BD

587 37 3
                                    


Ze snu wyrwał ją dzwięk tłuczone szkła. Otworzyła nagle oczy, po kilku sekundach orientując się, że znajduje się w łóżku w sypialni, a nie na kanapie w salonie, gdzie zasnęła. Kuba spał obok niej, z ręką przełożoną w jej pasie. Bardzo ostrożnie zsunęła z siebie jego dłoń i powoli wstała, rozglądając się za jakimiś spodniami, bo była w samej koszulce i bieliźnie. - Co się tak skradasz? - usłyszała za sobą, kiedy nacisnęła klamkę. - Po prostu idę do łazienki. - wyjaśniła, klnąc w duchu, że obudził się akurat w tym momencie. - Hej, dzień dobry. - uśmiechnęła się do Krzyśka, który zbierał w salonie resztki zbitej szklanki. - Cześć, cześć. Wyspana? - zapytał unosząc głowę. - Powiedzmy. - odpowiedziała, przemykając do wolnej łazienki. Przy okazji umyla jeszcze twarz i zęby i wróciła do sypialni. Usiadła na skraju łóżka i wzięła telefon do ręki, przeglądając powiadomienia z aplikacji społecznościowych. - Połóż się, mamy jeszcze czas do próby. - przeciągnął się, sprawdzając godzinę. - Możemy porozmawiać? - usiadła bokiem do  jego. -  Szczerze, nie mam ochoty spędzać dzisiaj z tobą czasu. - wyrzuciła z siebie, zauważając, że w reakcji na jej słowa chłopak zacisnął palce na pościeli. -Nie po tym, jak się wczoraj zachowałeś. - dodała w końcu patrząc na niego. - Trzymaj się ode mnie na dystans. Nie chcę psuć innym tego dnia. - nie zabrzmiało to jak prośba, a bardziej jak polecenie. - Nie przesadzasz? - usiadł, odrzucając kołdrę na bok. - Myślisz o innych, ale nie o nas, tak? - wyciągnął rękę w jej kierunku, ale dziewczyna od razu wstała. - Nie dotykaj mnie. - upomniała go. - Zazdrość zazdrością, ale ty zrobiłeś się po prostu zaborczy. Za bardzo. - każde słowo, które padało z jej ust kosztowało ją naprawdę wiele wysiłku. Nie była gotowa na takie rozmowy, ale czuła się zmuszona ustalić jakieś zasady, głośno powiedzieć, że nie podoba jej się jego zachowanie. Spuściła wzrok, kiedy zaczął wodzić spojrzeniem po jej ciele. Na jej szyi wyraźnie było widać ślady po jego palcach, a także jedną malinkę. - Nie zrobiłam nic złego i nie zasłużyłam na takie traktowanie. - powiedziała zduszonym głosem, walcząc o spokojny ton. - Okay, może trochę przesadziłem. Czy naprawdę jest to powód do takiego zachowania? - gorzko roześmiał się, co zszokowało dziewczynę. - Ty nic nie rozumiesz, prawda? - objęła się ramionami, czując napływające do oczu łzy. - Tu nie ma nic do rozumienia. Mi nie spodobało się, że z nim rozmawiałaś, tobie nie spodobało się moje zachowanie, więc chyba jesteśmy kwita. Masz rację, nie psuj innym tego dnia swoimi humorami. - przeszedł przez łóżko, stając obok niej, - Już? Przeszło ci? - słysząc te słowa odwróciła się do niego tyłem i szybko otarła wierzchem dłoni kilka łez, których nie była już w stanie powstrzymać. Zacisnęła zęby, kiedy objął ją w pasie i oparł brodę na jej ramieniu. - Chodź, pójdziemy na miasto coś zjeść. - złapał ją za ramiona i odwrócił do siebie. - Właśnie tak.- pochwalił ją, kiedy skinęła tylko głową dla świętego spokoju. - Na co masz ochotę? - pocałował ją w policzek i dotknął jej podbródka. - Wystarczy mi kawa. - odpowiedziała po chwili i odsunęła się od niego. Kiedy zniknął za drzwiami, policzki dziewczyny przecięło więcej łez. Czuła się koszmarnie, niezrozumiana i zmuszona do porzucenia tematu. Pociągnęła nosem i zebrała łzy chusteczką. Zanim Kuba zdążył wrócić z łazienki, ubrała się i przeszła do salonu, gdzie zaczęła bawić się z psami. Trzymała się kilka kroków od chłopaka, kiedy w końcu wyszli na rynek. - Chodź do mnie. - objął ją ramieniem, na co w ostateczności pozwoliła, nie bardzo mając wyjście. - Sieciówka czy jakaś restauracja? - zapytał ją, rozglądając się po otwartych już lokalach. - Mówiłam, że wystarczy mi tylko kawa. - przypomniała mu, wzruszając ramionami, aby w końcu sam zdecydował. Kiedy weszli do jednej z kawiarni, zajęła stolik gdzieś w głębi. Kuba zamówił jej kawę i jakąś kanapkę, którą niechętnie zjadła. Milczała prawie cały czas, odpowiadając półsłówkami na jego pytania. Obeszli rynek na około, zatrzymując się przed sceną, na której trwały jeszcze ostatnie montaże i pierwsze próby świateł. - Za dwie godziny i tak tutaj wrócimy, chodź. - ścisnął jej dłoń, ciągnąć w stronę ich kamienicy. - Kuba? - zapytała, nie ruszając się z miejsca. - Nie rób tak więcej. Nie masz powodów do zazdrości. - powiedziała po krótkiej chwili, kiedy rzucił jej wyczekujące spojrzenie. Przysunęła się do niego i objęła go mocno w pasie, wtulając twarz w jego klatkę piersiową. Oparł brodę na jej głowie, tuląc ją do siebie. - Moja mała. - mruknął, stojąc z nią w uścisku. - Szanuj mnie po prostu. - poprosiła zduszonym głosem. Emocje wzięły górę, mimo wszystko nie umiała być z nim, a jednocześnie obok niego. - Chodź, wracajmy. - zarzucił kaptur na głowę i ścisnął jej dłoń, kiedy zauważył grupkę młodzieży ewidentnie zmierzających w ich stronę. 

Kiedy chłopaki poszli na próbę dziewczyny wybrały się na spacer po mieście, zahaczając jeszcze o galerię handlową. Nie przeszły także obojętnie obok budek z grzanym winem i wróciły do apartamentu dużo później niż zamierzały. Wino nie było mocne, ale trzy kubki wystarczyły, aby Lisa wpadła w całkiem dobry nastrój. - W końcu. - Adam wyrzucił ręce w powietrze, gdy weszły do mieszkania. - Nie zabraliście nas na wino? - zapytał rozczarowany Maciek, kiedy wyczuł od nich słodką woń. - Możemy później przejść się jeszcze raz, chyba że na backstage'u będziecie mieli coś dobrego. - Lisa uśmiechnęła się do niego i odwiesiła kurtkę. - Regeneracja przed koncertem? - weszła do sypialni, zastając Kubę leżącego na łóżku z rękoma pod głową. Na telewizorze leciała jakaś relacja z flashbackami z witania 2018 roku. - Co kupiłaś? - zapytał, widząc reklamówki z galerii. - Torbę, jakąś koszulkę i maseczkę. - wzruszyła ramionami. Zsunęła buty i usiadła na łóżku po turecku. Przechyliła się w stronę szafki nocnej po ładowarkę i podała ją Kubie, aby włożył do gniazdka. - Idę spać jeszcze. Obudź mnie jak będziemy się zbierać. - poprosiła, kładąc się na boku. Wtuliła twarz w poduszkę i przymknęła oczy. Trochę się spięła, kiedy chłopak przylgnął do jej pleców i pocałował ją w kark. - Jak sobie życzysz. - mruknął, wsuwając dłoń pod jej koszulkę. Wodził opuszkami palców po jej skórze, ale ku jej uldze nie oczekiwał niczego więcej.


——-

Przepraszam za ten koszmarny rozdział. Mam nadzieję, że mimo wszystko czytało Wam się go lżej niż mi pisało. Za dużo pomysłów na zakończenie tej sytuacji z Que. 😂

PotrzebnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz