AAF

668 35 0
                                    


- Dzień dobry! - Lisa usłyszała ciepły, radosny głos, gdy próbowała przemknąć się z pokoju Kuby w poszukiwaniu łazienki. Zaklnęła w myślach i na zaspaną twarz przywołała szeroki uśmiech. - Dzień dobry. - owinęła się ciaśniej bluzą i podeszła, aby przywitać się z mamą chłopaka, która krzątała się w kuchni. - Wcześnie wstałaś. - skomentowała, a dziewczyna omiotłem spojrzeniem pomieszczenie w poszukiwaniu zegara. - Jakoś tak wyszło. - wzruszyła ramionami. 8.00, faktycznie wcześnie, biorąc pod uwagę, że dojechali na miejsce około 2 w nocy. - Zjesz śniadanie? - Lisa przecząco podkręciła głową. - Gdzie znajdę toaletę? - chrząknęła i przybiła piątkę z Maćkiem, który z szerokim uśmiechem wparował do kuchni. - Chodź, oprowadzę cię, bo mój kochany braciszek chyba zapomniał. - blondyn objął ją ramieniem i zrobił jej krótką wycieczkę po domu. Dziewczyna co nieco ogarnęła się i wróciła do pokoju Kuby, który spał na wznak. Ułożyła się z głową na jego brzuchu i wzięła telefon do ręki, aby sprawdzić najnowsze wiadomości oraz sprawdzić opinie o wczorajszej imprezie. Tajemnicą było dla niej jak znalazła się w łóżku, bo ostatnie co pamięta, to jak wsiadała do samochodu po wyjściu z lokalu. Wiedziała, ze sen przyjdzie do niej dopiero wczesnym popołudniem, ale nie chciała krzątać się sama po domu, więc postanowiła zostać przy chłopaku. - Która godzina? - Kuba ziewnął szeroko i uniósł głowę. - Południe. Wstaniesz? Głodna jestem. - przetoczyła się na brzuch i podsunęła się w górę, aby go pocałować. - No to idź i sobie coś zrób. Możesz mi przy okazji kawę ogarnąć.- stwierdził, przewracając się na bok, tyłem do niej. - Nie lubię się kręcić po obcym domu. Twoja mama buszuje od rana, Maciek chyba gdzieś wyszedł... - dźgnęła go palcem między łopatkami. - Kuuuubaaaaa.... - jęknęła żałośnie, ale wtuliła się w jego plecy, obejmując go nogą. - Jeszcze 5 minut. - mruknął, wtulając twarz w poduszkę. Zaśmiał się cicho, gdy niezadowolona dziewczyna fuknęła w jego kark. - Nie bądź jedzą. - poprosił, naciągając na siebie kołdrę, aż po samą głowę. - A będziesz coś ode mnie chciał... Tez ci powiem, że jeszcze 5 minut. - rzuciła, ni to grożąc ni to obiecując. -Już mnie nie szantażuj, ok? - odwrócił się do niej. - Ja ci daje wybór, ok? - przedrzeźniła go. - Jędza.- stwierdził raz jeszcze, ale objął ją silnymi ramionami i mocno przytulił do siebie, krępując jej ruchy także nogami, aby nie mogła się wyrwać. Oparł podbródek na jej głowie i zamknął oczy, czując jak dziewczyna się wierci. - Zglupiałaś?! - krzyknął i wyrwał rękę, patrząc  a dziewczynę z niedowierzaniem. Ta tylko uśmiechnęła się niewinnie, ale ślady zębów, które zostawiła na jego nadgarstku sprawiły jej dziką satysfakcję. - Dzieciaki, wstaniecie na obiad? - usłyszeli pukanie do drzwi. - Możesz wejść mamo! - krzyknął Kuba i usiadł na łóżku, spuszczając nogi na ziemię. - Wszystko w porządku? - zapytała kobieta, zerkając pytająco na chłopaka, który pocierał rękę. - Ugryzła mnie. - stwierdził z wyrzutem. - Rany, kobieta cię bije. - Lisa wybuchnęła śmiechem, bo nigdy nie podejrzewała, że takie słowa mogą paść z ust jego mamy. - Skarżypyta. - szepnęła Kubie na ucho i podniosła się z materaca. 

Po zjedzonym obiedzie Lisa wstała z krzesła jak tylko mama zaczęła zbierać naczynia. - Pozmywam, a wy sobie pogadajcie, skoro macie okazję. - posłała uśmiech Kubie i włożyła naczynia do zlewu. Szybko się uwinęła i wyszła przed dom, aby zapalić. Usiadła na betonowych schodkach i wyciągnęła nogi przed siebie. Zarzuciła kaptur na głowę i spojrzała w niebo głęboko się zaciągając. Miała bardzo dobry humor, dodatkowo poczuła się dużo spokojniej, bo wyglądało na to, że zdobyła akceptację mamy Kuby, która podczas obiadu posiłku poświęciła jej dużo czasu, ale nie była przy tym wścibska. Wyrzuciła peta do słoika z wodą służącego za popielniczkę i wróciła do pokoju. Wyciągnęła z torby iPada i odpaliła stronę dewelopera, bo chciała jeszcze raz podejrzeć plan mieszkania, ponieważ umówili się, że w weekend podejmą decyzję dotyczącą zakupu. Zmarszczyła brwi, gdy pojawił jej się komunikat, że loft jest sprzedany. Odświeżyła stronę, licząc na inny wynik, ale wyświetliła się ta sama informacja. Była trochę na siebie zła, że ktoś sprzątnął im ten cudowny apartament sprzed nosa, ale z drugiej strony cieszyła się, że na razie temat będzie z głowy. Przynajmniej dopóki Kuba nie znajdzie czegoś w podobnym stylu, w tak samo ciekawej okolicy. Zainspirowana swoim prawie 3 tygodniowym odrostami na paznokciach zaczęła przeglądać Pinterest w poszukiwaniu nowych wzorów. Włączyła sobie jedną z ulubionych playlist i włożyła do uszu słuchawki. Tak pochłonęło ją przeglądanie kolejnych zdjęć, że nawet nie zorientowała się, że Kuba od dłuższej chwili stoi w drzwiach. Bez skrępowania nuciła pod nosem, machając nogami w rytm muzyki. Kuba podchwycił tekst i rzucił się na łóżko obok niej, rapując dalej tekst RS7. - Jak długo tu jesteś?! - Lisa zerwała się do pozycji siedzącej i wyciągnęła z słuchawki z uszu. - Wystarczająco długo, żeby przekonać się, że nie umiesz ani śpiewać, ani rapować. - zażartował z niej. - Co tam masz ciekawego? - zerknął na ekran iPada. - W sumie to nic, ale temat mieszkania mamy z głowy. - zabrała mu urządzenie z ręki i wyświetliła powiadomienia z Insta. - W sensie? - uniósł brwi, patrząc na nią pytająco. - Sprzedany. - przełączyła okna i pokazała mu rozkład piętra. - Mieli jeszcze jedną zainteresowaną osobę, nie mogli czekać na naszą decyzję... Chociaż koleś miał puścić loft, jak ktoś podpisze umowę. I tak poszedł nam na rękę. Trudno, znajdzie się coś innego. - pocałował ją w skroń. - Chcesz się przejść na miasto? - zaproponował, ale dłonią przejechał po jej udzie, myślami krążąc zupełnie gdzie indziej. - Możemy. - zgodziła się od razu, bo wiedziała, że jak teraz nie pójdą to za chwilę złapie ją popołudniowy sen i zmarnuje im cały dzień. 

PotrzebnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz