I

892 54 6
                                    

Minęło niecałe 40 minut kiedy Kuba zjechał na parking przy jeziorze. - Serio? To mogliśmy nad Zegrze czy Jeziorko Czerniakowskie jechać... - spojrzała na niego, gdy wyłączył silnik. - Już zaczynasz marudzić? Aż się prosisz, aby cię zakneblować. - drugą część powiedział nieco ciszej patrząc jej w oczy. - Spróbuj tylko. - powiedziała ostrzegawczo i wysiadła. Przeciągnęła się i rozejrzała się wokół. - Byłam tu już kiedyś. - stwierdziła nagle - Tylko plaża była bardziej zaniedbana... - dodała i obeszła auto dookoła. Que przesunął fotel i wyjął jakiś koc oraz piłkę nożną z tylniego siedzenia. - Sam będziesz ganiał za tą piłką. - powiedziała łapiąc ją, gdy rzucił w jej kierunku. - Serio tu kiedyś byłaś? Kiedy? - zignorował ją i zamknął drzwi. Przerzucił koc przez ramię i skierował się w kierunku jeziora. - Naście lat temu na jakiejś kolonii.... Ośrodek był gdzieś tam. - obróciła się i wskazała dalszą część drogi. - Pierwszy raz tu kajakiem pływałam. - uśmiechnęła się podrzucając piłkę. Widać było, że jeszcze nie skończyli całkowicie prac nad plażą, bo część była wygrodzona, a ścieżka nie do końca wyłożona kostką. - Warszawa przyjechała na kolonię do Ciechanowa? - zaśmiał się i rozłożył koc niedaleko wody. - A skąd wiesz, że z Warszawy jestem, co słoiku? - rzuciła w niego piłką i zsunęła buty ze stóp kładąc na nich worek. - Właśnie to potwierdziłaś. - przewrócił oczami. - Ej, ja naprawdę nie mam nic do osób, które przyjechały do Warszawy o ile nie siedzą tu na siłę i nie narzekają na miasto. - oburzyła się i oparła ręce na biodrach patrząc jak chłopak zajął prawie cały koc. Kuba przeciągnął się i podłożył sobie ręce pod głowę. Przymknął oczy z błogim uśmiechem. Lisa zerknęła na niego, szczególnie na podbrzusze, gdy koszulka mu podjechała, a spodnie miał całkiem nisko. Nic nie mogła poradzić, że miała słabość do v-line. Otworzył oczy i przyłapał ją na wpatrywaniu się w niego. - Co robisz? - zapytał z głupim uśmiechem i oparł się na łokciach. - Szukam miejsca, aby usiąść. - stwierdziła tylko. - Zawsze możesz usiąść na mnie. - stwierdził szczerząc się. - Nie bawi mnie to.  - zgarnęła stopą trochę piachu sypiąc na niego i poszła w kierunku wody. Czuła, że chłopak ją obserwuje, ale nawet nie odwróciła się by na niego spojrzeć. Zaczęła brodzić w chłodnej wodzie chodząc wzdłuż linii brzegu. Kuba sam nie wiedział do końca co o niej myśleć. Czuł się przy niej swobodnie, może czasem aż za bardzo. Miał wrażenie, że może z nią pożartować, ale nigdy nie wiedział, gdzie w danym momencie znajduje się granica dziewczyny i czy nagle się nie obrazi. Pogoda udała im się na taki wyskok za Warszawę. Chmury zasłaniały nieco Słońce, a lekki wiatr powodował, że było idealnie. Lisa założyła włosy za ucho i kucnęła wyciągając z wody jakieś kamyki. Nieudolnie próbowała puścić kaczki na tafli jeziora, ale szybko sobie odpuściła. Rozglądała się nieco zamyślona, bo usiłowała jakoś racjonalnie sobie wytłumaczyć zainteresowanie Kuby. - Wrócisz do mnie? - zawołał w końcu. - Po co? - zapytała odwracając się do niego. - Tak po prostu, porozmawiać? - przesunął się i poklepał dłonią wolne miejsce na kocu. - A o czym ty chcesz rozmawiać.... - mruknęła do siebie pod nosem, ale ruszyła w jego kierunku, idąc ostrożnie po piachu, aby nie pobrudzić całych mokrych stóp. Usiadła na rogu i podciągnęła kolana pod brodę. Poprawiła koszulkę, aby nie było widać jej fałdki na brzuchu i objęła kolana rękoma. Chłopak przekręcił się na bok i spojrzał na nią uważnie. - Mogę cię o coś zapytać? - zaczął obracać w palcach piórko, które znalazł obok koca. Dziewczyna spojrzała tylko na niego pytająco i oparła brodę o kolana. - Naprawdę chodzisz na terapię? - zapytał ostrożnie, nie bardzo wiedząc jakiej reakcji się spodziewać. Lisa uśmiechnęła się szeroko zaskakując go. - Tak, naprawdę. Od prawie pół roku. I była to najlepsza decyzja w moim życiu. Żałuję tylko, że nie poszłam wcześniej, bo zmarnowałam sobie tylko lata życia. - odpowiedziała wesoło. - A co, planujesz się wybrać? - uniosła brwi patrząc na niego uważnie. - Mnie na szczęście pomógł rap. - odpowiedział i usiadł na przeciwko niej. - Tylko chyba mamy różne powody dla których szukaliśmy pomocy. - stwierdziła i usiadła po turecku. Kiwnął głową ze zrozumieniem. - Ale naprawdę ci to pomogło. Jak sobie przypomnę pierwsze spotkania... - zaśmiał się kręcąc głową. -.. a teraz jesteś miła, otwarta, rozmowna, nawet skłonna do żartów. - dodał i odgarnął jej włosy za ucho i wsunął między kosmyki piórko, którym się bawił. - Publicznie praktycznie zawsze taka byłam, nikt by nie powiedział, że dopadła mnie depresja. Nauczyłam się na terapii kilku ciekawych i pomocnych dla mnie rzeczy, więc teraz moja kolej na pytania. - powiedziała w końcu, ale sama nie wiedziała czy dobrze zrobiła. - Mogę być szczera? Potem możesz mnie tu nawet zostawić i nie musimy się więcej widzieć. - zapytała niepewnie i zaczęła unikać jego wzroku. - Nie, no zawiozę cię chociaż do granicy Warszawy. - dziewczyna wyraźnie go rozbawiła, ale zaraz spoważniał. - Okay, ale nie obraź się. Po prostu.... na długo wypadłam z obiegu, nie spotykałam się z nikim, nie umiem... dwa związki zadziały się jakoś naturalnie, więc w sumie nie wiem czy czegoś ode mnie oczekujesz czy nie? Chciałabym mieć to po prostu jasne. Nie chcę sobie zaszkodzić. - wydusiła z siebie w końcu. - Ciągle nie nabrałam aż takiej pewności siebie, bo w sumie czego ty mógłbyś ode mnie chcieć? - przelotnie spojrzała na niego. - Ej, nie powiem, że sam nie wiem czego chcę, ale po prostu na ten moment bardzo lubię spędzać z tobą czas, zainteresowałaś mnie po prostu. Nie wiem czy w tej chwili jestem dobrym materiałem do związku. Zobaczymy co czas przyniesie co? - dotknął jej brody i zmusił by na niego spojrzała. - No tak... bo nigdy nie wiesz, czy jakaś hypebae ci się po koncercie nie trafi, a pewnie nie chciał byś zdradzać. - rzuciła nagle. - Nie o to chodzi... - chciał zacząć się tłumaczyć, ale zatkała mu usta dłonią. - Daj spokój, żartuję sobie. Wiem jakie są te siksy. Kiedyś musiałam sobie radzić z nadgorliwymi fankami. - uśmiechnęła się do niego i zabrała dłoń, gdy polizał ją. Skrzywiła się i wytarła ją o jego udo. - Miałaś fanki? A nie fanów? Spałaś z jakąś? - ożywił się, ale widziała w jego oczach, że się z niej zgrywa. - Nie ja, ale wiem jak to jest być z kimś, kto jest idolem nastolatek. - wyjaśniła. Uśmiechnęła się ciepło do niego. - Nie wracajmy do tego. - poprosiła, a Kuba kiwnął tylko głową i zanim zdążyła zareagować położył się na plecach opierając głowę o jej udo. - Nie za wygodnie Panu? - pstryknęła go w ucho, patrząc jak zadowolony z siebie przymknął oczy. - Kiedyś będziesz prosić o litość. - stwierdził otwierając oczy. - Robię to z premedytacją, wiesz o tym prawda? - zaśmiała się. - Z premedytacją to się kiedyś z tobą podrażnię i naprawdę będziesz błagać o litość. - powiedział poważnie znowu zamykając oczy. - Panie, proszę... nie. Proszę o litość. - zajęczał naśladując jakąś dziunię z filmu porno, za co znowu dostał od Lisy po uszach. - Niby sam nie wiesz czy coś z tego będzie, a już widzisz nas w łóżku? - zbeształa go. - Sorry, jestem tylko facetem. Z resztą nie udawaj, że wy dziewczyny nie myślicie o seksie. Zobaczycie jakiegoś przystojniaka i się ślinicie. - widziała jak przewrócił oczami. - Zdziwiłbyś się. - powiedziała tylko, ale Kuba nie za bardzo załapał do czego dziewczyna pije. - Może kiedyś się przekonasz. - dodała widząc jego pytające spojrzenie. - A teraz się już zamknij, chcę odpocząć. - ostrożnie wyprostowała nogi i położyła się na plecach. Kuba tylko przesunął się, tak że teraz miał głowę na jej brzuchu. Podłożyła sobie jedną rękę pod głowę, a drugą zaczęła go delikatnie drapać po głowie. Uśmiechnęła się, gdy usłyszała jego zadowolone mruknięcie. Zjechała na jego szyję i delikatnie wodziła paznokciami po znakach zapytania. Opuszkami wodziła za jego uchem, na zmianę drażniąc skórę paznokciami. Wsunęła palce w jego włosy i delikatnie pociągnęła, przez linię żuchwy wróciła na jego szyję. - Jeszcze chwila, a nie będę pytał o zgodę i wezmę cię tutaj na tym kocu. - burknął i otworzył oczy patrząc na nią. Uniosła głowę i uśmiechnęła się drwiąco. - Ktoś chyba zaczyna błagać o litość. - stwierdziła wyraźnie zadowolona z siebie. - Nie drażnij mnie... - ostrzegł. - Bo co? - oparła się na łokciach patrząc na niego. - Groźby bez pokrycia mnie nie jarają. - dorzuciła i ułożyła się płasko. Poczuła, że chłopak usiadł, ale przymknęła tylko oczy wystawiając twarz do słońca. Poczuła nagle jego dłoń na swojej szyi. Przełknęła głośniej ślinę i powstrzymała się by na niego nie spojrzeć. Kuba widział, że zaczęła głębiej oddychać. Gładził skórę kciukiem, a potem zacisnął palce nieco mocniej. Czuł krew pulsującą w jej żyłach. - 3..2..1.. - poczuła jego ciepły oddech na swoich uchu. Gdy padło jeden zacisnął palce jeszcze mocniej. - 1..2...3... - odliczył ponownie szeptem i puścił jej szyję. Dziewczyna wzięła głęboki oddech. Que wyglądał na trochę zaskoczonego, że się nie sprzeciwiła i całkiem spokojnie leżała. Otworzyła oczy i ich spojrzenia spotkały się.  - Na proszenie o litość trzeba sobie zasłużyć, szczególnie zaufaniem. - szepnęła. - Ufasz mi? - zapytał i pocałował ją w kącik ust. - Zrób to jeszcze raz, jeżeli uważasz, że ci ufam. - powiedziała, trochę go podpuszczając. - Nie lubię podejmować takich decyzji w tych momentach. - mruknął i zagryzł delikatnie jej wargę znowu wędrując dłonią na jej szyję. 

PotrzebnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz