CY

596 40 18
                                    


Wspomniałam o niespodziance, więc o to ona...


Wiosenne promienie słońca otuliły miasto ciepłą smugą, odbijającą się od szyb wysokich budynków i z każdym ruchem oślepiały Lisę, która co raz zaciągała się nikotynową używką i rześkim powietrzem, napajając się pierwszymi oznakami nadejścia swojej ulubionej pory roku. — Nie ma nawet ósmej, a ty już nie śpisz — z zadumy, gdy obserwowała budzącą się do życia Warszawę wyrwał ją Kuba, który w samych bokserkach znalazł się na balkonie i objął w pasie dziewczynę, która pod opuszkami palców poczuła gęsią skórkę pojawiającą się na wytatuowanym ramieniu. Odwróciła się na pięcie i przeczesała jego potargane włosy, patrząc w zaspane oczy mężczyzny, błądzącego między jawą a sen. 

Miesiące, które przyszło spędzić im razem wypełnione były każdą ze skrajnych emocji, zmiennymi uczuciami, wszelkimi frustracjami, gdy patrzyli na siebie rozszerzonymi źrenicami i na znak miłości pozostawiali na swoich ciałach ślady zmieniające kolor następnego dnia. Uwielbiała te chwile pełne poczucia bezpieczeństwa i szczęścia, gdy cały weekend mieli tylko dla siebie; bez niezapowiedzianych gości, dzwoniącego telefonu i obowiązków, które nieproszone przekroczyły próg domu, zamiast zostać w pracy. Chwile spokoju i miłości, które w ułamek sekundy potrafiły przeobrazić się w przerażenie, podniecenie i adrenalinę, którą wzajemnie sobie serwowali. 

— Wyjdę tylko z psem — złożyła szybki pocałunek na ustach chłopaka. Grabowski niewzruszony tym co powiedziała, bezceremonialnie chwycił ją w pasie i przeniósł przez mieszkanie, rzucając na łóżko, z którego wyskoczył wystraszony pupil.  — Pójdę z nim i wrócę do ciebie— powtórzyła próbując wstać z materaca, jednak mężczyzna zablokował jakikolwiek ruch kładąc się na niej, usadawiając głowę na klatce piersiowej. — Jestem wykończony po wczoraj — wymamrotał nawiązując do koncertu zagranego poprzedniego dnia. — Starość nie radość — kobieta zaśmiała się, przejeżdżając paznokciami wzdłuż kręgosłupa Kuby, który automatycznie spiął mięśnie. Podparł się o przedramiona, mierząc Lisę gniewnym wzrokiem i ugryzł jej pierś przez materiał koszulki, na co cicho pisnęła. — Zobaczysz zaraz ty niewdzięczna, nikczemna jędzo — powiedział przez zęby.  Włożył dłoń we włosy dziewczyny, za które pociągnął sprawiając, że odchyliła głowę, dzięki czemu swobodnie przejechał językiem po jej szyi. — Przypominam, że dzisiaj jedziemy do twojej mamy i nie sądzę, że będzie dumna z tego, co jej ukochany synek lubi robić w łóżku — wyjęczała z przyjemności, gdy zassał skórę na szyi i wsunął palce pod bieliznę, i z zawodu, że ponownie będzie musiała dokładnie przypudrować tą część ciała. 

Kuba nie mógł nie wykorzystać tego, że droga prowadząca do Ciechanowa w niedzielne popołudnie była niemalże pusta, dlatego z błogim uśmiechem pokonywał ostatni odcinek trasy, kolejny raz testując możliwości swojego sportowego samochodu. — Kto będzie na tym obiedzie? — zaczęła Lisa, nawiązując do rodzinnego spotkania, na które zmierzali. Przez większość czasu wpatrywała się w korony drzew, które zaczęły pokrywać zielone listki, a na pobliskich polanach co jakiś czas dostrzegała sarny skubiące trawę. — Moja chrzestna i jej syn — odparł, gdy przekroczyli tabliczkę informującą, że znaleźli się w Ciechanowie.  Już od progu pani Grabowska czule przytuliła dziewczynę, a Kuba rzucił się na swojego kuzyna, którego nie widział kilka lat. Mężczyźni zachowywali się, jak nastolatkowie z wypiekami na twarzy wspominając swoje dzieciństwo, czasy szkolne i każdą wolną chwilę spędzoną na boisku.  — To dzieciaki, kiedy ślub? — wtrąciła kobieta, które swoje siwe włosy próbowała ukryć pod brązową farbą. Lisa choć miała zrezygnować z alkoholu, to wystawiła w kierunku Maćka pusty kieliszek, który wypełnił naczynie czerwonym winem. Spojrzała wymownie na swojego narzeczonego i wzięła łyk trunku, czując na języku cierpki posmak.  — Jak ciocia się dorzuci, to będzie — wzruszył ramionami, biorąc ostatni kęs pieczeni i mrugnął do dziewczyny, która wyraźnie się spięła. Kuba z rozbawieniem obserwował, jak jego kobieta stara się opanować cisnące się na język słowa, aby dopiec chrzestnej, która za wszelką cenę próbowała wnieść ich związek na nowy poziom, oferując pomoc w wyborze sukni ślubnej oraz wizji dekorowania sali. Złapał ją za rękę i usiadł na dywanie, robiąc Lisie miejsce między swoimi nogami, kiedy reszta rodziny zdecydowała się na obejrzenie filmu z wesela kuzyna, który żenił się kilka miesięcy wcześniej. — Zmieniłaś zdanie i chcesz tam też obrączkę? — szepnął zielonooki na ucho dziewczyny, gdy zaobserwował, że bawi się zaręczynowym pierścionkiem.  — Marzę o tym, chajtnij się ze mną w najbliższy weekend — powiedziała z udawanym entuzjazmem i głośno westchnęła, widząc jak młoda para składa przysięgę małżeńską.  — Najbliższy wolny to chyba mamy na Wielkanoc, może być? — kontynuował prześmiewczo, sprawdzając kalendarz w telefonie. 

Mężczyzna wyraźnie znudzony trwającym seansem, położył dłoń na udzie kobiety, a pod ustami poczuł jak przez jej kark przeszedł przyjemny dreszcz. Nie odpuścił wędrówki palców po znacznie wrażliwszej, wewnętrznej części nóg, dostrzegając samoistnie napinające się mięśnie ramion, co wywołało uśmiech na jego twarzy. Lisa usiadła bokiem, gładząc opuszkiem zarośnięty policzek Grabowskiego i przejechała językiem po jego wargach, które rozchylił, a panujący półmrok w salonie dodał im śmiałości. Była pewna, że gdyby Kuba teraz otworzył oczy to dostrzegłaby w nich iskry pożądania, którymi jeszcze bardziej rozpaliłby jej ciało, oddające się z łatwością jego delikatnemu, lecz stanowczemu dotykowi.  — Idę zapalić — oderwała się od ust chłopaka ze słyszalnym cmoknięciem i wyszła przed budynek, odpalając papierosa. Cichy szmer późnego wieczora i dochodzące z oddali od głównej trasy odgłosy pojazdów pomagały dziewczynie ochłonąć i zebrać krzątające się myśli. Oparła głowę o ścianę i przymknęła powieki, delektując się wiatrem, który studził jej pobudzone ciało. Ponownie wokół talii poczuła dobrze znane dłonie i usta, które pocałowały ją w czoło. Kuba zabrał używkę i zaciągnął się nią, wpuszczając dym między wargi dziewczyny.  — Kocham cię — szepnęła, wsuwając zimne palce pod koszulkę bruneta, którymi dotarła do gumki majtek, wystającej znad czarnych spodni. 

Chciała go, chciała jego dotyku, ciepłego oddechu, zawadiackiego uśmiechu, gdy pozwalała mu na wyznaczanie ścieżki językiem po swoim dekolcie. Wiedziała, że przy tym mężczyźnie jest w stanie marzyć, byś szczęśliwa, kochać i być kochaną. Miała świadomość, że niejedna kobieta sprzedałaby duszę za spotkanie z Kubą, jak wściekłe hieny walczyłyby o jego uwagę, o to, żeby obdarował je choć jednym uśmiechem, nie wspominając o tych wszystkich rzeczach, których Lisa miała okazje doświadczać, kiedy zostawali zupełnie sami. Z zalotnym uśmiechem i nadzieją wręczyłyby mu swoje serce, ciało, myśli, przyszłość. Wszystko co mają najcenniejsze.  A ona nie kalkulując, nie licząc na zbyt wiele, nie marząc o nim, dostała cząstkę mężczyzny, który przejmował nad nią kontrolę, sprawiał, że w jednej chwili jakiekolwiek opory i zahamowania znikały równie szybko, co ubrania z ich ciał. Zielono-piwna mieszanka, która wypełniała tęczówki Lisy wiodła prym w życiu Grabowskiego, w które nałogowo patrzył. Przestał kombinować, zastanawiać się czy jutro będzie jakaś inna, czy za rok któraś będzie ważniejsza, czy to ma sens i wszystko się uda. Liczyły się te niewinne gesty, słowa, które umniejszały wielkości uczuć, jakie w sobie nosił i darzył tę kobietę. 

— Jedyne nad czym będę ubolewać to, że ominie mnie wieczór kawalerski — zaśmiał się, wciągając powietrze nosem.  — Ja mogę być twoim wieczorem kawalerskim — mruknęła zalotnie, zagryzając dolną wargę. — Ale mogę być też twoją nocą poślubną. To jak, spadamy? -  


————-

Autorką powyższego rozdziału jest @intoxicantslag, która podjęła się realizacji mojego szalonego pomysłu. Jak Wam się podoba? Czytałam go już kolejny raz i jestem nim tak samo zachwycona jak po pierwszej lekturze. Jak nie bardziej! 

Niektórzy już wiedzą, ale napiszę to oficjalnie. Do końca został jeden rozdział. 




Ciężko będzie porzucić dotychczasowe perypetie Lisy i Kuby, ale zobaczymy co przyniesie nowa książka, która będzie kontynuacją tej telenoweli. ;) Ślub, choroba, dziecko, rozstanie? 


PS W moim profilu jest dostępny prolog zupełnie innego opowiadania, które będę pisać w międzyczasie. 

PotrzebnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz