- Kuuubaaa! To tylko przeziębienie, mogę wyjść z łóżka?! - krzątającego się w kuchni chłopaka dobiegł żałosny głos dziewczyny. - Zjadłaś śniadanie?! - odkrzyknął zmywając patelnię po smażeniu naleśników. '- Zjadłam. - oznajmiła stając w drzwiach z pustym talerzem w ręku. - Lepiej się czuję, nie musisz mnie trzymać siłą w łóżku. Ani szantażować. - burknęła odkładając naczynie do zlewu. Kuba zerknął na nią kątem oka i delikatnie się uśmiechnął. - A co by księżniczka dzisiaj robić chciała, co? - zapytał zakręcając wodę. Wytarł dłonie w bawełnianą ścierkę i rzucił nią w Lisę. - Nie wiem. Możemy się gdzieś przejść? Odleżyn dostanę. - przeciągnęła się z cichym jękiem i podeszła do chłopaka obejmując go w pasie. - W Koneserze coś się dzisiaj chyba dzieje. - dodała patrząc mu w oczy i wsunęła dłonie pod jego koszulkę. - To chcesz wyjść czy zostać, bo już nie wiem? - uniósł brwi i złapał ją za nadgarstki. - Jezu, ty tylko o jednym. Ciepły jesteś i lubię się przytulać. Mogę cię w ogóle nie dotykać! - szarpnęła rękoma i wyszła z kuchni. Zrobił kilka szybkich kroków i złapał ją w pasie mocno przyciągając ją do siebie. - Ej, mordo, co to za nerwy? - zamknął ją w mocnym uścisku i pocałował we włosy. Dziewczyna wzruszyła tylko ramionami i przejechała wargami po jego szyi, na co chłopak głośno roześmiał się. - Wiesz co? Odkąd razem zamieszkaliśmy to zrobiłeś się taki słodki, troskliwy i w ogóle taki awww. - uśmiechnęła się do niego i pociągnęła go do salonu. - Źle ci z tym? - patrzył jak dziewczyna bierze paczkę papierosów i wychodzi na balkon. - Nie, ale czasami brakuje mi tego stanowczego Que. To było całkiem podniecające... chyba, że jak już dostałeś to czego chciałeś to spocząłeś na laurach? - oparła się o ścianę i zaciągnęła się papierosem obserwując chłopaka. - Masz coś jeszcze ciekawego do powiedzenia? - w jego głosie słychać było śmiech. Z zainteresowaniem usiadł na kanapie i oparł łokcie o kolana. - No, mów dalej. Chcesz coś powspominać? Czegoś ci brakuje? - zachęcił ją z szerokim uśmiechem. - Taaak. Jesteś taki waniliowy... - przewróciła oczami. - Ale chyba faktycznie, nie jestem już taka jak cię poznałam i cię to nie kręci. Na szczęście jeszcze mnie nie przeleciałeś, więc jest szansa, że spędzisz ze mną jeszcze.... kilka dni? Tydzień? - zaczęła się już z niego nabijać, ale siliła się na bardzo poważny ton. - A potem znajdziesz inną. Sama się pewnie znajdzie. Może nie będziesz musiał nawet za nią biegać. - spojrzała na panoramę miasta wypalając papierosa do końca. - Biegałem za tobą? Chyba ci się wydaje. - oparł brodę na ręku, w dalszym ciągu nie spuszczając wzroku z Lisy. - A potem brałeś co chciałeś. - roześmiała się i podeszła do niego siadając mu na kolanach. Pocałowała jego dłoń i położyła sobie na gardle. - Dawno tego nie robiłeś, wiesz? - przejechała wargami po jego policzku, aż w końcu trafiła na usta. - Ja się jeszcze.... tobą... nie znudziłam. - powiedziała całując go. - Wariatka. - roześmiał się i wplótł palce w jej włosy, odchylając jej głowę. - Taką mnie kochasz. - mruknęła z przyjemności, gdy zassał skórę na jej szyi. - Bywa. - parsknął śmiechem i delikatnie podgryzając ją. Głupek. Idę się ogarnąć. - pocałowała go w czoło i wstała kierując się do łazienki.
_____
- Gdzie idziemy na kolację? Lisa...? - Kuba rozejrzał się za dziewczyną, kiedy mu nie odpowiedziała. Kawałek dalej usłyszał radosny pisk dziewczyny, która wpadła w ramiona jakiegoś chłopaka. Wywnioskował, że jest to jej przyjaciel, na co dzień mieszkający w Katowicach, z którym miała się spotkać. - W końcu! Kiedy my się ostatnio widzieliśmy? - Bartek wypuścił dziewczynę z uścisku i przyjrzał się jej. - Dziołcha, chyba szczęśliwa jesteś, co? - zaśmiał się, a dziewczyna dźgnęła go w żebra, bo nie lubiła jak mówił po śląsku.- Bardzo. - wyszczerzyła zęby w uśmiechu i przedstawiła sobie chłopaków. - Pokaż to cudo. - przyjaciel dotknął jej dłoni, aby zobaczyć pierścionek zaręczynowy. - Pamiętaj, kto będzie Twoim świadkiem. - zażartował i pocałował ją w policzek. - Ty i Robert. - przewróciła oczami i złapała ich za ręce. - Głodna jestem. Idziemy pić, jeść i jeszcze raz pić. - oznajmiła wesoło i pociągnęła ich w kierunku Mariackiej. Mimo połowy października lokale w dalszym ciągu miały wystawione ogródki, w których teraz pojawiły się koce oraz gazowe lampy grzewcze. Zajęła wolny stolik w rogu, który miał akurat popielniczkę. - Idę zamówić. - powiedział Bartek i zniknął w lokalu, gdzie zamówił od razu 12 shotów cytrynówki i to co Lisa lubiła najbardziej, czyli tatar. - Myślałem, że widzisz się z nim dopiero jutro. - powiedział Kuba i przysunął swoje krzesło bliżej dziewczyny. - Nie mogłam się doczekać, dobre pół roku się nie widzieliśmy. Chyba nie jesteś zazdrosny? - uniosła brwi, a po chwili szeroko się uśmiechnęła widząc Bartka z pełną tacą. - To co, na raz? - dziewczyna rozstawiła po cztery kieliszki dla każdego i zadowolona z siebie klasnęła w ręce. - Wasze zdrowie! - zawołała wesoło i wychyliła shoty jeden po drugim, zanim którykolwiek z nich wypił chociaż jeden. - Jakie to dobre. I jak bardzo mi tego brakowało. Pamiętasz jak cię spiłam w moje urodziny? Tak mi groziłeś, że się odegrasz.... - zaczęła wspominać biorąc pieczywo do ręki, gdy zabrała się za tatara. Kuba widział, że mimo rzadkiego widywania się są bardzo zżyci, naprawdę świetnie się dogadują, a przekomarzają się jak stare małżeństwo. Lisa zamówiła u kelnerki kolejną rundę. - Dzieciaku, ty już jesteś porobiona. - Kuba przez dłuższą chwilę przysłuchiwał się jej opowiadaniom. - Wydaje ci się. - pochyliła się w jego stronę i dała mu mokrego całusa w policzek. Poczęstowała Bartka papierosem i odpaliła swojego przeciągając się. - Wcześnie jeszcze. - stwierdziła zerkając na zegarek w telefonie. - No dalej, chyba nie zostaniecie w tyle? - Lisie kolejne shoty wchodziły tak gładko jak nóż w masło. Po trzeciej kolejce wstała z zamiarem pójścia do łazienki, ale dopiero wtedy zakręciło jej się w głowie i poczuła swój stan upojenia. Chichocząc złapała się Bartka, który wcale nie był w lepszym stanie. - Kogo ja widzę, Que! - Kuba usłyszał wołanie za sobą i wstał witając się ze znajomą ekipą raperów, która wieczór przed koncertem też postanowiła spędzić na mieście. - Stary, kawał czasu. Gdzie cię wywiało, co? - krótko ścięty blondyn przybił z nim żółwika. - Chodź ze mną. - Lisa nachyliła się do Bartka i poprosiła go, aby poszedł z nią do toalety, bo sama nie czuła się pewnie. Znajomi Kuby złączyli w międzyczasie kolejne stoliki i złożyli spore zamówienie. - A dla mnie? - dziewczyna upomniała się, widząc przed każdym kieliszki. - Chyba ci już wystarczy. - Kuba pociągnął ją do siebie na kolana. - Lisa, tak? - jakiś brunet pochylił się w jej stronę wyciągając rękę. - Tak, to ja,. - oświadczyła dumnie, a później zanim Que zdążył zareagować opróżniła jednego z jego shotów. Niecałe pół godziny później dołączyła do nich reszta wesołej ekipy, a Lisa i Bartek pod nieuwagę Kuby wyrwali się na spacer, aby dojść do siebie. - O fuck, ale się poskładałam. - zaśmiała się i usiadła na wysokim krawężniku, gdy odeszli kawałek dalej. - Z tobą zawsze się tak kończy. - Bartek stanął nad nią i podał jej zapalniczkę. - Dobrze mi po prostu. - spojrzała na niego z rozbrajającym uśmiechem. - Widzę. Mówiłem, że i na ciebie przyjdzie pora. - wytknął jej i stanął w lekkim rozkroku, aby nie stracić równowagi. - A jak u ciebie? Układa się? Ty za to miałeś swojego cały czas pod nosem... - zaciągnęła się odpalonym papierosem i poklepała beton obok siebie. - O wilku mowa. - Bartek wygrzebał dzwoniący telefon i usiłował wytłumaczyć swojemu chłopakowi gdzie jest, ale za cholerę nie mógł sobie przypomnieć nazwy ulicy, a nie chciało mu się wstawać. - Poooozdrów go! - krzyknęła Lisa i oparła głowę o ramię chłopaka. Spędzili jeszcze kilka minut na głupich żartach, aż zobaczyli nad sobą cień. - Cześć, Kamil. - Lisa zerknęła na wyciągniętą dłoń i uśmiechnęła się. - Miło w końcu poznać. - wymamrotała, bo wypalona używka i spacer zamiast ją rozbudzić, to sprawiły że zrobiła się senna. Ścisnęła jego dłoń i niezdarnie wstała z jego pomocą. - Chyba koniec imprezy, co? - zapytał, kiedy Bartek też wrócił do pionowej pozycji. - Głodna jestem. - mruknęła dziewczyna. - Wstąpimy do Żabki na hot doga. - zaproponował Kamil i pociągnął ich w kierunku auta. Kiedy tylko tam dotarli dziewczyna zwinęła się na kanapie i momentalnie zasnęła. Bartek wziął zimny prysznic i wrócił do stanu używalności. - To się poznaliśmy. Z jak najlepszej strony. - Kamil otworzył piwo i usiadł w fotelu. - Jutro będzie okazja. - Bartek przewrócił oczami i odebrał jej dzwoniący telefon. Kuba był święcie przekonany, że poszli do łazienki, ale gdy dłużej nie wracali to zaczął się martwić. Niecałe 20 minut później dotarł pod adres, który otrzymał smsem. - Nie zwleczesz jej teraz. Może tu zostać. - Bartek z głupim uśmiechem na twarzy obserwował Que, który usiłował dobudzić dziewczynę, która przywarła do łóżka jak magnes i nie sposób było ją nawet podnieść. - Odpuść. Przekażemy, żeby się do ciebie odezwała. - Kamil wyjął z szafy koc i okrył nim dziewczynę. - Mam nadzieję, że to nie problem. - Kuba przeczesał włosy palcami i rozejrzał się po pomieszczeniu. - Mamy sypialnię, nie przeszkadza nam. I tak miała tu wstępnie nocować. - Bartek wypił stojącą przed nim szklankę wody. - Idę się położyć. Cześć Kuba. - pożegnał się i zniknął na schodkach prowadzących na antresolę.
CZYTASZ
Potrzebny
FanfictionPrzeciągnęła się i trąciła stopą psa śpiącego w jej nogach. Radio-budzik nie przestawał dzwonić, więc nie zostało jej nic innego, jak podnieść się z łóżka i go wyłączyć. Zegar wskazywał 6:40. Był to jej 11. dzień pracy pod rząd. Jeszcze tylko 8 god...