AJ

754 46 2
                                    

- Coś nie tak? - Kuba podszedł do Lisy, która siedziała na skrzyni od sprzętu z daleka od wszystkich. - Nie, dlaczego? - uniosła głowę przerywając grę na telefonie. - Nie próbuj mnie oszukać, przecież widzę. - kucnął przed nią i położył dłonie na jej kolanie. - Kuba, nie przejmuj się tak. Po prostu jakoś dzisiaj tu nie pasuje. - stwierdziła i przeczesała jego włosy palcami. - Dlaczego? Dziewczyny są naprawdę spoko. - miał na myśli drugie połówki Adama i Krzyśka, które poznała dzisiaj jak tylko dojechali na miejsce koncertu. - Może i są, ale czuję się i wyglądam przy nich jak uboga krewna. - zaśmiała się gorzko - I nie próbuj zaprzeczać! - podniosła głos, kiedy już otwierał usta, żeby coś powiedzieć. - Lisa, litości. - ścisnął jej kolano. - Wcale tak nie jest, a jak sama się izolujesz to masz głupie myśli. Jesteś głodna? - zapytał wstając i z troską potargał jej włosy. - Może. - wzruszyła ramionami i pociągnęła za sprzączkę od jego paska, gdy stał przed nią. Kuba spojrzał na nią pytająco, gdy napotkał jej spojrzenie. - Co kombinujesz? - zapytał dotykając jej nadgarstka. - Nic. - mrugnęła do niego i wstała delikatnie ściskając dłonią jego krocze, po czym oddaliła się od niego kierując się w stronę dziewczyn. Skrzyżował ręce na piersi oglądając się za nią i pokręcił głową. A jeszcze niedawno nie mogła znieść jego spojrzenia. 
Kuba z Krzychem niesamowicie rozbujali publikę. Było jeszcze głośniej i bardziej energetycznie niż na ostatnim koncercie w Bułgarii, kiedy Que dał z siebie wszystko po dobrej wiadomości od Lisy. Dziewczynie nieco poprawił się humor i jakoś dogadywała się z dziewczynami, jednak czuła, że są kompletnie z innych światów. Przebywanie z nimi trochę przypominało jej pracę z hostessami zeszłego lat, które były sympatyczne, ale nadające na innych falach. Po kilku bisach Que zszedł ze sceny i otarł twarz ręcznikiem, który rzuciła mu Lisa. - Dobre to było! - krzyknął zachwycony Krzychu i sięgnął po butelkę wody, którą wlał w siebie na hejnał. - Uwielbiam cię oglądać na scenie. - Lisa stanęła przed nim i zmierzyła wzrokiem jego mokre od potu ciało. - A ja lubię wiedzieć, że gdzieś tam jesteś i mi kibicujesz. - pochylił się przelotnie ją całując ją w policzek. - Zostajecie na imprezie czy prosto do hotelu? - zapytał Adam zwijając w ręku kabel. Que spojrzał pytająco na Lisę, bo jemu było wszystko jedno. - Możemy zrobić sobie sami imprezę? Koc, przystań, wino? - zapytała patrząc mu prosząco w oczy. Przejechała dodatkowo dłońmi po jego ciele zatrzymując je nad krawędzią jego spodni. - Chyba mnie namówiłaś. - skierował wzrok na jej ręce, a potem obejrzał się na resztę i poinformował ich, że zawijają się do hotelu. Kiedy szła za nim do garderoby wsunęła dłoń za jego bokserki, co wywołało na jego ustach głupi uśmiech. - Ktoś tu dzisiaj nie może rąk przy sobie utrzymać. - założył świeżą koszulkę, bo jego poprzednia źle rzucona wylądowała gdzieś w tłumie. - Jakoś tak wyszło. - pokazała mu język i cierpliwie czekała, aż chłopak zbierze swoje rzeczy.  - Czuję się jak małpa w zoo. - stwierdziła, kiedy ich auto otoczyło kilka osób, robiąc zdjęcia i krzycząc do Que. Ten westchnął zrezygnowany i powoli toczył auto, aby nikogo nie uszkodzić. - Jazda mi stąd do cholery! - Lisa nie wytrzymała i nacisnęła kilka razy klakson. Po kilku minutach w końcu udało im się wyjechać na prostą drogę do hotelu. - Co jesteś taka nerwowa? - zapytał Kuba zatrzymując się na skrzyżowaniu. - Ja? Ja jestem naprawdę spokojna. - stwierdziła niewinnie wzruszając ramionami. - Po prostu chcę cię dla siebie. - przejechała dłonią po jego udzie, kiedy ruszał na zielonym świetle. - Zazdrośnica. - mruknął cicho pod nosem, ale na tyle głośno, że dziewczyna to usłyszała. - Wydaje ci się. - zjechała dłonią na jego krocze, siadając bokiem na siedzeniu, aby mieć lepszy widok na chłopaka. Patrzyła na jego profil, kiedy mocniej zaciskał palce na kierownicy próbując skupić się tylko na drodze. - Gdzie się podziała ta nieśmiała Lisa, która uciekała przed moim wzrokiem, co? - zażartował zerkając na nią. - Wychowałeś sobie potwora. - zaśmiała się głośniej - Ale nie widzę, żeby ci to przeszkadzało. Chcesz tylko więcej i więcej... - szepnęła mu na ucho i delikatnie je pocałowała. Wjechał na wolne miejsce parkingowe i zahamował trochę ostrzej niż zamierzał. - Koszmarna jesteś. Naprawdę. - stwierdził drocząc się z nią i wysiadł z auta. - Czekam pod prysznicem. - rzuciła do niego i minęła kilka fanek, które czekały przed wejściem do hotelu. 

Po długim prysznicu w końcu wyszli na taras przy przystani i zajęli ustawione obok siebie leżaki. - Piękne miejsce. - westchnęła Lisa wyciągając nogi i zakładając ręce pod głowę. Patrzyła na oświetlone jachty przycumowane do drewnianego molo aż w końcu przymknęła oczy wsłuchując się w szum fal obijających się o kadłub. Z daleka dobiegał dźwięk jakiejś muzyki, ale kompletnie jej to nie przeszkadzało, żeby się zrelaksować. - O czym myślisz? - zapytał Kuba, który siedział po turecku obok niej. Odgarnął jej grzywkę z czoła i patrzył na jej spokojną twarz. - Sama nie wiem. O wszystkim i o niczym. - mruknęła cicho, a jej ciało przeszedł dreszcz, bo zawiał chłodny wiatr znad jeziora. Chłopak rozłożył polarowy koc i z troską okrył dziewczynę. - Gdyby mi ktoś powiedział kilka miesięcy temu co mnie czeka, to bym go wyśmiała. - otworzyła oczy i obróciła głowę w jego stronę. - Życie jest pełne niespodzianek. - rzucił filozoficznie, czym wzbudził u dziewczyny cichy śmiech. Splotła palce z jego i ścisnęła jego dłoń. - Dobrze mi z tobą. Nie wiem czego można chcieć więcej. Przyjaciel i facet w jednym. - przyciągnęła jego dłoń do swojego policzka i wtuliła się w nią. - Jeszcze dochodzi do tego świetny kochanek. - stwierdził skromnie gładząc kciukiem jej usta. Czuł się przy niej naprawdę spełniony. Zaskakiwała go, tak jak pod prysznicem, gdy nawet nie wiedział kiedy zeszłą przed nim na kolana, dawała mu powód do śmiechu, a nawet do trosk, a wszystko to składało się w piękną całość.  - Jaki skromny. - pocałowała jego kciuk i zaśmiała się. - Trzeba wiedzieć w czym jest się dobrym. - dumnie wypiął pierś i podziękował kelnerce, która przyniosła wino. - Na pewno będzie w porządku, dziękujemy. - dodał, gdy nalała odrobinę do kieliszka i podała mu, aby spróbował. - Usiądziesz za mną? - zapytała Lisa siadając prosto i rozlała trunek do kieliszków, kiedy Kuba usiadł za nią okrakiem. Pozwoliła, aby naciągnął na nią koc i błogo uśmiechnęła się gdy objął ją ramieniem pod biustem. - Twoje zdrowie Que. - stuknęła w jego kieliszek i pociągnęła łyka. Znowu zawiesiła wzrok na przystani, czując ciepły oddech chłopaka łaskoczący jej policzek. - Masz teraz tydzień wolnego, prawda? - zapytała po chwili popijając wino, na co chłopak skinął głową. - Ale mam zaplanowany wylot na jutrzejszy wieczór. Zobaczymy się w weekend, jeżeli będziesz chciała podjechać do Trójmiasta. - przesunął dłoń na jej pierś i delikatnie zacisnął palce. - Nie mogę. Mam w sobotę swój pierwszy event i muszę być na miejscu. - westchnęła, bo chyba jeszcze się nie przyzwyczaiła do długiej nieobecności chłopaka. - Ale szybko zleci. - pocieszyła głośno samą siebie i odstawiła pusty kieliszek. Mało zjadła w ciągu dnia i poczuła, że alkohol już mile rozgrzał jej ciało. - Standardowo będę pamiętał o pocztówkach. - zaśmiał się w jej włosy i pocałował ją w czubek głowy. - Widzisz, już się nauczyłeś, nie muszę nawet przypominać. - mruknęła obracając się na bok i zsunęła się niżej tuląc głowę do jego brzucha. 

PotrzebnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz