Zdziwił się, gdy po kilku minutach Lisa usiadła w pościeli. - Masz siłę wstać? - zażartował, bo jeszcze chwilę temu ledwo mogła zmusić się do jakiegokolwiek ruchu. - Muszę zapalić. - mruknęła, ale blogi uśmiech nie schodził z jej twarzy. - Kompletnie nie mam kondycji przy tobie. - związała włosy na czubku głowy i rozejrzała się za koszulką. Znalazła tylko w pobliżu bluzę Kuby i zarzuciła ją na siebie. - Ciekawe, przecież tylko leżysz. - głośno roześmiał się i podążył jej śladem. - Sugerujesz, że jestem za mało aktywna albo leżę jak pień? - od razu odwróciła się do niego, a minę miała nietęgą. - Żartowałem przecież. Co się już uruchamiasz, co nerwusie? - złapał ją w ramiona i chciał pocałować, ale wywinęła mu się i poszła do salonu. Po powrocie do domu naprawdę dał jej popalić w łóżku, ale jak zwykle ją zdominował i nie miała wiele do powiedzenia. Znalazła otwartą paczkę fajek i wyszła na balkon, od razu odpalając używkę. - Hej, dzieciaku. - stanął za nią i wsunął dłoń po bluzę, zaciskając palce na jej nagim pośladku. - To nie miało tak zabrzmieć. - odsunął kaptur i musnął ją w kark. - Wiesz, że cię uwielbiam. - mruknął jej na ucho, nie odrywając rąk od jej ciała. - Taki nagły skok ciśnienia, nie zwracaj na to uwagi, - uśmiechnęła się do niego. W głowie ciągle miała jego propozycję o zainwestowaniu w jej pomysł, mimo że starała się o tym nie myśleć. - A, bo chciałaś się upewnić. Do Oslo lecimy w sobotę, w dniu koncertu. - nagle sobie przypomniał. - Super. To w moje urodziny pójdziemy na jakąś kolację, co? Albo coś innego wymyślę. - powiedziała wodząc wzrokiem po panoramie miasta. - Nie chcesz zrobić jakiejś imprezy? - widział, że drżała od chłodnego powietrza, więc zabrał jej na wpół wypalonego papierosa i zgasił go w popielniczce. - Do środka, bo się przeziębisz. - zarządził i złapał ją na ręce, przekładając przez ramię. - Nie mam głowy do organizacji imprezy. Ostatnie kilka lat z rzędu zapowiadało się super, a potem wiele osób na ostatnią chwilę odwoływało udział. - wyjaśniła do jego pleców i wsunęła dłoń za jego bokserki. - Co tam zaglądasz, mało ci? - zaśmiał się, gdy dała mu klapsa. - Może mało, może nie... - mrugnęła do niego, gdy bez ceregieli rzucił ją na łóżko. - To może spróbujemy czegoś innego? Nie będę od ciebie za dużo wymagał. - zaproponował nieco enigmatycznie, a na jej pytające spojrzenie tylko uśmiechnął się pod nosem. - To jak? - pchnął ją na plecy i zawisł nad nią na rękach, podpierając się na wysokości jej głowy. - Mam zgodzić się tak w ciemno? Serio? - wsunęła palce w jego włosy, delikatnie drapiąc skórę głowy. - Kiedyś coś wspominałaś, że wolisz jak działam i nie pytam cię o zdanie. - przylgnął do niej biodrami, głęboko patrząc jej przy tym w oczy. - Grabowski, to po co proponujesz zamiast po prostu zacząć działać? - popukała go w czoło i objęła go nogami, mocniej w wbijając paznokcie w jego kark. - Chyba czasami lubię dać ci poczucie, że masz jakąś kontrolę. - przymknął oczy z cichym mruknięciem, gdy przejechała paznokciami wzdłuż jego kręgosłupa. - Nie, no dzięki. Przypominam, że jestem twoją partnerką, a nie niewolnicą. - upomniała go, ale zareagował tylko głośnym śmiechem wariata. - Nie pogardził bym taką suką. - jego głos był chrapliwy, a w spojrzeniu było coś niepokojącego, co wzbudziło w niej dyskomfort i wywołało ciarki. Otworzyła usta, aby zareagować, ale tak ją wcięło, że nie wiedziała co powiedzieć. Odwróciła wzrok, lecz od razu tego pożałowała, gdy mocno ścisnął jej policzki. - Cii, będziesz jęczeć, gdy ci pozwolę. - skarcił ją, gdy z jej ust wyrwał się cichy jęk. Splunął jej do ust, a następnie głęboko pocałował, zjeżdżając przy tym dłonią na jej policzek. - Usiądź na piętach. - zsunął się z niej wydając polecenie tonem nieznoszącym sprzeciwu. Jego zachowanie wywołało w niej lęk, szybsze bicie serca, ale mimo wszystko poczuła przyjemne skurcze w podbrzuszu. W międzyczasie wyciągnął z szafy małe, kartonowe pudełko, które ułożył na brzegu łóżka. - Pozwoliem ci się odwrócić? - rzucił ostro, gdy odkręciła głowę zerkając co robi. - Nie, przepraszam. - wróciła do poprzedniej pozycji spuszczając wzrok na swoje kolana. Poczuła chłodny dotyk na swoich nadgarstkach, gdy spiął jej ręce z tylu zwykłymi, metalowymi kajdankami, które były wśród kilku gadżetów zakupionych w sklepie erotycznym w Londynie. - Otwórz usta. - polecił, siadając przy jej boku. Gdy tylko to zrobiła wsunął do jej ust gumową kulkę będąca kneblem i zapiął ciasno skórzany pasek z tylu jej głowy. Dziewczyna nie protestowała, ciagle będąc w szoku po jego nagłej zmianie zachowania. - Wspaniale wyglądasz. Chcesz się zobaczyć? - zapytał, ale w odpowiedzi pokręciła tylko głową. - A powinnaś. - uderzył ją otwartą dłonią w policzek, nie zwracając uwagi na jej szkliste oczy, które wypełniły się łzami. Pchnął ją, tak że wylądowała twarzą w poduszkę i przejechał dłonią po jej boku, z satysfakcją zauważając gęsia skórkę na jej ciele. Szarpnął za krótki łańcuch łączący jej nadgarstki, wymuszając na niej pozycję kołyski. Rozsunął jej nogi i pochylił się nad nią, mokrymi pocałunkami obsypując jej plecy. Płytko i szybko oddychała przez nos, ciesząc się, że mimo wszystko pozostała w im teraz cząstka czułości. Jednak ta radość nie trwała długo, bowiem poczuła siarczystego klapsa wymierzonego w jej pośladek. Zaraz po nim wymierzył kolejny, obserwując czerwone ślady po swojej dłoni. Niespokojnie poruszyła biodrami, kiedy opuszkami przesunął po jej udzie do krocza, jakby sprawdzając jej stan. Wiele razy oddawała mu już kontrolę, pozwalała się zdominować, jednak jeszcze nigdy nie czuła się tak bezbronna, wręcz jak jakiś przedmiot oglądany przed zakupem. - Nigdy nie zawodzisz. Ledwo cię dotknę, a robisz się mokra. - mruknął z uznaniem, palcami odnajdując jej łechtaczkę, przez moment skupiając na niej swoje pieszczoty. - Gotowa na zawołanie. - zaśmiał się, bez ostrzeżenia wsuwając w nią palce. - Aż prosisz się o coś ekstra... - ponownie wymierzył jej klapsa, gdy zaczęła poruszać biodrami. - Na twoje szczęście mam coś takiego. - szepnął jej do ucha. - Wierz mi, nie pożałujesz. - poczuła jak materac ugina się, gdy chłopak sięga do pudełka. - Co ty na to? - szarpnął ją za włosy, podsuwając jej pod nos mały, czarny stożek. W tym momencie dla dziewczyny było to już za dużo wrażeń jak na taki pierwszy raz. Przetoczyła się na plecy i niezdarnie usiadła, podsuwając się pod ścianę. Próbowała coś powiedzieć, jednak z jej zakneblowany ust popłynął tylko niezrozumiały bełkot. Rzuciła Kubie znaczące spojrzenie i szarpnęła rękoma, próbując mu pokazać, że potrzebuje przerwy. Dłuższą chwilę obserwował jej żałosne próby komunikacji, ale w końcu, ku jej uldze, rozpiął knebel. - Stop. Naprawdę stop. Za dużo. Proszę. - wyrzuciła z siebie te kilka słów, próbując się uspokoić, bo po prostu spanikowała. Wtuliła się w jego dłoń, gdy kciukiem przejechał po jej wargach. - Proszę. - wyszeptała, zamykając oczy w obawie, że ponownie wymierzy jej policzek. - Spójrz mi w oczy. - tym razem już nie rozkazywał, a poprosił ciepłym, wyrozumiałym głosem. - Chciałbym żebyś była szczera i powiedziała mi jak się czujesz. Co jest tym „za dużo"? - z troską pocałował ją w czoło, jednak nie uwolnił jej rąk. - Boję się. Ufam ci, ale nagle jakbyś był innym człowiekiem. Jednocześnie... - dokończyła zdanie tak cicho, że nie dosłyszał i musiał ją upomnieć. - Jednocześnie jestem tak cholernie podniecona, źe aż mi wstyd. - wbiła wzrok w wyimaginowany punkt na białej ścianie, gdzieś ponad jego ramieniem, aby nie musieć patrzeć mu w oczy. Na jej twarzy nie pojawił się lekki rumieniec, a po prostu zrobiła się czerwona jak burak. Wsunął palce w jej włosy, następnie mocniej zaciskając je na karku i przyciągnął ją między swoje nogi. Wiedział, że nie kłamie, a jej widok teraz, ten cały bijący od niej wstyd niesamowicie go rozczulił. - Dobrze wiesz, co jest tym za dużo. - rzuciła krótkie spojrzenie na korek analny leżący kawałek dalej. - Rozmawialiśmy kiedyś o tym. - dodała, próbując wygodniej oprzeć się o chłopaka. - Za dużo naraz. - westchnęła chowając twarz w jego szyję i delikatnie musnęła skórę wargami. - Dziękuję, że przerwałeś. - zamknęła oczy, tuląc się do niego. - Jesteś niesamowita. - błądził delikatnie opuszkami po jej ciele. - Nie wiem czy to możliwe, ale z każdą kolejną minutą kocham cię bardziej. Jesteś dla mnie całym światem. - dziewczyna słysząc te słowa nie mogła już dłużej walczyć ze swoim wzruszeniem. Takiego właśnie go kochała. Swojego Kubę. Troskliwego mężczyznę, który zrobi dla niej wszystko. Wariata, z wyraźnie dającą się we znaki obsesją kontrolowania. Świetnego kochanka. Przyjaciela. I naprawdę ciężko było jej sonie przypomnieć jak było bez niego.
CZYTASZ
Potrzebny
FanfictionPrzeciągnęła się i trąciła stopą psa śpiącego w jej nogach. Radio-budzik nie przestawał dzwonić, więc nie zostało jej nic innego, jak podnieść się z łóżka i go wyłączyć. Zegar wskazywał 6:40. Był to jej 11. dzień pracy pod rząd. Jeszcze tylko 8 god...