- Hej, zrobiłem śniadanie. Znajdziesz kwadrans? - wpadła na Kubę, który właśnie miał zajrzeć do łazienki, gdzie szykowała się do pracy. - Tak myślałam, że już nie śpisz. - uśmiechnęła sie do niego. - A która jest godzina? - dopytała, przeczesując palcami mokre włosy, na które przed chwilą nałożyła jedwab. - Zawiozę cię jak zwykle, zdążysz. - pocałował ją w czoło i przeszedł do salonu. Dziewczyna nałożyła jeszcze krem na twarz i zabrała się za jedzenie jajecznicy. - Wyspałaś się? - dłużej spojrzał na nią znad kubka kawy. - Jakoś chyba krzywo spałam, bo szyja mnie boli. - skinęła głową i potarła nadgarstki, na których miała ślady po kajdankach. - Cieszę się, że ostatnio wrócił ci apetyt. Mam nadzieję, że tak zostanie na dłużej. - posłał jej ciepły uśmiech i przełożył na jej talerz kromkę pieczywa, kiedy zjadła już swoje. - Skoro wczoraj zabrałaś komputer, to może zrobisz sobie dzisiaj home office, co? Dużo masz pracy? - ostrożnie zagadnął ją, bo nigdy nie wiedział jak zareaguje. - A dałbyś mi jakieś cztery godziny w pracy? Wystarczy mi, żebym ogarnęła wszystko co niezbędne. Później jestem twoja. - zaproponowała po chwili namysłu, kiedy zerknęła w kalendarz i upewniła się, że nie ma żadnych spotkań. - Zawsze jesteś moja. - wytknął jej z szerokim uśmiechem i pocałował w skroń. - Jeszcze nie wiem co będziemy robić, ale cieszę się na więcej czasu z tobą. Ostatnio nie było do tego okazji, tak pochłonął cię ten hostel. - delikatnie wytknął jej, że poświęcała mu mało czasu. - Ojej, ktoś tu chyba jest niedopieszczony. - zażartowała i usiadła okrakiem na jego kolanach. - Jak będę dzisiaj na 9 to się nic nie stanie. - wzięła jego twarz w dłonie i przejechała koniuszkiem języka po jego wargach, odsuwając się, gdy chciał ją pocałować. - Drażnisz się ze mną? - dotknął jej podbródka, a dziewczyna ochoczo skinęła głową. - Jesteś niemożliwa. - roześmiał się, przysuwając ją bliżej do siebie. - Nie rozumiem czemu po wstaniu z łóżka założyłeś tę koszulkę... - złapała za jej brzeg i ściągnęła ją z niego, gdy tylko uniósł ręce. - Balem się, że po wczoraj nie będziesz chciała mnie już prowokować. - oparł się do tylu na rękach, z zadowoleniem obserwując jak wodzi wargami po jego torsie. - Ciebie? Zawsze. - odgarnęła mokrą grzywkę i zsunęła się na podłogę między jego nogami. Przejechała dłońmi po wewnętrznej stronie jego ud, całując brzuch tuż nad bokserkami. - Jeżeli będziesz cierpliwy, to kiedyś na pewno pozwolę ci na wszystko. - zerknęła w górę napotykając jego spojrzenie. - Będę. - zapewnił ją, ale miała wrażenie, że wiedząc co go zaraz czeka zgodziłby się na wszystko. - Nie kłam. Nie będziesz. - zaśmiała się, masując jego członka przez materiał. - Ok, tu mnie masz. - dłużej wypuścił powietrze i uniósł biodra, aby mogła go rozebrać. Ledwo pochyliła się, aby opleść językiem główkę, gdy jej telefon rozdzwonił się. - Kto dzwoni? - zapytała, nie przerywając pieszczot. Gdy Kuba podyktował numer telefonu poprosiła go, żeby odebrał. - Co tam? - rzuciła do telefonu i nie spuszczając wzroku z Kuby wzięła go głęboko do ust. - Jesteś już w pracy? Z instruktorem nie ma kontaktu, ja utknęłam w trasie, bo pociąg miał wypadek, a na 9.00 jest grupa. Przyjmiesz ich? - z głośnika popłynął głos koleżanki z recepcji. - Nie ma mnie jeszcze. Daj mi dwadzieścia minut. - natychmiast wstała, a Kuba rzucił jej rozczarowane spojrzenie. - Jesteś wielka. Dzięki! - usłyszała jeszcze zanim chłopak zakończył połączenie. - Lisa, serio? - jęknął żałośnie, kiedy ta pobiegła zaczęła zakładać przygotowane wcześniej ciuchy. - Kochanie, naprawdę ci to wynagrodzę. Zawieziesz mnie? - zapytała, prawie tracąc równowagę, gdy na stojąco zaczęła zakładać skarpetki. - Nie wiem jak mi to wynagrodzisz, naprawdę. - pokręcił głową, ale ku jej uldze wciągnął bokserki. - Mam nadzieję, że nie będzie korków. - krążyła po mieszkaniu wrzucając do torby jakies drobiazgi.Pospiesz to swoje śliczne dupsko, proszę! - ponagliła go, gdy stała już przy drzwiach w kurtce, a Kuba nie zdążył nawet założyć spodni. - No już, już. - burknął, wyraźnie demonstrując swoje niezadowolenie. - Wiesz, że cię nienawidzę w tym momencie? - ściągnął brwi kiedy zjeżdżali windą. - Mordo, wiem. Przepraszam. Nagła sytuacja. - wyewała z kabiny zanim drzwi zdążyły się całkiem otworzyć. - No chodź! - pomachała na niego ręką i przesunęła wzrokiem po parkingu szukając jego samochodu. - Fuck, nie wziąłem kluczyków. - zaklnął przetrząsając kieszenie. - Ja mam! - krzyknęła i zanim się zorientował siedziała już w aucie. - Mówiłem poważnie, nie wiem jak mi to wynagrodzisz. - przypomniał jej, kiedy wyjechał na główną ulicę. - To pomyślisz nad tym i dasz mi znać, co? - zacisnęła palce na jego udzie i posłała mu przepraszający uśmiech. - Ja cię nigdy tak nie zostawiłem... - drążył temat, chcąc wzbudzić w niej poczucie winy. - Serio? Zachowujesz się jak dziecko, któremu zabrali lizaka. - spojrzała na niego z politowaniem. - Twój kolega nawet dobrze nie stanął na baczność. - przewróciła oczami, skupiając się na pisaniu smsa. - Sama sobie tego lizaka zabrałaś i mocno tego pożałujesz. - zagroził, ale nie wywołał u niej reakcji na którą liczył. - Już żałuję, bo muszę słuchać twojego marudzenia. Jeżeli będziesz miał z tego satysfakcję, to będziesz mógł mnie przełożyć przez kolano, a potem zrobić nadzieję i też zostawić. - mruknęła nie odrywając oczu od telefonu.
CZYTASZ
Potrzebny
FanfictionPrzeciągnęła się i trąciła stopą psa śpiącego w jej nogach. Radio-budzik nie przestawał dzwonić, więc nie zostało jej nic innego, jak podnieść się z łóżka i go wyłączyć. Zegar wskazywał 6:40. Był to jej 11. dzień pracy pod rząd. Jeszcze tylko 8 god...