CF

671 37 7
                                    

- O czym chciałeś mi powiedzieć? - zapytała, kiedy doszli do pobliskiego parku i znaleźli wolną ławkę w jednej z bocznych alejek. Usiadła na ławce bokiem, przekładając jedną nogę pod oparciem i uważnie spojrzała na chłopaka. - Odezwał się do mnie duet holenderskich producentów. Chcieliby się spotkać i porozmawiać o możliwościach współpracy. - kiedy dziewczyna usłyszała jego słowa to aż kłasnęła w ręce. - Kuba, to fantastycznie! - szczerze ucieszyła się, bo uważała, że w pełni zasłużył na takie zainteresowanie swoją twórczością. - Spokojnie, na razie mam się z nimi tylko spotkać. - uśmiechnął się się widząc jej szczery entuzjazm. Położył dłoń na jej policzku i kciukiem zgarnął pojedynczą rzęsę. - Chciałabyś pojechać ze mną w tym tygodniu do Amsterdamu? To tylko dwa dni i nie mogę zagwarantować, że poświęcę ci dużo uwagi... - zaproponował, ale już w połowie jego zdania Lisa ochoczo kiwnęła głową. - ...ale będzie mi dużo przyjemniej, kiedy będziesz tam ze mną. - dokończył, patrząc na ich splecione dłonie. - Jasne, że pojadę. Uwielbiam Amsterdam. - wyszczerzyła zęby, a Kuba zawiedziony wydął wargę. - Oczywiście tak samo mocno uwielbiam twoje towarzystwo. - dodała, żeby go udobruchać. - A jak już jesteśmy przy muzyce, którego kolesia w końcu wybraliście? - zboczyła nieco z tematu, wracając do jednej z ich rozmów. - Tego drugiego. Miłosza. Poza tym czy ty czytasz mi w myślach? Właśnie miałem ci o tym powiedzieć. - rzucil jej spojrzenie, jakby co najmniej na jej czole wyrósł brokatowy róg jednorożca. - I teraz się nie wykręcisz, bo to twoje słowa powtórzyłem Dawidowi. Ogarniesz Miłoszowi social media. - dżgnął ją palcem w klatkę piersiową, aby podkreślić swoje słowa. - Skąd ten pomysł? - obruszyła się, bo wiele razy podkreślała, że nie chce pracować dla Quequality. - Bo jest to zawarte w kontrakcie, który z nim zawarliśmy? - zabawnie poruszył brwiami, a dziewczyna w odwecie naciągnęła ku czapkę na oczy. - Wy podpisaliście, wy się tym zajmiecie. - zaczęła się z nim droczyć, bo nie podobało jej się, że podstępnie ją w to wszystko wciągnął. - Ty tez podpiszesz. Umowę o dzieło. Jak tylko wrócimy do Polski. - złapał ją za nadgarstki, gdy wyciągnęła ręce w jego kierunku. - To jak cyrograf z diabłem. Musimy mieszać życie prywatne z zawodowym? - szarpnęła się, ale jej próby wyswobodzenia się byly bezskuteczne. - Nie będę miała na to czasu jak wszystko z hostelem wypali. Jest wiele osób, które zrobią to lepiej. - ciągnęła dalej, z nadzieją, że wybije mu z głowy ten pomysł. - Zgodnie stwierdziliśmy, że nie chcemy do tego żadnej agencji, tylko freelancera. Nadajesz się do tego idealnie. Zawsze trafiasz w punkt, wiesz co i jak pokazać, żeby też nie zdradzić za dużo, a utrzymać zainteresowanie... - wyraźnie pił do tego jak czasami zdarzyło się jej publikować coś na jego Instagramie i fanpage'u. - Gdyby nie to, że jesteśmy na północy to bym uznała, że dostałeś udaru. Próżnia ci zamarzła? - rzuciła kąśliwą uwagę i usiadła okrakiem na jego kolanach. - No puść mnie i przestań mi słodzić. - poirytowała się, kiedy na jego ustach błąkał się głupi uśmieszek. - Kuba! - podniosła głos, równocześnie gryząc go w dłoń. Puścił ją niemal natychmiast i zaczął rozmasowywać obolałe miejsce. - Głupi jesteś. Naprawdę. - zdzielila go jeszcze po głowie, kiedy wybuchnął głośnym śmiechem. - Myślałem, że jesteś agresywna tylko po alkoholu. Chcesz się bić? - wytknął jej, na co zrobiła obrażoną minę. - Jesteś niereformowalny. - burknęła, bo trochę ją dotknęło nawiązanie do wczorajszego wieczoru. Chciała wstać z jego kolan, ale złapał ją w pasie i pociągnął w dół. - Siedź i patrz na mnie jak do ciebie mówię. - warknął, biorąc jej twarz w dłonie. - Nie zmuszę cię, ale zależy mi żebyś się tym zajęła. Przemyślisz to? Cały ten projekt nie wystartuje w ciągu kilku dni czy tygodni, więc możesz sobie wszystko zaplanować tak jak lubisz. - potarł kciukiem jej napuchniętą wargę, na co cicho syknęła. - Lisa, dzieciaku. - mruknął już nieco łagodniej, opierając czoło o jej. - Nienawidzę cię. Zawsze stawiasz na swoim. Muszę być bardziej asertywna. - stwierdziła w końcu, akurat w momencie kiedy chciał ją pocałować. - Czyli zgadzasz się? Oj, nie udawaj już takiej ciężkiej do zdobycia. Stado małych koników już ci tutaj galopuje z radości, a ty masz już pierwsze pomysły. - popukał ją w głowę, dobrze wiedząc jak jest. - Mówił ci już ktoś, że bijesz na głowę wszystkie osły? - pstryknęła go długim paznokciem w czubek nosa wywołując u niego grymas bólu. - Zaraz ci te szpony połamię. - zagroził wsuwając palce w jej włosy. Mocniej zacisnął palce, lekko odchylając jej głowę w bok. - A łam. Przez dwa tygodnie zdążą odrosnąć żebym cię mogła drapać po plecach w chwili uniesienia. - dumna z siebie, wypomniała mu, że szlaban na seks jest jak najbardziej aktualny. - Świnia z ciebie. - szarpnął ją za włosy i rozsunął suwak kurtki, aby odsłonić szyję. Z jej gardła wyrwał się stłumiony jęk, gdy z zaskoczenia zacisnął palce na jej kroczu, jednocześnie wargami pieszcząc skórę. - Choćbym miała zostawiać ślady jak ślimak, to ci nie ulegnę. - oznajmiła, ale jej głos nie był już taki stanowczy jak jeszcze chwilę temu. - O kurwa... - głośne przekleństwo wyrwało się z jej ust, kiedy sprawnie rozprawił się z rozporkiem i wsunął w nią palce. 

- Nie zmienię zdania. - wydyszała w jego ucho, kiedy po kilku minutach osiągnęła spełnienie na tej cholernej ławce w środku parku. Mocno przytuliła się do niego, czując jak mocno bije jej serce. - Oczywiście kochanie. Poczekam, aż będziesz błagać. - jego głos wręcz ociekał słodką złośliwością. - Co, chcesz mi powiedzieć, że mnie nienawidzisz? A może przedłużyć szlaban? - otwarcie kpił z niej, patrząc jej w oczy. - Tak, właśnie chciałam to powiedzieć. Berek! - uderzyła go w ramię i zerwała się do biegu zanim dotarło do niego o co chodzi. - Przecież ty nie masz kondycji! - zawołał za nią, nieco przyspieszając kroku. - Taka z ciebie fanka Szybkich i Wściekłych, a nie wiesz, że turbo zostawia się na koniec? - truchtał jej śladem z szerokim uśmiechem na twarzy. - Oddasz mi się jeszcze dzisiaj jak cię dogonię zanim wejdziesz do hotelu! - krzyknął za nią, co zmusiło ją do przyspieszenia. Byli może dwie ulice od hotelu, kiedy była przekonana, że za chwilę wypluje sobie płuca, a Kubie co najwyżej nieco przyspieszyło tętno. - Poddaję się! - krzyknęła w końcu i zatrzymała się opierając dłonie o kolana. - Zostaw mnie! - pisnęła, kiedy zaczął ją łaskotać. W takich momentach nie panowała nad swoimi odruchami i po prostu miotała się na wszystkie strony, aby uciec przed tą torturą. - O fuck. Nic ci nie jest? - nagle spoważniał, kiedy dziewczyna wywinęła się i wpadła prosto na najbliższą latarnię. - Bawi cię to?! - krzyknęła, gdy Kuba widząc jej minę po prostu wybuchnął głośnym śmiechem. Wierzchem dłoni otarla krew z nosa i oblizała wargi, czując na języku posmak krwi. - Rany boskie, chodź do mnie ty pierdoło. - próbował powstrzymać śmiech, ale dziewczyna dobrze widziała, że aż cały się trząsł. Nie miał przy sobie żadnej chusteczki, więc dał jej rękawiczkę, żeby powstrzymała krwawienie zanim dojdą do hotelu. - Biliście się? Kuba, co jej zrobiłeś? - na korytarzu wpadli na Krzyśka, który wracał do swojego pokoju. - Miała bliskie spotkanie ze słupem. Nie pytaj. - Grabowski w dalszym ciągu był rozbawiony, jakby usłyszał najlepszy żart stulecia. - Otwórz te cholerne drzwi! - kopnęła Kubę w kostkę, aby wyjął kartę. Było jej niedobrze i była przekonana, że zaraz zwymiotuje. 

PotrzebnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz