CN

541 37 6
                                    

 - Modlisz się do tych talerzy? - Kuba wszedł do salonu, gdzie Lisa ponad godzinę temu przyniosła z kuchni wszystkie naczynia, garnki, kubki, itp., aby je posegregować i popakować. Dziewczyna siedziała na podłodze wśród rzeczy posegregowanych na kilka kupek. - to chyba wystawię na olx czy coś, bo wolałabym kupić jakiś ładny komplet pasujący do mieszkania. - wskazała na najzwyklejszą zastawę ze szwedzkiej sieciówki i kilka kubków, które nie miały żadnej wartości sentymentalnej i rzadko z nich korzystała. - A może po prostu zostaw tu w mieszkaniu? Łatwiej wynajmiesz jak coś tu będzie. - zaproponował i usiadł na kanapie przyglądając się dziewczynie. - Po co komuś 20 takich samych talerzy? - zerknęła na niego i przysunęła się opierając się plecami o jego łydki. -  A po co tobie było ich tyle? I to jeszcze sama mieszkałaś. - rozsunął nogi i skrzyżował je w kostkach obejmując dziewczynę. - Kupiłam na domówkę. Jak się przeprowadzałam to przez pewien czas co weekend było tu dużo ludzi. - wzruszyła ramionami i zrezygnowana oparla policzek o jego kolano, pocierając dłonią zarośniętą łydkę. - Boże, to zabrzmiało tak, jakbym się później zamieniła w jakiegoś pustelnika. - palnęła się w czoło i na moment przymknęła oczy. - Może po prostu wybierzesz teraz rzeczy, które na pewno chcesz zabrać ze sobą? Będzie szybciej. - podpowiedział, widząc, że dziewczyna jest zmęczona po pracy i walczyła sama ze sobą, żeby coś jednak dzisiaj zrobić. Roześmiał się, gdy od razu zgarnęła stojący obok kubek z Sulleyem i przytuliła go do siebie. - Widzisz? Już masz w czym kawę rano wypić. - przeczesał palcami jej włosy, delikatnie drapiąc skórę głowy, co wywołało u niej cichy pomruk aprobaty. - Zdecydowanie więcej energii masz jak pracujesz zdalnie. - kręcił na palcu kosmyk z góry obserwując dziewczynę, która wtuliła się twarzą w jego udo. - To może zaczniemy od tych najpotrzebniejszych rzeczy? - podążyła jego tokiem myślenia, na co Kuba od razu spojrzał na konsolę. - Serio? - przewróciła oczami, chociaż sama wcale nie pomyślała o bieliźnie czy kosmetykach. - Serio. A ty? Co byś zabrała? - pochylił się całując ją w czubek głowy i mocniej przycisnął ją nogami. Dziewczyna wymownie spojrzała na regał z książkami, wywołując u niego wybuch śmiechu. - Naprawdę jesteśmy siebie warci. Priorytety na tym samym poziomie. - wyjął jej kubek z ręki i odstawił go na bok. - Chodź do mnie. - złapał ją pod ramiona i wciągnął do siebie na kolana. Widział, że wpadła w miziasty nastrój, co nawet go cieszyło, bo była to miła odskocznia od napalonej kotki, w którą ostatnio się zamieniła. Oczywiście nie przeszkadzało mu to, ale czasami miał ochotę po prostu się do niej przytulić. Poczuł jak tuląc się do jego szyi wciąga zapach, łaskocząc przy tym skórę i objął ją mocniej, kładąc dłoń na jej karku. - Pomyśleć, że jak wyprowadzałam się od rodziców to stało się to w kilka godzin, a teraz mnie to przerasta. - westchnęła, ale wiedziała, że też dużo od siebie wymaga. Nie chciała przenosić wszystkiego, wykorzystując przeprowadzkę na przejrzenie rzeczy i przebranie tych, których nie używa, aby nie zagracić nowego mieszkania. - Spokojnie, nic nam nie ucieknie. Mamy czas. - oparł brodę o jej głowę i delikatnie zaczął masować jej spięty kark. - Tak mi dobrze, tak mi rób. - westchnęła zadowolona, bo jego dłoń przyniosła jej ulgę. - Może po prostu się zdrzemniesz, co? Ja w międzyczasie spakuję książki i od razu przewiozę je do mieszkania. - dotknął jej podbródka, aby spojrzeć jej w oczy. - Mówiłam ci jaki jesteś kochany? - lekko uśmiechnęła się i wzięła jego twarz w dłonie. - Możesz mówić częściej. - wytknął język i koniuszkiem przejechał po jej wargach. - Chodź, poczekam aż zaśniesz. - wsunął jedną dłoń pod jej uda, drugą podtrzymując plecy i wstał razem z nią z kanapy. - Jutro mama podrzuci psa w ciągu dnia, więc wykorzystaj luz w łóżku. - zażartował, nawiazując do tego jak ta 10 kg bestia potrafi rozłożyć się na materacu zajmując niemal całą przestrzeń. - Stęskniłam się za nim. W pracy z nim rozmawiałam. - oznajmiła, kiedy przeniósł ją do sypialni i posadził na skraju łóżka. - I co ciekawego ci powiedział? - zaśmiał się, dobrze wiedząc jak Lisa rozmawia z psem przez telefon. - Że babcia codziennie gotuje mu same rarytasy i ma nadzieję, że my będziemy robić to samo. - sięgnęła pod koszulkę i rozpięła stanik, ściągając go. - Dziadkowie są od rozpieszczania, więc niech się nie rozpędza. - zażartował, wiedząc że jej pies jest ukochanym wnuczkiem jej mamy. - Dokładnie to samo mu powiedziałam. - parsknęła śmiechem i pozwoliła, żeby Kuba zdjął jej skarpetki. Odpięła guzik spodni i opadła na plecy, unosząc biodra aby ściągnąć je z tylka, bo nie lubiła spać w ubraniu, a Kuba też nie za bardzo przepadał za wyjściowymi ciuchami w pościeli. - Masz dla niego nowe zabawki to mu wystarczy. - dodał jeszcze, ciągnąc za nogawki, aby jej pomóc. Odsłonił kołdrę i kiedy dziewczyna wygodnie ułożyła się na poduszkach to podążył za jej śladem i sprawnie pozbył się dresowych spodenek i koszulki. Wyciągnął ramię, aby dziewczyna mogła się do niego przytulić, co od razu zrobiła i przymknęła oczy tuląc się do jego ciepłego ciała. - Jutro powinienem dostać jakiś feedback od producentów. Nie obraziłbym się, gdyby wyszła z tego jakaś współpraca. - nieco zmienił temat, nie wymagając od niej rozmowy, tylko po prostu chciał się nieco wygadać. - Trzymam kciuki, wiesz o tym. - mruknęła, kiedy zaczął wodzić opuszkami po jej ramieniu. Nie dążył na siłę do międzynarodowej kariery czy kolaboracji, ale wiedziała, że dobrze wykorzystałby taką szansę. - Wiem dzieciaku, wiem. Swoją drogą... - kontynuował monolog, na który dziewczyna reagowała cichymi mruknięciami i powoli zapadała w sen, słuchając jego ciepłego, głębokiego głosu, który działał na nią kojąco. 

PotrzebnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz