AD

815 44 0
                                    

Lisa obudziła się jeszcze przed pierwszym budzikiem. Przesunęła ostrożnie psa śpiącego w ich nogach i ułożyła się na boku zerkając na Kubę. - Dzień dobry. - szepnęła i pocałowała go w policzek. - Jeszcze nie. - mruknął zaspany i tylko objął dziewczynę wtulając twarz w jej nagi biust. Uśmiechnęła się patrząc na niego i sięgnęła po telefon. Miała jeszcze pół godziny do budzika, więc przymknęła jeszcze oczy gładząc chłopaka po karku. - Jak się czujesz? - poczuła po chwili jego wargi na swoim dekolcie. - W porządku. Nie przejmuj się mną. - poprawiła sobie poduszkę pod głową i ułożyła się wygodniej. - Będę się przejmował. - oznajmił i uniósł głowę patrząc na nią uważnie. - Sprawdzę terminy u mojego lekarza i się umówię. Obiecuję. - gładziła go po policzku, starając się odwieść go od kontynuowania tematu. - Może jednak warto zmienić lekarza, skoro przez tyle czasu nie ogarnął co ci jest? Znajdź jakiegoś specjalistę. - poprosił z troską w głosie. Lisa kiwnęła tylko głową i ułożyła się tyłem do chłopaka mocno się w niego wtulając. 

Przed wyjściem do pracy zdążyła jeszcze schować zbędne rzeczy z zasięgu wzorku, skoro miał przyjść ktoś do ogarnięcia mieszkania. Kuba jeszcze w międzyczasie przysypiał, ale gdy była po spacerze z psem to zwlókł się z łóżka owinięty kołdrą i przeniósł się na kanapę. - Kładź się jeszcze, sama pojadę do pracy. - zaśmiała się patrząc na jego zaspaną minę. - Przecież to nie problem. Zrobisz mi kawy? - poprosił i przeciągnął się. Przyniosła mu po chwili kubek, a sama wyszła na balkon zapalić. - Mam dosyć tych upałów. Już płynę. - stwierdziła wracając do pokoju i włączyła mały wiatraczek. - To może gdzieś pojedziemy? - zażartował, dobrze wiedząc, że żadne z nich nie może sobie teraz pozwolić na urlop. Wypił kawę i wciągnął na siebie wczorajsze spodnie i znalazł jakąś koszulkę. - Jedziemy. - wziął klucze od mieszkania i odnalazł pasujące do siebie buty. - Może po południu spotkamy się z Krzyśkiem i Adamem? Poznasz może w końcu ich dziewczyny, bo na pewno będziecie się częściej widywać. - zaproponował, gdy dziewczyna kucając żegnała się z psem. - Może. Nie wiem czy mam ochotę na ludzi. - odpowiedziała i wyszła z mieszkania. - Odpowiem ci po pracy, ok? - zapytała, gdy czekali na windę, a Kuba skinął głową. Widział, że jej myśli krążą ciągle wokół wydarzeń z poprzedniego wieczoru, ale bał się poruszać ten temat. 

W czasie pracy zalogowała się do rejestracji online i udało jej się znaleźć wolną godzinę u lekarza. Kubie na szczęście coś wypadło, więc nie musiała mu się za bardzo tłumaczyć, jednak po godz. 19:00 zaczął się o nią upominać. - Byłam u lekarza. Czekam jeszcze na usg i już wracam do domu. Możemy spotkanie z nimi przełożyć na jutro? - odebrała telefon od niego i usiadła w wolnym fotelu pod gabinetem. - Jestem na mieście, to cię odbiorę. Gdzie jesteś? - oznajmił, a Lisa dla świętego spokoju podała mu nazwę szpitala. Jej matka akurat zaczynała nocną zmianę, więc przyszła do niej pod gabinet. - Mamo, to jest Kuba. - Lisa wstała widząc chłopaka, któremu w końcu udało się trafić na odpowiednie piętro. - Kuba, mama Gosia. - przedstawiła ich sobie modląc się w duchu, aby matka nie rzuciła jakiegoś głupiego tekstu, bo wszystkiego mogła się po niej spodziewać. - Ma pani fantastyczną córkę. - pocałował jej dłoń i uśmiechnął się szeroko, tak jak tylko on potrafi. - Jadłaś coś dzisiaj? - zapytał dziewczynę przysiadając na fotelu obok niej. - Lunch w pracy. - odpowiedziała, czego zaraz pożałowała, bo zaczął ją strofować. - Ma chłopak rację, może w końcu nauczysz się normalnie jeść. - jej matka wtrąciła się. - A czyli, że to u niej norma? No pięknie. - Kuba westchnął ciężko patrząc niezadowolony na dziewczynę. - Jakby ci przyjechała do szpitala twierdząc, że źle się czuje, a później sobie przypomniała, że nie jadła nic od prawie 20 godzin, to byś wiedział. Idę, bo zaczynam zmianę.- Gosia spojrzała na zegarek i pożegnała się z nimi. - Dzięki mamo. - Lisa burknęła pod nosem i z ulgą zerwała się z fotela, gdy pielęgniarka wyczytała jej nazwisko. To będzie piękny wieczór. Ale się nasłucham! 
Pacjenci i pracownicy z zainteresowaniem przyglądali się Kubie, który obdarzał ich tylko uśmiechem. Jakaś młoda dziewczyna rozpoznała go i wbrew protestom pielęgniarki próbowała zejść z łóżka. Kiedy to zauważył to podszedł do niej i zrobił sobie z nią zdjęcie. - Wracaj do zdrowia. - przybił jej żółwika i posłał pielęgniarce uśmiech, bo była niezadowolona, że jego obecność przeszkodziła jej w powrocie z pacjentką na oddział. - O, jak tam? - odwrócił się na dźwięk otwieranych drzwi i podszedł do Lisy. - Zaraz będę miała opis. - oznajmiła i wycierała jeszcze zimny żel z brzucha. Nerwowo obracała telefon w dłoniach, bo już podczas badania lekarz prosił o konsultację ordynatora, co jej się nie podobało i powodowało powrót myśli do czasu, kiedy średnio raz w tygodniu trafiała na ostry dyżur zwijając się z bólu. Milczała jednak, bo nie chciała martwić Kuby na zapas. W końcu po około kwadransie dostała opis badania i mogli wyjść ze szpitala. - Coś nie tak? - zainteresował się i zabrał jej kartkę. Zmarszczył czoło, bo niewiele mu ten opis mówił, natomiast zaniepokoił się opisem jakiejś cysty. - Daj spokój, już to przerabiałam. Jutro mi zrobią badanie i jej nie będzie. - parsknęła i wyrwała mu kartkę z ręki. - Jedźmy już do domu. - poprosiła go i zajęła miejsce pasażera. Kuba nie pytał jej o zdanie, tylko podczas drogi powrotnej zatrzymał się przy Placu Unii pod jej ulubioną kawiarnią. Prychnęła tylko niezadowolona, ale nie odezwała się słowem idąc za nim do środka. Zamówił im kawy oraz quiche i zajął miejsce przy niskim stoliku w rogu sali. - Smacznego. - podsunął jej talerz i posłodził jej kawę. - Dzięki. - mruknęła i zaczęła skubać swój kawałek, mimo że nie czuła głodu. - Mam się martwić o ciebie? Co jest? - zapytał uważnie ją obserwując. - Nic, po prostu już przerabiałam to kiedyś i nic z tego nie wyszło. - wzruszyła ramionami. - A szwędanie się po lekarzach nie należy do moich ulubionych zajęć. - wyjaśniła zerkając na chłopaka. - Tym razem nie odpuścisz, póki się nie dowiesz co ci jest. - oznajmił i przesiadł się na kanapę obok niej. - Będę z tobą. - mruknął dotykając jej podbródka i pocałował ją krótko. - Dzięki. - blado uśmiechnęła się do niego i zabrała się do jedzenia, bo wiedziała, że jej nie odpuści. 

Kiedy wrócili do domu zabrali psa na długi spacer do parku niedaleko, a Lisie już poprawił się humor, szczególnie, że w mieszkaniu aż błyszczało i wszystko było na swoim miejscu. - Pakujesz się? - spojrzała na chłopaka, który zapełniał walizkę ciuchami. - Odwiozę cię jutro do pracy i wyjeżdżam. Postaram się wpaść do Warszawy między koncertami, ale jak się nie uda, to widzimy się dopiero za około półtora tygodnia. - wyjaśnił niezadowolony, bo biorąc pod uwagę okoliczności wolał nie zostawiać jej teraz samej. - Jasne, mam nadzieję, że ci się uda. Co ja sama będę robić? - usiadła na łóżku i wciągnęła na kolana psa, który właśnie przyszedł i głaszcząc go przyglądała się Kubie. - Odpoczniesz ode mnie. - zażartował i zapiął walizkę stawiając ją pod ścianą. - Wcale nie chcę od ciebie odpoczywać. - wydęła wargę wyraźnie niezadowolona. - To weź urlop, dogadaj się na zdalkę, cokolwiek. Wte albo we wte. Innego wyjścia nie ma. - usiadł obok niej i pocałował ją w policzek. Lisa westchnęła ostentacyjnie i wtuliła twarz w psa. - Znowu będziemy tylko ty i ja, dzieciaku. - powiedziała do niego całując go w ucho. - Może zostawisz też trochę czułości dla mnie? - Kuba zaśmiał się i pstryknął ją w nos. - Nie wiem czy zasłużyłeś. - zażartowała i położyła się na plecach. - Zawsze zasługuję. - oparł się nad nią całując ją. - Chodźmy spać już. - poprosiła go kładąc mu dłoń na policzku. - To zjeżdżaj pierwsza. Twarz, ząbki i lulu. - wyprostował się i nie odmówił sobie klepnięcia jej w pośladek, gdy mijała go idąc do łazienki. 

PotrzebnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz