Na początku kolejnego tygodnia Kuba zdecydował się wyjechać do studia, ponieważ zebrało mu się trochę materiału i chciał nad nim popracować. Weekendowe wyjście Lisy na miasto było tylko początkiem lawiny zdarzeń. Co prawda nie balowała tak ostro co wieczór, ale codziennie po pracy dawała się namówić na wyjście na kolację, drinka czy domówkę. Nie o wszystkim informowała Kubę, bo nie chciała, żeby się martwił czy co gorsza próbował ją kontrolować. Po czwartkowym wieczorze w jednym z warszawskich lokali, który spędziła ze znajomym znanym z jednego z programów kulinarnych pojawiła się jakaś lawina plotek i niewyraźnych zdjęć, które pojawiły się na jakiś portalach. Zaczęto wysuwać dziwne wnioski, że dziewczyna wychodzi z kimś innym, a o Kubie było póki co cicho. Zbyt wiele kolorowych drinków nie pozwoliło jej na wygrzebanie się z łóżka następnego dnia. Całe przedpołudnie spędziła na kanapie w salonie, oglądając seriale. Zaczęła przysypiać kolo południa, kiedy do rzeczywistości przywołał ją dźwięk przychodzącego połączenia. - No co tam? - odebrała telefon od Kuby i przeciągnęła się. - Hej, co tam? Gdzie jesteś? - westchnęła, gdy usłyszała to pytanie. - W pracy. - skłamała, bo już wieczorem chłopak zawracał jej głowę, że przesadza. - Tak? A to wyjdziesz do mnie na lunch? - zrobiło jej się gorąco. - W sensie pracuję z domu. - dodała szybko i zagryzła wargę. Zmięła w dłoni róg poduszki. - Nie mówiłeś, że dzisiaj wracasz. - przyciszyła telewizor i usiadła, wzrokiem szukając kapci. - Chciałem zrobić ci niespodziankę i zjeść z tobą lunch, ale w takim razie jadę do domu. - stwierdził dopiero po chwili, ale musiał odliczyć do 10, aby nie wybuchnąć. Czuł po prostu, że coś kręciła. - Kuba? Weźmiesz z biura mój laptop? Na iPadzie średnio wygodnie mi się pracuje i nie mam dostępu do drugiej poczty. - poprosiła go jeszcze, a sama zaczęła się krzątać po mieszkaniu, aby je nieco ogarnąć przed jego przyjazdem. Wiedziała, że miała na to dosłownie kwadrans. - Zaraz się widzimy. - powiedział i rozłączył się. Dziewczyna klnęła w myślach, ale szybko stworzyła pozory, że faktycznie pracuje. Zrobiła nawet miejsce na biurku, gdzie rozłożyła kalendarz, kubek z kawą i iPada otwartego na panelu admina strony internetowej. Umyła na wszelki wypadek jeszcze raz zęby, żeby nie wyczuł od niej alkoholu. - O, szybko. - udała zdziwienie, kiedy akurat wyszła z łazienki prosto na Kubę. - Nie było korków. - podał jej torbę z laptopem i odwiesił swoją kurtkę. - Chora jesteś? - dotknął dłonią jej czoła, a potem pocałował ją w policzek. - Nie, dlaczego? - uniosła brwi i uśmiechnęła się do niego. - Ty tak po prostu nie zostajesz w domu. - przyjrzał jej się uważnie, ale Lisa dzielnie wytrzymała jego spojrzenie. - Jadłeś coś w końcu czy coś ci zamówić? Lodówka jest pusta, bo nie byłam na zakupach. - wyjaśniła i usiadła za biurkiem. - Lisa? - zagadnął ją stając w drzwiach od salonu. - Co tam? - posłała mu szeroki uśmiech. - Cieszę się, ze wróciłeś. - posłała mu całusa i odpaliła laptop. - Nie kłam. Cały tydzień przychodziłaś do pracy na kacu. Szlajałaś się po mieście, zwróciłaś na siebie uwagę, której tak nie lubisz. - próbował mówić spokojnie, ale w środku kipiał ze złości. Jej przyjaciel z pracy przypadkiem ją wsypał, kiedy spotkał Kubę. - Masz jakiś kryzys czy co? - zapytał, ale dziewczyna wbiła wzrok w klawiaturę komputera i po prostu milczała. - Odpowiesz mi na pytanie? - stanął nad nią. - Nic się nie dzieje, po prostu... - wzruszyła ramionami, bo sama w sumie nie wiedziała co powiedzieć. - Tak po prostu wyszło. Musimy o tym rozmawiać? -rzuciła mu szybkie spojrzenie, ale zaraz uciekła wzrokiem. - To towarzystwo cię tak wciągnęło. Od kiedy zrobiła się z ciebie taka imprezowiczka? Wyjeżdżam na kilka dni, a ty kłamiesz, szlajasz się cholera wie gdzie i z kim. - dalej drążył temat. - Daj spokój. Naprawdę, nie ma na to jakiegoś wyjaśnienia. Zazdrosny jesteś czy co? O co ci chodzi? - rzuciła gniewnie, bo nie widziała logicznego powodu ciągnięcia tego tematu. - Kiedy ty kiedyś balowałeś to ja tego nie robiłam, może po prostu przyszła moja pora? - zapytała i wstała z krzesła. - Chodzi o sam fakt kłamstwa i kombinowania. - złapał ją za ramię, bo widział, że szykuje się do ucieczki na spacer z psem, aby tylko zakończyć rozmowę, - Tak? A kiedy planowałeś powiedzieć mi, że sprzedaleś się na miejską imprezę sylwestrową? - zaatakowała go nagle. - Inaczej sobie wyobrażałam ten wieczór. - prychnęła. - Chcesz mi coś jeszcze powiedzieć? Co lekarz na to? Jeszcze jakieś plany za nas dwoje zrobiłeś?! - podniosła głos, wyraźnie się nakręcając. - Miałem ci dzisiaj o tym powiedzieć. - stwierdził i głośno wypuścił powietrze. - Masz mnie dosyć, ograniczam cię jakoś? Nie wydaje mi się. - dotknął jej podbródka, aby spojrzeć jej w oczy. - A wiesz co mi się wydaje? Że przesadzasz. - prychnęła na niego. - Wiesz co? Może Twój wyjazd do Ciechanowa jednak nie byłby takim głupim pomysłem. Wydawało mi się, że tęskniłam. - dodała zduszonym głosem, a do oczu cisnęły jej się łzy. Minęła go szybkim krokiem i z hukiem zamknęła się w sypialni. Kubie było ciężko uwierzyć, że po prostu przyszła jej pora na imprezowanie, czuł, że za jej wyskokami i zachowaniem kryje się coś więcej.
CZYTASZ
Potrzebny
FanfictionPrzeciągnęła się i trąciła stopą psa śpiącego w jej nogach. Radio-budzik nie przestawał dzwonić, więc nie zostało jej nic innego, jak podnieść się z łóżka i go wyłączyć. Zegar wskazywał 6:40. Był to jej 11. dzień pracy pod rząd. Jeszcze tylko 8 god...