Kuba nagle przebudził się, jakby ktoś poraził go prądem. Wokół panowała ciemność, a jedynym słabym źródłem światła był ekran telefonu leżącego na szafce nocnej. W głowie mu huczało, a fala wspomnień z ostatniej nocy oblała go jak wrzątek. Jego wzrok padł na prawą stronę łóżka, gdzie zwykle spała Lisa, jednak była ona pusta. Przetarł dłońmi zmęczona twarz i odrzucił na bok i tak ściągniętą już kołdrę. Zza uchylonego okna echem odbijał się dźwięk alarmu samochodowego, który aż dźwięczał mu w uszach. Po omacku znalazł swoje spodnie i wciągając je na tyłek wyszedł z pokoju na jasny korytarz. Zmrużył oczy od jasnego światła kinkietów i zapukał do pokoju na przeciwko. Nie spotkał się z żadną reakcją, więc uderzył kilka razy pięścią w drzwi. Zza drzwi rozległo się siarczyste przekleństwo, a chwilę później zobaczył zaspaną twarz swojego brata. - Bóg cię opuścił? Wiesz która jest godzina? - jęknął, kiedy Kuba nie czekając na zaproszenie przepchnął się przez próg. - Nie wiem i nie obchodzi mnie to. - rzucił rozglądając się po pokoju. - Ja też nie, ale na pewno zbyt wcześnie żeby wstawać. - burknął niezadowolony Maciejka i założył ręce na piersi. - Śpi. Może pójdziesz jej śladem? - usiadł na kanapie na której spał, bo swoje łóżko oddał Lisie. Que rzucił krótkie spojrzenie na pozostałe łóżka, gdzie Krzysiek właśnie schował głowę pod poduszkę, a Adam ciaśniej owinął się kołdrą. - Nie wymiotowała? - zapytał siadając na piętach na dywanie i oparł się o brzeg materaca. - Raz czy dwa jak Krzychu przy niej czuwał. - Maciek zapalił lampkę i dłużej przyjrzał się swojemu bratu. - Ty się cały trzęsiesz. - stwierdził, dopiero teraz zauważając w jakim stanie jest Kuba. - Miałem koszmarny sen. - wyjaśnił krótko, czując, że emocje powoli opadają po zobaczeniu dziewczyny. Bardzo przeżywał spięcie z dziewczyną, ba! Awanturę, bo taka wywiązała się między nimi przed klubem. Gdyby nie pojawienie się chłopaków, którzy załagodziła sytuację z policją to wszystko skończyłoby się dużo gorzej. Ostatecznie po powrocie do hotelu dziewczyna kategorycznie odmówiła spania z Kubą w jednym pokoju, dlatego dla świętego spokoju, żeby nie obudziła wszystkich gości hotelowych, Maciek oddał jej swoje łóżko. - Zabierasz ją stąd? - Maciek szeroko ziewnął i z nadzieją spojrzał na wygodny materac. - Nie, skoro sobie nie życzyła mojego towarzystwa to nie chcę żeby obudziła się obok mnie. - Que westchnął i wierzchem dłoni pogłaskał jej policzek. Podczas kłótni dziewczyna była naprawdę pijana, ale wiedział, że po alkoholu człowiek staje się bardziej szczery. W głowie ciągle obijały mu się jej słowa, które raniły go, zostawiajac bolesne ślady. Patrzył na jej łagodną twarz, spokojnie opadającą klatkę piersiową i po prostu wiedział, że nie zamierza odpuścić. Bal się rozmowy z nią, tego co powie, ale zastanawiał się też czy cokolwiek pamięta. Musnął wargami jej czoło i wstał z kolan. - Chodź do mnie do pokoju, łóżko jest duże. - zachęcił brata, bo było mu go żal, że musi spać na kanapie. Nie musiał go długo namawiać, bo chwilę później chłopak zawinął się w pościel i po kilku sekundach chrapał w najlepsze. Kuba ułożył się na plecach i patrząc w sufit rozmyślał o tym co się stało między nim a Lisą. Dawno nie spędził tyle czasu sam na sam ze swoimi myślami, a niektóre z nich były naprawdę absurdalne. Zasnął dopiero nad ranem, kiedy miasto budziło się już do życia.
Lisa po raz pierwszy przebudziła się zaraz po tym jak chłopaki zaczęli się kręcić po pokoju i brać prysznic. Przewróciła się na drugi bok, tyłem do nich i poczuła ogromny ból głowy po zmianie pozycji. Zrobiło jej się aż słabo, ale zacisnęła usta i starała się nie dać po sobie poznać, że już nie śpi. Próbowała wytężyć słuch i zorientować się o czym rozmawiają, jednak ich głosy były stłumione. Dotknęła opuchniętej, rozciętej wargi, zastanawiając się co właściwie się stało. Wczorajszą noc pamiętała jak przez mgłę, ale obrazy, które miała w głowie nie były przyjemne. Nie miała pewności czy nie było to wszystko po prostu pijackim snem. - Boże, taki hotel, a takie niewygodne kanapy. - usłyszała trzeci głos, rozpoznając Maćka, który wszedł do pokoju. Zmarszczyła brwi zastanawiając się co właściwie robi u nich w pokoju. - Jeszcze Kuba robił nalot w nocy. - jęknął i zaczął krzątać się przy łóżku, gdzie miał swoją walizkę. - Ciszej, bo ją obudzisz. - upomniał go Adam, jednak Maciek tylko wzruszył ramionami. - No i dobrze, w końcu równouprawnienie, tak? Ja się nie wyspałeś to ona też nie musi. - skomentował podnosząc głos. - Dawno nie widziałem Kuby w takim stanie. Jak przylazł tu w nocy to aż nim trzęsło. - rzucił na nogi dziewczyny jakieś ciuchy i sięgnął po ręcznik. - Dajcie mi chwilę i możemy iść na śniadanie. - poprosił i zamknął się w łazience. Kiedy upewniła się, że została w pokoju sama to powoli spuściła nogi na ziemię i usiadła, powstrzymując wymioty. Ostrożnie podeszła do mini-lodówki z ulgą znajdując w niej butelki z zimną wodą. Miała na sobie ciuchy z wczorajszej nocy, które śmierdziały mieszanką alkoholu i dymu papierosowego, doprowadzając do szału jej wrażliwe teraz nozdrza. Potrzebowała kąpieli, ale bała się iść do pokoju, gdzie najprawdopodobniej zostałaby Kubę, a nie chciala zostać z nim sam na sam po tym co usłyszała z ust Maćka. Z resztą i tak nie miała karty do pokoju, podobnie jak telefonu czy innych pierdół, które zabrała ze sobą na miasto. Dopiero po opróżnieniu kilku małych butelek napoju bogów, którym w tym przypadku była zwykła woda, zdecydowała się na prysznic.
————
Wczorajszy rozdział można byłoby kontynuować na przynajmniej siedem sposobów, ale ograniczyłam się do trzech. To, jak potoczyła się historia, to zasługa jednej z czytelniczek, czyli
intoxicantslag , która z trzech krótkich fragmentów wybrała jeden, za którym krył się sen - mogło być gorzej, bo pozostałe dwa oznaczały wypadek lub smierć jednego z bohaterów. Dziękuje za pomoc!
CZYTASZ
Potrzebny
FanfictionPrzeciągnęła się i trąciła stopą psa śpiącego w jej nogach. Radio-budzik nie przestawał dzwonić, więc nie zostało jej nic innego, jak podnieść się z łóżka i go wyłączyć. Zegar wskazywał 6:40. Był to jej 11. dzień pracy pod rząd. Jeszcze tylko 8 god...