W ciągu następnego tygodnia po powrocie z urlopu Lisa mogła skupić się na pracy i trochę bardziej na sobie, bo nie zapowiadało się, żeby spotkała się z Kubą, który między koncertami miał do załatwienia kilka innych spraw. Była niedziela chwilę przed 17:00, kiedy już powoli zbierała się do wyjścia. - Przepraszam, macie wolne tory? - usłyszała nad sobą, kiedy wylogowywała się z pracy. - Proszę podejść tam do kol... Kuba. - uśmiechnęła się szeroko, kiedy zorientowała się, że to on. - Kończysz już? - zapytał, na co Lisa skinęła głową. Wzięła torbę z zaplecza i wyszła do niego. Pocałowała go w policzek, ale chłopak nie puścił jej szybko. Nie widzieli się prawie tydzień, więc zdecydowanie się stęsknił. - Co tu robisz? Myślałam, że jesteś w studio. - pozwoliła mu się objąć kiedy szli do wyjścia. - Szybko poszło. - odparł krótko i przepuścił ją w drzwiach. Zajęła miejsce pasażera i przyjrzała się Kubie. Przefarbował włosy na ciemny blond, co dodało mu uroku i łagodziło wizerunek. - Dobrze wyglądasz. - stwierdziła, kiedy wyjeżdżali z parkingu. - W przeciwieństwie do ciebie. Zmęczenie bije od ciebie na kilometr. - odpowiedział niezadowolony, kierując się w stronę jej domu. - Nie poruszajmy tego tematu. - westchnęła, bo w ciągu tygodnia zdążyli się dwa razy posprzeczać o jej godziny pracy. - Właśnie, że będę go poruszał. Ogarnij się, nie możesz tylko ciągle pracować i to po tyle godzin. Należy ci się odpoczynek. - powiedział poirytowany, na co dziewczyna odwróciła głowę w stronę okna i nie zamierzała nic odpowiadać. W milczeniu zajechali pod jej dom, żeby mogła wyjść na spacer z psem, a później przeszli się na Ząbkowską na późny obiad. - Nie złość się. - dotknęła jego dłoni, gdy usiadł na przeciwko niej i zaczął przeglądać kartę. - Bo co? - burknął, ale nie zabrał ręki. Dziewczyna westchnęła i kiedy pojawiła się kelnerka zamówiła to samo co Kuba, bo zupełnie straciła apetyt. - Nie widzieliśmy się tydzień, więc może nie zmarnujemy tego czasu na kłótnie, co? - zaproponowała, gdy zostali sami. - Cieszę się, że przyjechałeś. Tak się przyzwyczaiłam przez urlop do twojej obecności, że było ciężko budzić się samej. - uśmiechnęła się do niego. - To może wprowadzisz się do mnie? - rzucił nagle, co sprawiło, że dziewczyna zaniemówiła. - Słucham? - na jej twarzy malowało się ogromne zdziwienie, bo nie była gotowa na taką propozycję. - Byłoby to logiczne, na pewno byśmy się częściej widywali, chociaż przelotnie. Nie budziłabyś się sama. - uśmiechnął się do niej. - Kuba... nie za szybko? To znaczy... - urwała, bo sama nie wiedziała co powiedzieć. - Dobrze mi tu gdzie mieszkam. Mam wszędzie blisko. - zaczęła od nowa, patrząc uważnie na chłopaka. - To znajdziemy coś wspólnego w twojej okolicy. - Kuba był nieustępliwy w tej kwestii. - Możemy wrócić do tego tematu? Prześpię się z tym, ok? - zaproponowała i pociągnęła przez słomkę swojego drinka. - Niech ci będzie, ale liczę, że podejmiesz dobrą decyzję. - posłał jej ciepły uśmiech znad swojej szklanki.- Ty w ogóle nie miałeś dzisiaj koncertu? - zapytała nagle, bo coś jej świtało. - Miałem wczoraj. - sprostował i wziął do ręki swój telefon. Poprosił Lisę o jej gmaila i udostępnił jej swój kalendarz. - Chciałabym podzielić się tym samym, ale wolę papierową wersję. - zaśmiała się klikając powiadomienie. - Wiem, mam zdjęcia twoich grafików. - zaśmiał się odkładając telefon. - Tak w ogóle, nie chcesz jechać ze mną do Bułgarii? - zaproponował. - Nie martw się o koszta. - dodał od razu, bo spodziewał się, że będzie to jedna z wymówek dziewczyny. - Nie lubię ciepłych klimatów. - skrzywiła się. - Ale jak będziesz miał koncert w chłodniejszych miejscach to rozważę propozycję. - obiecała i zabrała się do jedzenia, kiedy kelnerka postawiła przed nimi talerze.
- A może... zostaniesz na noc? - zaproponowała, gdy szli w kierunku jej domu. - Nie mam na myśli nic z tych rzeczy. - zaśmiała się, gdy zobaczyła jego głupi uśmiech. - Chcę po prostu spędzić miły wieczór z tobą. - wsunęła dłoń w jego, gdy mijali grupkę turystów. - Te dwie rzeczy się nie wykluczają, wiesz o tym? - zapytał przyciągając ją do siebie. - Wiem, ale chcę wyciągnąć nogi i obejrzeć serial. - ziewnęła kiedy wchodzili do klatki. - I przepraszam za bałagan. Ogarnę na szybko. - powiedziała przywołując windę przyciskiem. - Daj spokój, przeżyję. - przewrócił oczami wsiadając za nią do windy. Do tej pory był u niej tylko na chwilę po psa, więc był bardzo ciekawy jej mieszkania. Pies oczywiście na początku ucieszył się na ich widok, ale wyczuł nie do końca znajomą osobę i nie mógł się zdecydować czy się przywitać czy schować, więc niezdecydowany wyglądał zza kanapy. Lisa zrobiła kilka rundek po mieszkaniu zbierając brudne ciuchy oraz kubki po kawie i na szybko odkurzyła podłogę, kiedy Kuba usiłował zmusić psa do zabawy. - Przestań już, siadaj. - wyłączył odkurzacz i zwinął kabel. Lisa zniknęła jeszcze w łazience przebierając się w luźny t-shirt oraz spodnie od piżamy w batmany. Zdjęła soczewki i związała włosy oraz zmyła makijaż. Przyniosła z kuchni dwie szklanki i butelkę soku. Pociągnął ją do siebie na kanapę i objął ramieniem. - To co teraz oglądasz? - zapytał podając jej pilot od telewizora. - Strzelca. - odparła wybierając aplikację Netflixa i listę oglądanych. Ułożyła się wygodnie z głową na udach chłopaka i zwinęła w kłębek. Kuba zaczął bawić się jej włosami, wodząc palcami po karku i skroniach. Mimo że nie kojarzył serialu, to wciągnął się w niego razem z Lisą. Po kilku odcinkach zorientował się, że dziewczyna przysnęła na jego kolanach. Wyciągnął tylko telefon wyciszając go i przeglądał social media, bo nie chciał jej budzić. Ocknęła się jakieś 40 minut później, gdy telewizor przeszedł w stan uśpienia i w pokoju zapanowała całkowita cisza. - Czemu mnie nie obudziłeś? - mruknęła przecierając twarz. Zerknęła na radiobudzik, który pokazywał kilka minut przed 22. - Lubię patrzeć jak śpisz. Panuje wtedy taka błoga cisza. - zażartował i odgarnął jej włosy z twarzy. - Wyjdziesz z nim na spacer, a ja ogarnę łóżko? - zapytała sięgając po paczkę papierosów i wyszła na balkon. - A może ja się do ciebie wprowadzę? - zapytał stając za nią. - Co? Gdzie ty się pomieścisz ze swoimi ciuchami, co? - wypuściła dłużej dym i spojrzała na niego. - Zawsze możemy co nieco przearanżować, akurat będę miał kilka dni wolnego. pocałował ją w kark. Spojrzała na panoramę miasta wyobrażając sobie wspólne zamieszkanie. - Możemy spróbować. Tylko nie rezygnuj od razu ze swojego mieszkania. - powiedziała nagle. - Zobaczymy czy będzie tak kolorowo jak myślisz. - spojrzała mu w oczy. Kuba szeroko uśmiechnął się słysząc jej propozycję. - Nie pożałujesz, obiecuję. Szykuj łóżko. - klepnął ją w pośladek i smakołykami zwabił do siebie psa, aby założyć mu szelki. Lisa wykorzystała ich nieobecność na zmianę pościeli i krótki prysznic. Lodówka świeciła pustkami, ale miała mleko i płatki, co wystarczyło jej na kolację. Przygotowała też porcję dla Kuby i wróciła do oglądania serialu.
Zasnęła w ramionach Kuby szybciej niż zamierzała. Chłopak przyglądał się jej, gdy przez sen w dalszym ciągu kurczowo zaciskała palce na jego boku. - Moje szczęście. - mruknął pod nosem, nie zdając sobie sprawy, że dziewczyna to słyszała, bo wybudził ją pies, który usiłował wejść pod kołdrę. Uśmiechnęła się i nie dała po sobie tego poznać, tylko cicho mruknęła i jeszcze bardziej wtuliła się w chłopaka.
Rankiem zaskoczył ją, bo gdy zadzwonił jej pierwszy budzik pojawił się z talerzem jajecznicy i kawą, bo zdążył pójść na zakupy, aby zrobić jej śniadanie. - Kochany jesteś. - oznajmiła kończąc jedzenie w łóżku. - Dawno nie jadłam śniadania w domu. - zaśmiała się i wygrzebała się z łóżka. - Widzisz? Same pozytywy zamieszkania razem. Zbieraj się, bo chciałbym cię odwieźć do pracy. - zabrał od niej talerze i pogonił ją do łazienki. Kiedy Lisa szykowała się do wyjścia pozmywał naczynia i wyszedł z psem.
- Jak tam ma to wyglądać to możesz się wprowadzać. - zaśmiała się, gdy opuścili mieszkanie i wsiedli do jego auta. - Nie musisz mi robić śniadań, ale jak podzielimy się podstawowymi obowiązkami... - zapięła pas i uśmiechnęła się do niego. - Nie galopuj koleżanko, żadnych sztywnych zasad. Jakoś się dogadamy. - parsknął śmiechem ruszając spod jej bloku. - Tak jest proszę pana! - zasalutowała mu i wyciągnęła telefon, gdy usłyszała dźwięk messengera. Nie wypuścił jej do razu z auta, tylko wymusił jeszcze dłuższy pocałunek i obiecał, że odbierze ją z pracy.
CZYTASZ
Potrzebny
FanficPrzeciągnęła się i trąciła stopą psa śpiącego w jej nogach. Radio-budzik nie przestawał dzwonić, więc nie zostało jej nic innego, jak podnieść się z łóżka i go wyłączyć. Zegar wskazywał 6:40. Był to jej 11. dzień pracy pod rząd. Jeszcze tylko 8 god...