BL

588 34 9
                                    

- Bry dzieciaku. - Kuba wysiadł z auta jak Lisa tylko wyszła z budynku. - Boże, ale wy słodcy. - Robert wyszedł za dziewczyną i udał, że wymiotuje. - Nie musisz już iść? Uber na ciebie nie czeka? - odwróciła się do niego ze złośliwym uśmiechem. - No właśnie mam za kilka minut. - zerknął w telefon i wzruszył ramionami. - My się zbieramy, kino czeka. - Kuba objął Lisę i pocałował ją w policzek. - Kino? - zdziwiła się, ponieważ nie umawiali się na wieczór na mieście. - Na razie. - wsiadła już do auta, patrząc jak chłopaki przybijają żółwika. - Nakarm ją, bo chyba dzisiaj z głodu na głowę jej się rzuciło. - Kuba odwrócił się do jej przyjaciela i spojrzał na niego pytająco. - Złośliwa bestia z niej wyszła, chyba dawno nic smacznego nie jadła. - dorzucił jeszcze i zaczął szukać zapalniczki po kieszeniach. - Czego jeszcze chciał? - dziewczyna położyła dłoń na udzie Kuby, kiedy wyjechali z parkingu. - A nic takiego. Co tam w pracy? - zainteresował się, bo nie kontaktowali się ze sobą w ciągu dnia. - Może dla odmiany ty mi powiesz co robiłeś? - zerknęła na niego, wyciszając telefon. - Nic specjalnego, siłownia, spotkanie, przesłuchałem sample, podpisałem kilka umów. - w kilku słowach streścił swój dzień, który wyglądał jak każdy w tym tygodniu po powrocie z pierwszych koncertów w UK. - Nie spakowalam się jeszcze. O której wrócimy do domu? - nawiązała do jutrzejszego wylotu do Dublina. - Przywiozłaś całą walizkę  nowych ciuchów, połowy nawet nie rozpakowałaś. - zatrzymał się na czerwonym świetle i uważnie przyjrzał się dziewczynie. - Musisz się czepiać? Skąd mam wiedzieć, że będą dobre? Nie zabiorę nic w ciemno. - skrzyżowała ręce na piersi i spojrzała przed siebie. Przewrócił oczami wracając myślami do czasu, jaki spędziła w przymierzalniach. Niewiele brakowało, a wyniósłby ją ze sklepu na plecach, tak miał dosyć jej zakupów. - Widziałam to. - dźgnęła go między żebra. - Na co idziemy? W ogóle to nie mam ochoty na kino. Spacer? Chyba dekoracje jeszcze wiszą. O, albo możemy podjechać do drogerii, bo skończyła mi się maska do włosów... - wyrzucała z siebie słowa niczym karabin maszynowy i zamilkła dopiero, gdy Kuba zjechał na pobocze i włączył awaryjne. - Zamkniesz się w końcu? - zapytał bez ogródek - Ale o co ci chodzi? - oburzyła się, siadając bokiem w fotelu. - Jak długo zamierzasz mnie oszukiwać? - zacisnął palce na kierownicy i dopiero po chwili obrócił głowę w jej stronę. - Że co? - zrobiła zniesmaczoną minę. - Weź kurwa daj spokój. Jedźmy do tego kina czy gdziekolwiek chcesz. Zmęczona jestem. - poirytowana przewróciła oczami. Naprawdę miała już dosyć dzisiejszego dnia, marzyła tylko o powrocie do domu, spakowaniu się i zaszyciu się pod ciepłą kołdrą tuląc się do Kuby. Jednak ostatnia część tego życzenia wyparowała, kiedy natrafiła na jego wściekłe spojrzenie. - O co ci chodzi? Za długo spokojnie było? Brakuje ci kłótni czy co? - zaatakowała go. - Nie mam siły się w to bawić. Widzimy się w domu. - odpięła pas, ale gdy tylko sięgnęła do drzwi usłyszała znajomy dźwięk blokady. - Ciuchy zaczynają na tobie wisieć. Naprawdę myślisz, że nic nie zauważyłem? Nie jesteś głodna albo już jadłaś, zjesz w pracy... Lisa. - niemal warknął na nią, kiedy założyła ręce na piersi i uparcie patrzyła się na drogę przed autem. - Robert utwierdził mnie w moich podejrzeniach. - dodał i ścisnął jej udo, aby przykuć jej uwagę. - Robert to, Robert tamto. Od kiedy tak fantastycznie się dogadujecie co? - prychnęła, ponownie szarpiąc za klamkę. - Wypuść mnie. - poprosiła, ale w odpowiedzi chłopak tylko złapał ją za nadgarstek. - Nawet z wrogiem się dogadam jeżeli chodzi o twoje dobro. - szarpnął ją i zmusił, by na niego spojrzała. - Boże, przestałam wpierdalać wszystko jak leci, a ty zachowujesz się jakbym była jakąś anorektyczką. - zacisnęła zęby, próbując wykręcić rękę, ale był silniejszy. - Prawie w ogóle nie jesz. Nie masz energii, te wszystkie humorki. - dziewczyna tylko głośno roześmiała się. - A może rzygam jak kot, nie mam energii, bo jestem... - nagle urwała i pokręciła głową, jakby żałując tego co zamierzała powiedzieć. - No co jesteś? Zaczęłaś to dokończ. - zażądał, ale puścił ją. - No? - ponaglił ją, kiedy spuściła głowę i w dalszym ciągu milczała. 

PotrzebnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz