Kuba pojechał sam na próbę, bo niecałe pół godziny przed wyjściem Lisa zasnęła w trakcie rozmowy, gdy szykował się do wyjścia. Wysłał jej tylko sms, żeby dała znać kiedy może się jej spodziewać w Spodku. Dostał odpowiedź prawie dwie godziny później, że wybrała się na późny obiad z Bartkiem i przyjadą dopiero bliżej 20:00.
- Na pewno nie zostanę z Tobą do końca, bo mam jutro masę roboty. - oświadczył Bartek, gdy odbierali opaski przy wejściu VIP. - Mimo wszystko nie pogardzę Twoim towarzystwem najdłużej jak się da. - zaśmiała się i weszła po schodach. Kiedy minęli ochroniarza przy bramce na backstage Lisa gwałtowanie się zatrzymała. - Idź, co jest? - chłopak pchnął ją do przodu, żeby nie blokowała przejścia. Fuck, co do cholery? Dziewczyna przełknęła ślinę i głośno wypuściła powietrze. W tym momencie Quebo ją zauważył i podszedł do niej szybkim krokiem z szerokim uśmiechem na twarzy. - W końcu. - stwierdził i pocałował ją w policzek. - Nie mówiłeś, że będzie tu... - zaczęła, ale Kuba tylko wzruszył ramionami. - Mamo! - zawołał kobietę stojącą kawałek od nich. - Dlaczego mi nie powiedziałeś? - syknęła do niego, ale jak kobieta podeszła to uśmiechnęła się szeroko i wyciągnęła rękę. - Dobry wieczór, miło Panią poznać. - oznajmiła radosnym tonem, ale gdzieś w głębi naprawdę miała ochotę zamordować Kubę. - W końcu. Cała przyjemność po mojej stronie. - kobieta objęła ją i przytuliła do siebie. Bartek, który w końcu zorientował się co jest grane stał z boku i trząsł się ze śmiechu, próbując nie wydać z siebie żadnego dźwięku. - Chodź, oprowadzę Was. Zaraz wracamy. - Que pocałował mamę w policzek i objął Lisę prowadząc ją do cateringu. - Nie mogłeś powiedzieć, że twoja mama tu będzie?! - jęknęła zrezygnowana. - Mogłam się jakoś przygotować... - zobaczyła Maćka, który nalewa sobie do szklanki Danielsa i podeszła do niego szybkim krokiem. - Też poproszę. - wręcz zażądała, ale zanim zdążył zapytać się czy woli do tego colę czy sprite'a to dziewczyna jednym haustem opróżniła zawartość. Chłopak spojrzał pytająco na brata, a ten tylko roześmiał się. - Poznała mamę. Super reakcja, nie? - parsknął i złapał Lisę za nadgarstek, gdy chciała dolać obie alkoholu. - Tak jęczysz, że mogłaś się przygotować, a teraz zamierzasz nawalić się w kilka minut? - objął ją ramionami i mocno przytulił. - Mówiłam ci, że cię nienawidzę? - wydęła wargę i schowała twarz w jego szyję. Pokręcili się po terenie, a kiedy Wac Toja wyszedł na cenę, to dziewczyna zniknęła z Bartkiem gdzie w tłumie i dali się ponieść koncertowemu szaleństwu.
- Uciekam. - chłopak szturchnął dziewczynę w ramię, kiedy Guzior zszedł ze sceny. - Już? - zrobiła zawiedzioną minę i wyszła za nim z tłumu, bo jakoś naturalnie, bez specjalnych starań, znaleźli się mniej więcej w piątym rzędzie od sceny. - Co jest? - złapał ją pod ramię, gdy kolana się pod nią ugięły. - Kolano. - syknęła. W tym momencie pożałowała, ze założyła buty na koturnie i dodatkowo dała się ponieść emocjom, skacząc jak wariatka podczas ostatnich występów. Odchrząknęła, bo dodatkowo zdarła sobie gardło i już wiedziała, że jutro każde słowo będzie jej sprawiać ból. - Chodź, odstawię cię do Que. - upewnił się, że dziewczyna jest w stanie iść i poprowadził ją do barierki. - O, młoda. Jak się bawisz? - Maciek wpadł na nich rozlewając trochę swojego drinka. - Jest super. - uśmiechnęła się do niego - Złapiemy się później, idę odetchnąć. - minęła go i pokazała opaskę ochroniarzowi. Rozejrzała się, próbując odnaleźć wzrokiem Kubę, a przy okazji ogarnęła, że za sceną rozkręciła się już niezła impreza, bo prawie wszyscy artyści byli już po występie. - Chodź jeszcze zapalić i będziesz mógł iść. - zaproponowała i ostrożnie weszła po schodach na taras. Bartek chwilę przyglądał się jej, gdy odpalała papierosa. - Jak wrócę myślami do wakacji kiedy się poznaliśmy, to nie sądziłem, że tak skończymy. - zaśmiał się i wziął od niej zapalniczkę. - Czyli jak? Myślałeś,ze jednak się nawrócisz i będziemy parą za jaką nas wszyscy uważali? - nawiązała do tego, że ilość czasu jaką razem spędzali w pracy i poza nią wywołała u ich znajomych podejrzenia, a wręcz przekonanie, że są razem. - Nie, chociaż miałem, nadzieję, że szybko tej znajomosci nie skończymy. Bardziej miałem na myśli to, źe oboje byliśmy singlami, a teraz proszę. Ty zaręczona, ja mam super faceta... żyć, nie umierać. -roześmiał się głośno, czym przykuł uwagę Kuby, który właśnie wyszedł na taras. - No nie? W życiu nie sądziłam, że taka bajka może mi się przydarzyć. - zażartowała i odwróciła się, kiedy poczuła, że ktoś do niej podchodzi. - Jaka bajka? - zapytał Kuba i objął ją ramieniem. - Taka o pięknej i bestii. Kopciuszku i księciu. Wybieraj. - pocałowała go w policzek i wyrzuciła peta. - Ewentualnie Pinki i Mózg, ale ze względu a wzrost to ja jestem Mózg. - mimo odnowienia się kontuzji, dobry humor jej nie opuszczał. - Wróć cała do hotelu. I mam nadzieje, że niedługo się widzimy. - Bartek skończył palić i uśmiechnął się do Lisy. - No mam nadzieję! - zrobiła krok w jego kierunku i mocno się do jego przytuliła. - Trzymaj się dziołcha, a ty dbaj o nią. - pogroził palcem Kubie i uścisnął mu rękę. - Bawcie się dobrze. - pomachał im jeszcze i zniknął w środku. - Chrypisx już. Twoje fałsze w całej hali było słychać. - zaczął się z nią drażnić. - Obiecuję, że będę jeszcze głośniejsza jak tylko wyjdziecie na scenę. - uśmiechnęła się kącikiem ust, a chłopak od razu podchwycił temat. - Wolałbym, żeby starczyło ci sił na after w hotelu. - zjechał dłonią na jej pośladek i mocno zacisnął na nim palce. - Tak? A to będziemy śpiewać? Myślałam, że tylko pić. - udała zdziwienie. - Jestem w 100% pewny, że nie tylko ja mam w tym momencie kosmate myśli. - wsunął palce za jej dżinsy, jednocześnie mocno ją do siebie przyciągając. - Zobaczymy. Chodź, Sfera chyba zaczyna. - pociągnęła go do drzwi, zaciskając zęby, bo ból kolana sprawiał jej duży dyskomfort.====================
Przepraszam, za długą przerwę, ale wena mnie chyba opuściła.
CZYTASZ
Potrzebny
FanfictionPrzeciągnęła się i trąciła stopą psa śpiącego w jej nogach. Radio-budzik nie przestawał dzwonić, więc nie zostało jej nic innego, jak podnieść się z łóżka i go wyłączyć. Zegar wskazywał 6:40. Był to jej 11. dzień pracy pod rząd. Jeszcze tylko 8 god...