BR

623 39 11
                                    

Przez cały dzień Kuba był lekko poddenerwowany, ponieważ rano Lisa oznajmiła mu, że po pracy chciałaby poważnie porozmawiać. Nie zdradziła żadnych szczegółów, a w dodatku chciała żeby wyszli do jakiejś restauracji czy kawiarni. Przez cały luty była nieco wyłączona z życia, niekoniecznie zajmując się tylko pracą, bo zdarzało jej się brać dni wolne, aby załatwić swoje prywatne sprawy. Jednak póki dopisywał jej humor i nie odsuwała go od siebie nie miał powodów, aby się martwić. Do dzisiaj. W ciągu dnia próbował namówić ją na wcześniejsze wyjście z pracy, jednak miała zaplanowanych kilka spotkań, których nie mogła przełożyć. Według dźwięku silnika jego Porsche parkującego na wysokości jej biura mogła spokojnie regulować zegarek. Jak zwykle był punktualny. Wysiadł z auta i oparł się o maskę, wypatrując w drzwiach swojej narzeczonej. - Zapomniałem ci rano powiedzieć, że bardzo profesjonalnie dzisiaj wyglądasz. - uśmiechnął się szeroko, gdy w końcu do niego podeszła. - Pozamiatałaś pewnie na tych spotkaniach. - zmierzył ją wzrokiem i wyprostował się, aby pocałować ją na powitanie. - Daj spokój, obcasy i marynarka to nie jakieś halo. - przewróciła oczami i zacisnęła palce na jego bluzie przedłużając pocałunek. - Do widzenia Lisa! Pamiętaj dać mi jutro umowy! - odsunęła się od chłopaka, gdy usłyszała głos prezesa, który zmierzał do swojego auta. - Pamiętam! - odkrzyknęła i cicho zaśmiała się. - Przyłapani. - skomentował Kuba i spojrzał jej w oczy. - Jedziemy? Myślałam o kawiarni, bo mam ochotę na dobrą kawę. Chyba, że jesteś głodny, to może być restauracja. - potarła jego ramię i przeszła do drzwi od strony pasażera. - zrobiłem rezerwacje w Mące i Wodzie, bo dawno nie byliśmy we włoskiej knajpie. - oznajmił i wsiadł do auta. Trochę się nagimnastykował, aby znaleźć w centrum wolne miejsce parkingowe i nie zatrzymać się na jakimś zakazie. Kiedy w końcu wcisnął się między drzewo a samochód dostawczy wyszedł, aby sprawdzić czy za bardzo nie wystaje. - Nic się nie stanie. Dobrze zaparkowałeś. - zaśmiała się i wsunęła dłoń w jego. - Chodźmy. - splotła z nim palce i pociągnęła go w kierunku restauracji. Kiedy zlozyli zamówienie Kuba oparł podbródek na ręku i wyczekująco spojrzał na nią. - Mam wrażenie, że jesteś jakiś spięty. Wszystko ok? - dotknęła jego dłoni delikatnie ją ścisnęła. - Ty mi powiedz. To twoje poranne musimy porozmawiać zabrzmiało poważnie. - stwierdził, powstrzymując się od ponaglenia dziewczyny. - Skoro jesteśmy razem, to stwierdziłam, że powinieneś o tym wiedzieć. - sięgnęła do torby i położyła przed nim iPada z otwartą prezentacją, którą skończyła przygotowywać wczoraj w nocy. Przesiadła się na krzesło obok niego i zaczęła mu tłumaczyć swój ostatni pomysł. - ...muszę tylko znaleźć inwestora, ponieważ nie mam wystarczającego wkładu własnego. Chociaż czekam jeszcze na odpowiedź z innego banku. Co o tym sądzisz? - zapytała w końcu, nieco obawiając się jego reakcji. - Wow. Jestem pod wrażeniem. W końcu studiowałaś turystykę, tak? - pocałował ją w policzek. - Turystykę, nie hotelarstwo, ale od długiego czasu nosiłam się z pomysłem na coś swojego. - zamoczyła kawałek pizzy w sosie czosnkowym i dała Kubie gryza. W ostatnim czasie znalazła kilka mieszkań w kamienicy, które znajdowały się na ostatnim piętrze i wszystkie były na sprzedaż. Zarejestrowala już firmę, kwestią czasu było pozyskanie środków na kupno mieszkań i rozpoczęcie remontu, a w ostatnim kroku otwarcie hostelu. - To ile potrzebujesz? - oblizał usta i przewinął do slajdu z kosztami. - Co? Nie, przestań. Nic od ciebie nie chcę. - zaprotestowała, dobrze wiedząc do czego pije. - Dlaczego? Po co masz szukać kogoś obcego, szczególnie na samym początku.- zmarszczył brwi, uważnie przyglądając się dziewczynie, która skupiła wzrok na pustym kieliszku. - Kuba, nie pokazałam ci tego wszystkiego po to, żeby wyciągnąć od ciebie pieniądze. - w końcu spojrzała na niego. Czuła się głupio, a w dodatku trochę pożałowała, że podzieliła się z nim swoimi planami na tak wczesnym etapie. - No ok, ale nie wyciągasz. Sam proponuję. Chodź tu do mnie. - ciepło uśmiechnął się do niej i odsunął się od stolika, aby mogła usiąść mu na kolanach. - Zawsze proponujesz. Zawsze jesteś gotowy mi pomóc. - westchnęła, kiedy dolał jej wina. - Kocham cię, więc to normalne, że chcę cię wspierać. - wyjaśnił jej, ale już wiedział, że będzie ciężko. - Przynajmniej dla mnie jest to normalne. - doprecyzował, widząc jej minę. Nie lubił rozmawiać z nią o pieniądzach, bo zawsze kończyło się to tak samo i nie mógł jej przekonać. Pozwalała żeby ją przyduszał i decydował o jej oddechu, ale w kwestii materialnej chciała pozostać niezależna. - Uparta bestia z ciebie. Zastanów się chociaż nad tym. Załatwimy wszystkie formalności, jeżeli będziesz się z tym lepiej czuła i będę oficjalnym inwestorem. Obiecaj, że to przemyślisz. - przejechał wargami po jej policzku i dotknął podbródka, aby zwrócić jej uwagę. - Okay, przemyślę. To mogę ci obiecać. - w końcu poddała się, bo wiedziała, że chłopak nie ustąpi. - Świetnie. Poza tym, nie powiem. Ulżyło mi.  - sięgnął po ostatni kawałek pizzy. Roześmiał się, gdy Lisa otworzyła usta, jak mały pisklak proszący się o jedzenie. - W sensie? - zapytała z pełnymi ustami i zakryła je dłonią, bo wypadł jej kawałek sera. - Bałem się, że chcesz mnie zostawić czy coś. I jeszcze wybrałaś miejsce publiczne, abym się za bardzo nie uniósł. - już mógł sobie pozwolić na żart, bo czuł ogromną ulgę. - Chyba cię do reszty pojebało. Prędzej bym się spakowała i po prostu zniknęła, bo masz rację. Jesteś nieobliczalny. - spojrzała na niego jak na idiotę i wychyliła resztę wina. Uniósł brwi, wyraźnie zaskoczony jej słowami. - Serio byś tak zrobiła? - poczuł, że zaschło mu w ustach. - Pewnie tak. Ale nie zrobię, bo byś nie spoczął dopóki byś mnie nie znalazł. A potem chyba udusił za to co ci zrobiłam. - dodała spoglądając na jego dłoń, którą zacisnął w pięść. - Naprawdę tak o mnie myślisz? Że mógłbym cię skrzywdzić? - dopytał po prostu niedowierzając w to co słyszy. - Jezu, Kuba. Jaja sobie robię. - przewróciła oczami - Sorry, ale miałeś takie głupie myśli, że aż musiałam zażartować. W ogóle powinnam się obrazić, że pomyślałeś, że chcę cię zostawić. Głupek. - otwartą dłonią pacnęła go w potylicę i zsunęła się z jego kolan. - Możemy prosić rachunek? - zaczepił kelnerkę, która wracała od innego stolika. - Jasne, płatność kartą czy gotówką? - zapytała, niby przypadkiem dotykając dłoni Que, gdy zabierała talerze. - Kartą. - Lisa wtrąciła się i włączyła NFC w telefonie. Dziewczyna odprowadziła wzrokiem kelnerkę, która poszła po terminal. - No co? - kopnęła chłopaka w kostkę, gdy przyglądał się jej. - Absolutnie nic. - uśmiechnął się kącikiem ust, widząc, że tak drobny gest ze strony kelnerki wzbudził w Lisie zazdrość. - Ale za te żarty ze mnie to powinnaś dostać lanie. - stwierdził spokojnym głosem, ale jego spojrzenie mówiło wszystko. - Oho, będzie ostry seks. - Lisa roześmiała się głośniej niż powinna i zatoczyła koło biodrami.

PotrzebnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz