CR

557 47 8
                                    

Lisa weszła do sypialni z dwoma filiżankami kawy na tacy i odstawiła je na szafkę nocną po stronie Kuby. - Dzień dobry. - pochyliła się całując go w policzek i przysiadła na wysokości jego bioder. Aromat świeżej kawy momentalnie rozniósł się po pomieszczeniu, docierając do nozdrzy chłopaka, który zabawnie poruszył nosem. -Wstawaj. - usiadła okrakiem na jego brzuchu i przejechała dłońmi po jego nagiej klatce piersiowej. - Zobacz! - zniecierpliwiona ścisnęła jego ramię, gdy tylko na moment uchylił powiekę. - To jak jazda na rowerze, tego się nie zapomina. - mało nie pękła z dumy, bo udało jej się zrobić wzorki z mlecznej pianki. - Kuba, nooo... - jęknęła, ściskając go nogami. - Kobieto, ile tej kawy wypiłaś zanim ci to wyszło? - podparł się na łokciu i spojrzał na tacę. - Były tylko dwie próby. - uśmiechnęła się szeroko, a energia tryskała z niej od samego rana. - A śniadanie tez zrobiłaś? - usiadł, co dziewczyna wykorzystała oplatając go nogami. - Nie za dużo wymagasz? - uniosła brwi, licząc na jakiś komplement z rana. - Zaraz wychodzę do pracy. - potargała mu włosy, studiując jego zaspaną twarz. - Mam cię zawieźć? - zapytał zdezorientowany, bo do końca nie wiedział po co go obudziła. - Nie musisz. Jadę dzisiaj na paznokcie po pracy, więc wrócę później. Bliżej 19. - wzięła jego twarz w dłonie. - Grabowski, pobudka! - roześmiała się z niedowierzaniem kręcąc głową, bo dawno nie widziała go tak zdezorientowanego z rana. - Super, cała chata dla mnie. - podsumował, wychylając się po filiżankę. - Przewieziesz resztę rzeczy w ciągu dnia? Proszę. - kciukiem starła piankę znad jego górnej wargi i oblizała palec. - Jak zdążę. Mam barbera, widzę się z Koziarą, trening... - marszcząc brwi zaczął wyliczać swoje plany na kilka kolejnych godzin. - Dobra, dobra. Może wieczorem się uda. - przewróciła oczami i cmoknęła go w czoło, chcąc z niego zejść, jednak zamiast wstać wyładowała na plecach. Kuba wychylił resztę kawy i odstawił filiżankę. - Jak się czujesz? Hm? - pochylił się nad nią, odgarniając włosy z jej szyi. - Chyba ok. Ramiona mnie cholernie bolą, trochę strzyka... - poruszyła głową na boki, ale posłała mu zadowolony uśmiech. - Ta linka to dużo lepszy pomysł niż zwykły sznurek, nie drażni mi tak skóry. - potarła nadgarstek, patrząc mu przy tym w oczy. - To może masaż wieczorem? - zaproponował, zbliżając wargi do jej ust. - Jeśli znajdziesz dla mnie czas. - teatralnie przewróciła oczami, ale odwzajemniła jego leniwy pocałunek. - Znajdę. - wsunął dłoń między jej uda, ale dziewczyna od razu zacisnęła nogi. - Zostaw to na później, muszę się zbierać. - upomniała go, z żalem odpychając go od siebie.

Tym razem nie zdecydowała się na jakieś skomplikowane wzory na paznokciach, więc z manicure wyszła po niecałych 40 minutach. Próbowała dodzwonić się do Kuby czy ma po drodze kupować coś na kolację, jednak połączenia pozostawały bez odpowiedzi. Wstąpiła jeszcze do spożywczego, bo przez cały dzień chodziły za nią tosty z serem i salami. Było grubo przed 19, kiedy pchnęła ramieniem drzwi wejściowe i od razu powitały ją wesołe okrzyki oraz zapach fast fooda rozchodzące się po salonie. Rozpoznała siedzącego na kanapie Wojtka, czerwoną czuprynę Krzycha, Dawida i Adama. W fotelu, niczym pan na włościach siedział Kuba, aktualnie przekrzykujący się z tym pierwszym, a jego dłonie mocno zaciskały się na padzie. Odłożyła torbę z zakupami na blat w kuchni i założyła ręce na piersi obserwując chłopaków w ich naturalnym środowisku. Żaden z nich nie zarejestrował jej obecności, co tylko utwierdziło ją w przekonaniu, że są w swoim małym, męskim świecie, kompletnie odcięci od rzeczywistości. Wyciągnęła z szafki niską szklankę i podeszła do stolika na którym leżały rozłożone pudełka z resztkami pizzy, prawie pusta butelka po whiskey i kilka puszek po coli. - Ej, ej! Co ty robisz! - wrzasnął Krzychu, swoim ciałem zasłoniła mu widok na telewizor, a Koziara wychylił się, bo nie chciał stracić bramki. - Naleję sobie tylko drina i już mnie nie ma. - mrugnęła do niego i dopiero wtedy mężczyzna jej życia raczył ją zauważyć. - O, wróciłaś. - wyglądał na zdziwionego jej obecnością. Przeczesał ciemne teraz włosy, które musiał przefarbować na dzisiejszej wizycie u barbera. Zawiesiła na nim dłużej wzrok, wodząc po zarośniętej szczęce, ktora w połączeniu z nowym kolorem włosów nadawała mu charakteru. Nie mogła pominąć jego umięśnionych ramion, ktore zapewne nieświadomie wyeksponował siedząc w luźnej koszulce bez rękawów. - Bawcie się dobrze. - pocałowała go w policzek, zaciągając się jeszcze jego zapachem. Niby przypadkiem musnęła palcami jego krocze, a później zabrała dwa ostatnie kawałki pizzy pepperoni i ze szklanka w ręku powędrowała do sypialni. - Ona to robi specjalnie, nie? - zauważył Krzychu, mając na myśli to jak poruszała biodrami opuszczając salon. - Żebyś wiedział. - Que potrząsnął głową, bo zagapił się w ścianę za którą zniknęła dziewczyna. Odchrząknął i kiwnął padem w kierunku Wojtka. - Rewanż. Nie zostawię tak tego. - rzucił mu wyzwanie, uzupełniając bursztynowym płynem swoją pustą szklankę.

- Kurwa! - zaklnęła, kiedy aż podskoczyła, gdy z łazienki w korytarzu nagle wyszedł Maciek. - Dzwonek na szyi sobie powieś! - odetchnęła, zbierając językiem z dłoni kilka kropel alkoholu, który rozlała. - Bratowa, dobry wieczór. - jak to on, szeroko uśmiechnął się na jej widok. - Wracaj do reszty gangu. - zaśmiała się, kiedy objął ją, mocno tuląc do siebie. - Myślałem, że wyszłaś z dziewczynami. - przyznał, bo zanim wpadł do Kuby to odwoził Wiolkę na spotkanie z partnerkami chłopaków. - Zakupy, kosmetyczka i wino? - uniosła brwi, bo dostała w ciągu dnia taką propozycję od Oli, jednak nie były to jej klimaty. - Wolę to. - uniosła w górę zimną pizzę i minęła go, idąc do sypialni. - Bawcie się dobrze! - krzyknęła jeszcze i zatrzasnęła za sobą drzwi. Naprawdę liczyła na ten obiecany masaż, ale nie mogła złościć się na niego, gdy postanowił świętować z przyjaciółmi swój sukces.

PotrzebnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz