglił ją kiwając palcem. Był to ich ostatni dzień w Londynie, bo wieczorem mieli lot powrotny do Warszawy. O dziwo nie kłócili się przez te kilka dni, jedynie odocinali sobie nawzajem kiedy dopisywał im fantastyczny humor. Kuba zadbał o komfort jej pracy zdalnej, zapewniając jej święty spokój za dnia. Popołudnia spędzali za miastem, wybierajac się do Stonehenge czy Oxfordu, w którym Lisa zakochała się od pierwszej wizyty kilka lat temu. Wieczory spędzali w przytulnych pubach i innych knajpkach rozsianych po całym Londynie, ale szczególnie upodobali sobie Camden. Znaleźli też czas na spotkania z siostrą Kuby czy przyjaciółką Lisy, która od kilku lat szczęśliwie mieszkała w stolicy, wychowując dwójkę dzieci. - Nie chcę wracać do domu. - podeszła do łóżka i usiadła okrakiem na chłopaku, który tylko poprawił sobie poduszki pod głową i położył dłonie na jej biodrach. - To rzuć pracę i wyruszmy w świat. - rzucił w odpowiedzi, jakby było to najprostsze rozwiązanie pod słońcem. - Quebo marzyciel. - zaśmiala się i położyła dłoń na jego policzku. - Grabowski, ja nie mam stałych wpływów z tantiemów czy sprzedaży płyt, więc taka beztroska musi jeszcze poczekać. - uśmiechnęła się, gdy wtulił twarz w jej dłoń i przymknął jeszcze oczy. Pochyliła się nad nim i przesunęła ustami po jego czole, z bliska obserwując jego zrelaksowaną twarz. Przeczesała palcami jego włosy, między którymi ukazał się tatuaż na skroni. - Pójdziemy jeszcze na ostatni spacer przed wylotem, co? - złapała go za rękę, gdy zaczepił palcami o dekolt jej koszulki nocnej. - Spacerowaliśmy codziennie, dzisiaj zarządzam dzień lenia. - stwierdził sennie, czując jeszcze zmęczenie po wczorajszym koncercie, który był istną miazgą. - Pójdziemy, jeszcze jest wcześnie. - zerknęła na zegar, który wskazywał dopiero 8 rano. Otworzył jedno oko i tylko jej zasalutował, przekręcając się na bok i zrzucając z siebie dziewczynę. - Nie gadaj już tylko się przytul. - zażądał, kiedy ułożyła się obok niego. Zarzucił na nią kołdrę i podłożył rękę pod głowę. Oplótł ją nogą i przyciągnął do siebie, tak że schowała głowę pod jego szyję. - Podliczylam grudniowy wynajem mieszkania, mieliśmy niecałe 60% obłożenia. Gdyby tak stałe utrzymywało się na minimum 75% poziomie to może mogłabym wziąć pół etatu... - nawiązała do ich apartamentu w Paryżu, który na szczęście znajdował się z dała od zamieszek i protestów, dzięki czemu za bardzo nie uderzył w nich brak turystów. - Fantastycznie, oby tak było, a teraz idziemy jeszcze spać. - pocałował ją we włosy i cicho mruknął, gdy przejechała wargami po jego obojczyku. Delikatnie drapała go po plecach, czując jak oddech chłopaka staje się głębszy, gdy ponownie zapadł w ramiona Morfeusza. Sama miała za dużo energii i chętnie ruszyłaby się na śniadanie, a potem na miasto, ale nie chciała zmuszać Kuby, który faktycznie musiał jeszcze odespać. Po koncercie całą ekipą wyskoczyli jeszcze na szybkiego drinka, który zamienił się w dłuższą posiadówkę i rozstali się dopiero koło 2 nad ranem. Chwilę przed południem Lisa wysunęła się z jego ramion i zaczęła zbierać ich rzeczy, które jakimś cudem rozrzucili po całym apartamencie. Przewróciła oczami, kiedy spod łóżka wyciągnęła elementy ich garderoby, które w pośpiechu ściągali z siebie w chwilach uniesienia. - Mordo, wstawaj już. - po kilkunastu minutach z impetem opadła na materac, gwałtownie wybudzają chłopaka. - Liczę do 5 i jak nie wstaniesz to idę się sama kąpać. - wyrwała mu poduszkę spod głowy, kiedy tylko odwrócił się na drugi bok. - Jeden... dwa... - kiedy doszła do trzech to wstała z łóżka i oglądając się na niego zaczęła iść w kierunku łazienki. - Twoja strata! - krzyknęła zamykając za sobą drzwi i odkręciła wodę, aby napełnić wannę. - Wpuść mnie. - usłyszała po chwili, kiedy chłopak szarpnął za klamkę. - Nie zdążyłeś, przykro mi! - podniosła głos, aby przekrzyczeć szum wody i związała włosy na czubku głowy. Ściągnęła z siebie bieliznę nocną i obejrzała swoje ciało w dużym lustrze, które jeszcze nie zdażyło zaparować. Potarła dłonią ogromną malinkę na szyi i uśmiechnęła się, przypominając sobie pierwszą noc w Londynie, kiedy uprawiali dziki seks na kanapie z widokiem na miasto. - Lisa noooo... - skomlał dalej pod drzwiami, wywołując u niej cichy śmiech. - A będziesz grzeczny? - zatrzymała dłoń na zamku, czekając na jego odpowiedź. - Chyba grzeszny. - poprawił ją od razu. - Otwieraj, bo pożałujesz. - zagroził i kiedy tylko usłyszał dźwięk otwieranych drzwi od razu mocno pociągnął za klamkę wpadając do środka. - No i co się cieszysz, co? - pchnął ją na ścianę i od razu wpił się w jej usta. - Bo wyłeś jak wilk koło nory. - pociągnęła go za włosy na karku i wybuchnęła głośnym śmiechem.- Zaraz ty będziesz wyć. - pstryknął ją w czubek nosa i zsunął z siebie bokserki w których spał. - Nie strasz, bo się zesrasz. - rzuciła do niego tekstem godnym dzieciaka z podstawówki i minęła go, zanurzając ciało w cieplej wodzie z mnóstwem piany. Przesunęła się, gdy chłopak usiadł za nią i oparła się o niego plecami. - Nie dasz mi się wyspać. - stwierdził, od razu obejmując ją jedną ręką pod biustem, a drugą zjechał po jej udzie, prosto do krocza. - A ty kompletnie nie umiesz nad sobą panować. - zrewanżowała mu się i pisnęła z zaskoczenia, gdy bez ostrzeżenia wsunął w nią palce. Zacisnęła palce na brzegu wanny i bardziej rozsunęła nogi, czując swoich lędźwiach jego rosnący wzwód. - Ja się chciałam tylko wykąpać... - westchnęła głośno, opierając głowę o jego ramię. Zamknęła oczy, skupiając się na jego pieszczotach. - Jakbyś chciała się tylko wykąpać to byś mnie nie wolała. - zaśmiał się jej do ucha, dobrze już ją znając. Zdecydowanie częściej kręciła na około niż powiedziała wprost czego od niego oczekuje, ale za to jak już powiedziała, to zawsze dostawała to czego chciała, nawet z dużą nadwyżką. Drgnęła, uciekając biodrami, gdy poświęcił więcej uwagi jej łechtaczce. Przesunął koniuszkiem języka po jej uchu, delikatnie zagryzając zęby na małżowinie. Z czystym zadowoleniem obserwował, jak dziewczyna wije się w jego ramionach, całkowicie zależna od niego. Zsunęła się niżej, kiedy w końcu osiągnęła upragnione spełnienie. Pozwoliła by woda otoczyła jej twarz i wlała się do uszu, wypełniając je głuchym szumem przez co głos Kuby docierał do niej jakby z oddali. Pochylil się całując ją w czoło i złapał pod pachy, podciągając ją nieco wyżej. Całkowicie zrelaksowana usiadła po turecku i pozwoliła, aby umył jej włosy. Tak prosta czynność, ale w jego wykonaniu sprawiała jej wiele przyjemności, szczególnie gdy delikatnie drapał skórę jej głowy, masując skronie obsypując przy tym pocałunkami jej ramiona. Całkowicie odsunęła od siebie myśli o powrocie, ciesząc się beztroskim czasem spędzonym z Kubą. Reszta wesołej ekipy ciagle żartowała sobie, że są jak papużki nierozłączki, bo żadna inna dziewczyna nie jeździła z nimi na praktycznie wszystkie koncerty. Z początku zastanawiała się czy Que nie przesadza zabierając ją w trasę, a jej obecność nie przeszkadza im w męskich wypadach, jednak szybko wybił jej to z głowy. - Mam nadzieję, że nie zetniesz włosów. - z zamyślenia wyrwał ją głos chłopaka i lekkie pociągnięcie za włosy, gdy oplótł je na swojej dłoni. - Nie wiem, może na wiosnę. - głośno zastanowiła się. Póki co podcinała jedynie końcówki, aby włosy szybciej zregenerowały się po intensywnym rozsjaśnianiu i odpuściła farbowanie. - Nie rób tego, uwielbiam gdy są długie, jak mogę cię za nie złapać przywołując do porządku, jak rozsypują się na twoich plecach... - rozmarzył się, odcinając jej głowę w tył. - Szalenie mnie to nakręca, więc nie odbieraj mi tego. - poczuła jego ciepły oddech na swoim uchu i uśmiechnęła się pod nosem. - Zobaczymy, ale myślałam, że podniecają cię też inne rzeczy. - myślami wróciła do zakupowego spaceru po Oxford St.. Kuba wciągnął zażenowaną dziewczynę do jednego ze sklepów erotycznych i z diablikami w oczach zaprowadził do działu bondage, gdzie pokazywał jej kolejne, coraz bardziej wymyślne zabawki z pasją opowiadając przy tym jakby użył ich w łóżku, zaprowadzając ją na szczyty rozkoszy. Właśnie w tamtym momencie zdała sobie sprawę, że to na co pozwalała mu do tej pory to tylko niewielka część jego fantazji erotycznych. Każdy kolejny gadżet peszył ją coraz bardziej, stała obejmując się ramionami, gdy szeptał jej na ucho naprawdę zbereźne rzeczy. Jednocześnie walczyła sama ze sobą, bo jego podniecony, zachrypnięty głos działał na nią niezwykle pobudzająco. Nie zważając na ogromne zawstydzenie dziewczyny wybrał kilka drobiazgów, a przy kasie wyraźnie zaznaczał, że jest jego, cały czas trzymając dłoń na jej karku. - Bardzo. - podchwycił temat, myślami wędrując do większych zakupów, które zrobił na samotnej wycieczce po mieście, kiedy Lisa była zajęta pracą. - Mam nadzieję, że wiesz także, że niecierpliwie czekam na wykorzystanie tych drobiazgów, które dla ciebie kupiłem. - zacisnął palce na jej sutku, mocniej go odciągając. - Właśnie ciagle się zastanawiam czy są one bardziej dla ciebie czy dla mnie. - odwróciła się i przełożyła nogi nad jego udami, oplatając go w pasie. Przejechała dłońmi po jego torsie i napotkała pożądliwe spojrzenie, które wywołało ciarki na jej ciele. - Dla nas. - dotknął jej podbródka i przejechał językiem po jej wargach, po chwili wdzierając się do środka. Opuścili wannę dopiero gdy ich ciała przypominały pomarszczoną gąbkę, a woda całkowicie wystygła. - Zjesz ze mną śniadanie? - kilkanaście minut później, gotowy do wyjścia Que pojawił się przy niej i zacisnął palce na jej pośladku. Dziewczyna stała przed lustrem jeszcze w samym ręczniku i kończyła prostowanie niesfornej grzywki. - Zjem. - uśmiechnęła się do jego odbicia. Nie naciskał na nią, przez co nie czuła się osaczona i w ciągu tych kilku dni jadła bardziej reguralnie. Po prostu nie była w stanie odmówić sobie przysmaków ze wszystkich stron świata serwowanych na markecie w Camden, dlatego jeździli tam przynajmniej raz dziennie. Nie załapali się już na śniadanie serwowane dla gości hotelowych, więc zajęli miejsca w restauracji i zaczęli przeglądać menu. - O, nasze gołąbeczki. - usłyszeli nad sobą głos Maciejki. - Też się nie załapaliście na śniadanie? - Lisa uśmiechnęła się do chłopaków i odsunęła nogą wolne krzesło. - A daj spokój. O której my spać poszliśmy? Wydaje mi się, że robiło się już jasno. - Adam potarł dłońmi zmęczoną twarz i opadł na krzesło obok Lisy. Przyjrzała się twarzom chłopaków, po których było widać skutki nocnego imprezowania. Jedynie Krzysiek wyglądał jako tako, ale zaspane oczy mówiły same za siebie. - Trza było tyle chlać? - zażartował Kuba, który właśnie złożył zamowienie u kelnera za nich wszystkich. - Tak, bo ty święty jesteś. Zamieniłeś alkohol na seks. - skomentował głośno Maciek, a na policzkach dziewczyny pojawił się lekki rumieniec. - Dlatego jest tak kurewsko zrelaksowany i tryska energią. - dorzucił Krzychu, a reszta zawtórowała mu głośnym śmiechem. - Halo, jestem tu. Możecie już skończyć? - machnęła ręka, bo ostatnie o czym chciała rozmawiać przy śniadaniu to ich życie miłosne. - Patrz jaki eye fuck. - Maciek szturchnął Adama w ramię, kiedy para przez chwilę mierzyła się wzrokiem. Dziewczyna była o włos od wybuchu, ale zacisnęła usta, gdy przy ich stoliku pojawił się kelner z napojami. Na szczęście szybko zmienili temat , rozmawiając teraz o jakimś meczu, wiec Lisa wyłączyła się i zaczęła przeglądać Instagram. Wyświetliła ostatnie opublikowane zdjęcie z wczorajszego backstage'u i zaczęła czytać wciąż pojawiające się komentarze. Liczba osób obserwujących jej konto kilka dni temu przekroczyła 30 tyś., co przerosło jej jakiekolwiek oczekiwania. Zanim wpuściła Kubę do swojego życia miała tam naprawdę niewiele osób, a serduszka pod zdjęciami mogła liczyć w dziesiątkach, a nie tysiącach. - Co ty na to? - uniosła głowę, orientując się, że to pytanie padło w jej kierunku. - Sorry, nie słuchałam was. Na co? - spojrzała po czterech parach oczu wypatrujących się w nią. - Clink Prison. Muzeum tortur. - Krzysiek przewrócił oczami. - Że chcecie tam iść? Jeżeli zdążymy to możemy... - uciekła wzrokiem, widząc minę Kuby, który obnażał zęby w znaczącym uśmiechu. - To postanowione. - Maciek klasnął w ręce i zabrał się do jedzenia. - Widzimy się za kwadrans w lobby. - Kuba odsunął się od stołu i wyczekująco spojrzał na Lisę, która męczyła widelcem ostatni kawałek bekonu.
——
Zauważyłam, że ostatnio pojawiło się tutaj parę nowych osób - dziękuję za Wasz czas!
CZYTASZ
Potrzebny
FanfictionPrzeciągnęła się i trąciła stopą psa śpiącego w jej nogach. Radio-budzik nie przestawał dzwonić, więc nie zostało jej nic innego, jak podnieść się z łóżka i go wyłączyć. Zegar wskazywał 6:40. Był to jej 11. dzień pracy pod rząd. Jeszcze tylko 8 god...