AP

687 42 1
                                    

W pierwszą niedzielę września Lisa pojechała do pracy, bo miała jedną z imprez dla dzieci, którą organizowała i chciała mieć pewność, że wszystko pójdzie zgodnie z planem. Kuba wykorzystał to, aby bezkarnie wylegiwać się w łóżku, a że nie miał żadnych planów, to koło 16-ej zebrał się i pojechał do Lisy. Z daleka widział, że jest zalatana i wszystkiego dogląda, więc przemknął się na antresole skąd miał dobry widok na cały lokal.  Wiedział, że na koniec imprezy miały zostać uwolnione balony z siatki pod sufitem i że tym głównie przejmuje się dziewczyna - że siatka nie puści. Kiedy ludzie zaczęli odliczać zaczął nagrywać kulminacyjny moment i odetchnął z ulgą, kiedy kolorowe balony zaczęły wypadać z siatki. Z szerokim bananem na twarzy zszedł schodami przy scenie i stanął przy garderobie. - Gratuluję, świetnie to wyglądało. - powiedział, kiedy Lisa schodziła ze sceny, a gdy usłyszała jego głos to straciła równowagę i o mały włos nie spadła z ostatniego stopnia. - Nie strasz mnie! Co ty tu robisz?! - podeszła do niego poprawiając koszulkę. - Nudziłem się. Zmęczona jesteś, co? - pocałował ją troskliwie w czoło i ciepło się do niej uśmiechnął. - Tak, ale wszystko wyszło. Widziałeś te balony? I to konfetti! - miała podekscytowany głos, a radość biła od niej na kilometr. - Czyli mogę cię już zabrać? - objął ją ramieniem i przyciągnął do siebie. - Muszę załatwić kilka spraw z prowadzącą, złożyć ściankę i możemy jechać. - wyjaśniła i pomachała czerwonowłosej dziewczynie, która ich mijała. - Złożę ściankę, a ty ogarnij resztę. - zadecydował zjeżdżając dłonią na jej pośladek. - Stoi tam na przeciwko recepcji, dasz sobie radę? Poproś jakiegoś instruktora o pomoc. A ściankę zostawcie na recepcji. - złapała go za rękę, musnęła wargami jego policzek i oddaliła się. Kuba oczywiście nie mógł pomóc jej w spokoju, bo zaczepiło go kilku nastolatków prosząc o zdjęcia i autografy, ale na szczęście udało mu się sprawnie złożyć stelaż i oddalić od fanów. Napisał Lisie smsa, że czeka przed wejściem dla pracowników i wyszedł na zewnątrz. Kilka minut później dziewczyna wyszła do niego trzymając puszkę Red Bulla w dłoni. - Muszę zapalić i ochłonąć. - opadła na ławkę i wyciągnęła nogi przed siebie. Wzięła łyka i odpaliła papierosa głęboko się zaciągając. - Jak długo tu byłeś? - zapytała zerkając na chłopaka opierającego się o auto. - Z dwie może 3 godziny. Nudziłem się w domu. - wzruszył ramionami, cierpliwie na nią czekając. - Jakie plany na wieczór? Pójdziemy nad Wisłę? - zapytała wyrzucając peta i wsiadła do auta, kiedy otworzył jej drzwi. - Możemy jechać od razu, bo byłem z psem. - odpalił silnik i zerknął na zegarek, który wskazywał 18:30. - Zjedzmy coś jeszcze po drodze. - poprosiła i ułożyła się wygodnie w fotelu zamykając oczy. Emocje dopiero zaczęły z niej chodzić i była naprawdę zadowolona, z tego jak wszystko wyszło. Kuba podjechał na Solec do jednej z knajp, które Lisa miała na liście do odwiedzenia i szturchnął ją w ramie. - Nie śpimy, jesteśmy na miejscu. - zaśmiał się, gdy zaspana otworzyła oczy. - Mhmm.. przepraszam, ale chyba padłam. - przetarła twarz dłońmi i wysiadła biorąc torbę. - Ooo.. To będzie dobre. - zobaczyła pod jakim lokalem są, a jej żołądek głośno zażądał jedzenia. Zajęli miejsce przy stoliku w ogródku i po chwili złożyli zamówienie. - Co ty taki radosny dzisiaj? - przyjrzała się Kubie i odłożyła telefon na blat. - Wiesz co jutro jest? Twoja wizyta kontrolna. - pokazał niemal wszystkie zęby w szerokim uśmiechu.  - Co się tak cieszysz, nie minęły nawet dwa tygodnie od zabiegu. - wypomniała mu i pokręciła głową z niedowierzaniem. Na urlopie w końcu dała mu się namówić na zabieg w prywatnej klinice, którego koszt całkowicie poniósł Kuba. - Wiem, ale dowiemy się czy wszystko jest w porządku. - dotknął jej dłoni i zacisnął palce. - A później będziemy świętować.... Z łóżka cię nie wypuszczę. - oznajmił rozmarzonym głosem, a Lisa marsknęła śmiechem widząc jego błogą minę. - Jesteś taki pewien, że czekają cię jakieś niesamowite wrażenia, że nie wiem czy spełnię twoje oczekiwania. Nie jest to fajne uczucie. - przesunęła telefon, gdy kelnerka przyniosła im napoje i podziękowała jej skinieniem głowy. - Codziennie przerastasz jakiekolwiek oczekiwania. Ciężko chcieć od ciebie czegoś więcej. - zaczął jej słodzić i pierwszy raz od dawna wywołał na jej twarzy delikatny rumień, co bardzo mu się spodobało i przypomniało początki znajomości. - Jak mi tego brakowało! - roześmiał się i dotknął jej podbródka. - Kocham cię. - uniósł się na krześle i pocałował ją przechylając się nad stołem. - Wiem. - mruknęła speszona i skupiła wzrok na pierścionku zaręczynowym. - Nawet pół roku nie jesteśmy razem... - spojrzała mu w oczy i splotła palce z jego. - Ale bliżej nam do rocznicy pierwszego spotkania niż dalej. - zażartował, czym zdziwił Lisę, że pamięta takie rzeczy. Kiwnęła tylko głową i posłała mu w odpowiedzi uśmiech, bo nie wiedziała jak zareagować. - Powinnam się chyba matce przyznać. - zastanowiła się na głos. - Jeszcze jej nie powiedziałaś? Moja aż czeka kiedy przyjedziemy do Ciechanowa. - jedzenie przerwało im pojawienie się gorącej pizzy. - O jezu, ale to wygląda. - Lisa zachwyciła się i wzięła kawałek swojego placka z podwójnym serem i bekonem. Kuba wyciągnął telefon i nagrał boomeranga jak bierze pierwszy kęs. W milczeniu pochłonęła swoją porcję i sięgnęła po lemoniadę. - Ale byłam głodna. - wzięła łyk i otarła usta serwetką. - Ej, to moje! - Que dał jej po łapach, kiedy sięgnęła po jego ostatni kawałek. - Jeszcze ci mało? - odsunął od niej talerz. - No daj, chcę spróbować. - zaczęła marudzić. - A co ja z tego będę miał? - uniósł zabawnie brwi czekając na odpowiedź dziewczyny. - Będę szczęśliwa i najedzona, więc nie będę marudzić. To jest dobry deal. - pokazała mu język i zgarnęła ostatni kawałek pizzy. - Brzmiało przekonująco, ale nie zapominaj, że mam sposoby na twoje marudzenie. - przypomniał jej uśmiechając się kącikiem ust. - Gucio byś mi dzisiaj zrobił. - pokazała mu środkowy palec i wybuchnęła śmiechem. - Grabisz sobie, grabisz... - ostrzegł ją, ale dziewczyna niespecjalnie się przejęła, bo lubiła go denerwować. 

PotrzebnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz