- Co to za czapka? - Lisa roześmiała się, gdy zobaczyła Kubę w czapce Mikołaja. Oparła się o blat stołu i skradła mu pocałunek. - Mikołajki, więc się wczułem. - poklepał miejsce na kanapie obok siebie. - Co tu robisz? - zapytała i sięgnęła po menu. - Chciałem zjeść lunch ze swoją narzeczoną. - wzruszył ramionami i podwinął rękawy bluzy. - Sporo dzieciaków dzisiaj. A ty jak tam? Jeszcze nie masz ochoty dzisiaj nikogo zabić? - zażartował, wiedząc, że nauczyciele i opiekunowie grup przyprawiają ją ostatnio o białą gorączkę. - Na szczęście na luzie. - odpowiedziała zgodnie z prawdą. Nie przepadała za odwiedzinami Kuby w jej miejscu pracy, ale dzisiaj zrobił jej bardzo miłą niespodziankę. - Chodź, przesiądziemy się dalej. - pociągnęła go za rękę, bo widziała już zainteresowane spojrzenia dzieciaków korzystających z atrakcji. - Zaraz będziesz pozował do selfiaków i dawał autografy. - naciągnęła mu czapkę na twarz i przeszli w bardziej ustronne miejsce. Kiedy złożyli zamówienie u kelnerki, Kuba przełożył sobie nogi Lisy przez swoje kolana. - Ostatni koncertowy weekend w tym roku. - powiedział, a radość biła od niego na kilometr. Uwielbiał występować, ale ostatni rok był dla niego bardzo intensywny. - Ooo, czyli będę wracać do domu na pyszny obiad, mieszkanie bedzie ogarnięte i bedzie czekał na mnie stęskniony facet? Bosko. - mruknęła wyraźnie zadowolona, czym wywołała krótkie parsknięcie u Kuby. - Chciałabyś. - podał jej podłużną kopertę. - Zwlekałaś z rezerwacją biletów, więc pozwoliłem sobie zaplanować końcówkę roku. - wyjaśnił, gdy spojrzała na niego zaskoczona. - Ej, nie wiem czy dostanę tak urlop... - zawahała się, ale z zaciekawieniem wyciągnęła z koperty bilety lotnicze. - Islandia? Wow. - na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech, ale mina jej nieco zrzedła, gdy chłopak przymknął oczy i mruczał coś pod nosem. - Możesz głośniej? - uniosła brwi i dała mu pstryczka w nos. - Modlę się, żebyś nie zaczęła narzekać, że nie lubisz takich drogich prezentów. Zatrzymaj ten komentarz dla siebie, błagam. - rzucił jej ostrzegawcze spojrzenie. - Właściwie to bardzo chętnie z tobą tam polecę i pozwolę ci na wszystkie wydatki, które sobie wymyślisz. - zagryzła wargę. - Gdzie jest haczyk? - zapytał od razu, bo wyraźnie go zaskoczyła. - Pójdziesz i sam wynegocjujesz mój urlop w tych terminach. Utniesz sobie pogawędkę z prezesem, będzie bardzo sympatycznie. Lubisz to. - dźgnęła go palcem w klatkę piersiową. - Bardzo chętnie. Jest dzisiaj? - pocałował ją w czoło. - Coś jeszcze ukrywasz. - stwierdziła nagle. Zerknęła jeszcze na daty wylotu na Islandię i do Paryża po świętach. - Tu jesteście! Co tak gruchacie? Ładnie to tak w miejscu pracy? - Robert opadł na fotel na przeciwko nich i przybił żółwika z Que. - Zazdrościsz, co? - Lisa pozwoliła sobie na kąśliwą uwagę w jego kierunku i mimo, że nie przepadała za nadmiernym okazywaniem uczuć w miejscu publicznym, to głęboko pocałowała Kubę, zaciskając palce na jego karku. Robert zaklaskał, widząc to przedstawienie z jej strony. - Pięknie! Co zamówiliście? - zainteresował się, kiedy kelnerka przyniosła im napoje. Dobry humor nie opuszczał ich przez całą przerwę na lunch, która nieco się wydłużyła, bo dosiedli się do nich inni znajomi z pracy. - Widzimy się później. - zasalutował jej i zabrał jej z ręki kopertę z biletami, aby nie posiała ich w międzyczasie. - Kocham cię. - ścisnęła jego dłoń i nadstawiła policzek na buziaka na pożegnanie. Kuba przyuważył, że prezes krążył po sali, więc postanowił z nim od razu wszystko załatwić.
Bilety, które Kuba jej podarował, nie były jedyną niespodzianką tego dnia. Dziewczyna była przekonana, że spędzą cały weekend w Krakowie, z krótkim wypadem na koncert do Zabrza. - Katowice? - zapytała, kiedy przebudziła się z drzemki, w którą zapadła po drodze. - Dlaczego tu zajechaliśmy? - ziewnęła i zamrugała kilka razy, bo poczuła, że ma suche oczy. Kuba zatrzymał się na parkingu przy dworcu autobusowym. - Te, śpiąca królewna. Wysiadka. - szturchnął ją w ramię, gdy się zamyśliła. Wygramoliła się z auta i sięgnęła od razu po papierosy do kieszeni kurtki. - Ognia? - usłyszała za sobą znajomy głos, który od razu ją rozbudził i wywołał szeroki uśmiech.- Bartek! - krzyknęła i rzuciła się na przyjaciela. - Jęczeliście, że się rzadko widujecie. - Jadę do hotelu, daj znać jak będziesz chciała wracać to cię odbiorę. Tylko nie spij się za bardzo, chciałbym mieć z ciebie jeszcze pożytek wieczorem. - szepnął jej na ucho. - Bawcie się dobrze. - klepnął Bartka w ramię i wsiadł do auta. - Jeżu, nic nie mówiłeś! - z radości nie mogła ustać w miejscu. - A taki tam męski spisek. Dokąd chcesz iść? - przeszli na drugą stronę ulicy, tuż przed autem Kuby, który specjalnie przygazował, udając, że w nich wjedzie. Lisa roześmiała się i pomachała mu jeszcze na pożegnanie. - Kawy i coś dobrego do jedzenia. Bardzo potrzebuję. - skierowała swoje kroki w kierunku rynku.
CZYTASZ
Potrzebny
FanfictionPrzeciągnęła się i trąciła stopą psa śpiącego w jej nogach. Radio-budzik nie przestawał dzwonić, więc nie zostało jej nic innego, jak podnieść się z łóżka i go wyłączyć. Zegar wskazywał 6:40. Był to jej 11. dzień pracy pod rząd. Jeszcze tylko 8 god...