- Co jest? - Kuba podszedł do Lisy stojącej przy oknie. - Nic mi nie jest. - uśmiechnęła się do niego i zdjęła kurtkę. - Po prostu myślałam, że będziemy mieli trochę czasu dla siebie. - dodała i zsunęła buty, siadając po turecku na kanapie. - Nie zaszkodzi nam spędzić trochę więcej czasu z innymi ludźmi. - roześmiał się, widząc jej zmartwioną minę. - Rozchmurz się. - usiadł obok niej i pocałował ją w skroń. - Lubię jak to robisz. - uniosła wzrok, patrząc mu w oczy. - To? - musnął wargami ponownie jej skroń, zjeżdżając na płatek ucha. - I jeszcze dużo innych rzeczy. - usiadła okrakiem na jego kolanach i objęła go za szyję. - Get a room! - krzyknął Maciek, na co Kuba głośno roześmiał się. Dziewczyna pokazała Maciejce środkowy palec i wtuliła się w swojego narzeczonego. - Mam nadzieję, że mamy pokój zamykany na klucz. - szepnęła Kubie na ucho, nawiazując do sytuacji ze świąt. - Dobra, jedziemy na zakupy, bo reszta niedługo tutaj będzie. - Krzysiek klasnął w ręce, zachęcając ich do wstania z kanapy. W końcu wszyscy zapakowali się do wynajętego auta i pojechali do większego marketu. - Zamierzasz zabalować? Bo nie wiem na co się nastawiać. - dziewczyna patrzyła jak chłopaki ładują do wózka kolejne butelki wódki i innych alkoholi. - Nie wiem, wyjdzie w praniu, ale jutro jeszcze w ciągu dnia mamy próbę. - wskazał na butelkę Danielsa, a Lisa skinęła głową. Krążąc między półkami kolejną część wózka załadowali napojami, na wierzch kładąc opakowania ze słonymi przekąskami. - A może jakaś woda na kaca, bo jak się przyssiecie rano do kranów, to nikt nawet prysznica nie będzie mógł wziąć. - Lisa zatrzymała ich, kiedy chcieli skierować się do kasy. - No nie mam racji? Patrzycie na mnie jakbym powiedziała, że mam 3 sutki. - przewróciła oczami, podając Kubie zgrzewkę wody. - A masz? - zapytał Maciek. - Głupi. - skomentował Krzysiek, strzelając go lekko w potylicę. - Nie wiem skąd wy żeście się wszyscy wzięli, ale utwierdzacie mnie w przekonaniu, że z waszym rodzinnym miastem jest coś nie tak. - zaśmiała się, ciągnąc ich chwilę później do innej alejki, gdzie zgarnęła płatki kukurydziane i karton mleka. - Dorzucisz się za mnie? - dała Kubie swoją torbę i odeszła od kasy, kiedy usłyszała dźwięk połączenia przychodzącego na messengerze. Wyciągnęła telefon z kieszeni i bardzo się zdziwiła, widząc na ekranie zdjęcie dzwoniącego. Kuba zdążył jeszcze wyłapać, że zaczęła rozmowę po angielsku, ale po chwili przeszła na niemiecki. Zwykle nie miała problemów z odbieraniem telefonów przy nim, więc zaskoczyło go, gdy oddaliła się od ekipy i krążyła wzdłuż sklepów. - Ej, Kuba. Pakuj to. - z zamyślenia wyrwała go paczka chipsów rzucona w niego przez Krzyśka. Zapatrzył się na dziewczynę, zastanawiając się z kim rozmawia. - Lisa, chodź! - kiwnęła głową, kiedy zawołali ją, gdy zakupy wylądowały już w koszyku. Kiwnęła tylko głową, idąc kawałek za nimi na parking. - Z kim tak szprecha co? - zapytał Maciek, oglądając się na nią. - Nie wiem, może coś z pracy. - Que zerknął na jej roześmianą minę, ale do głowy przychodziła mu tylko jedna osoba. Kiedy Maciek uruchomił silnik i włączył dosyć głośno muzykę, zakończyła rozmowę i oparła głowę o ramię Kuby. - Kto dzwonił? - zapytał, dotykając jej dłoni, leżącej na jego udzie. - Nikt ważny. - rzuciła krótko, ale uśmiech ciagle czaił się na jej ustach. Nie kontynuował teraz tego tematu, bo nie chciał zwracać uwagi reszty ekipy. - Idziemy coś zjeść na miasto czy już zamówimy coś do mieszkania? - zapytała, kiedy zaburczako jej w brzuchu i poczuła głód. - Pizza, zdecydowanie wjedzie pizza. - odpowiedz padła z fotela kierowcy. - Dla mnie hawajska jak coś. - poprosiła głośno, czym wywołała dyskusję, jak można to jeść czy „przecież hawajska to nie pizza!". Zbliżała się 17, kiedy zdążyli już rozpakować wszystko, a atmosfera w mieszkaniu zrobiła się już dosyć imprezowa. Niedługo później do mieszkania zawitały drugie połówki reszty chłopaków, więc wykorzystując zamieszanie wymknęła się do pokoju po rzeczy z zamiarem wzięła długiej kąpieli. Ledwo przekręciła zamek w drzwiach łazienki, a już rozległo się pukanie. - Zajęte! Nawet tutaj nie mogę mieć chwili spokoju?! - krzyknęła, zdejmując spodnie. - To ja, wpuścisz mnie? - usłyszała głos Kuby. - Przecież jest druga łazienka. - uchyliła drzwi, ale chłopak od razu wszedł do środka. - Chyba, że przyszedłeś tu w jakimś konkretnym celu. - zaśmiała się i stojąc tyłem do niego ściągnęła koszulkę przez głowę. Pochyliła się odkręcając wodę i przysiadla na skraju wanny. - Co jest? - szturchnęła go bosą stopą i pochyliła się, aby zdjąć spodnie. - Kto cię w taki dobry humor wprawił? - zapytał, nie spuszczając wzroku z jej twarzy. - Co? Nie, ty chyba sobie ze mnie żartujesz. - ręce jej opadły, gdy usłyszała jego pytanie. - Sądzę, że dobrze wiesz kto dzwonił. Będzie ci lepiej jak powiem to głośno? - parsknęła śmiechem, wręcz niedowierzając. - Ćwierkałaś do tego telefonu, cała rozanielona. - pozwolił sobie na komentarz, który dziewczyna całkowicie zignorowała. - Odpowiesz mi czy nie? - ponaglił ją, kiedy w końcu zanurzyła się w wodzie. - Umyjesz mi plecy? A może dołączysz skoro już tu jesteś? - ochlapała dłońmi twarz. - Kuba, serio? Naprawdę tak cię to gnębi? Po prostu postanowił zadzwonić. Pytał jak u mnie, bo widział sporo zmian, nawet kazał cię pozdrowić. Odpuść tego focha. - chlapnęłam wodą w jego kierunku. Nie sądziła, że telefon od jej byłego, z którym naprawdę dawno nie miała kontaktu, a jeszcze dłużej go nie widziała wyprowadzi Que z równowagi. - Czy ja ci robię wyrzuty jak zdarza ci się rozmawiać z twoją byłą? Nie, więc zachowuj się jak dorosły człowiek. - upomniała go, wyciągając do niego rękę. Chłopak jeszcze chwilę się wahał, ale w końcu zdecydował się dołączyć do dziewczyny. - Dobry wybór, bo nie chciałabym się kłócić o jakieś bzdety. - pochwaliła go, kiedy usiadł za nią i wciągnął ją między swoje nogi. - Po prostu czasami jestem zazdrosny. Pewnie jest tam tylu facetów, którzy chcieliby mieć cię dla siebie. - odsunął jej włosy i delikatnie musnął wargami jej kark. - Taaa, widzisz tę kolejkę? Faktycznie nie mogę się odgonić. - zakpiła, bo niesamowicie ją tym rozbawił. - Mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę, że jesteś skazana na mnie do końca życia? - zapytał, obejmując dziewczynę pod biustem. - Niezły wyrok sobie dałeś. Pytanie czy ty jesteś gotowy na dożywocie ze mną. - przewróciła oczami, wygodniej opierając się o niego. - Mówię poważnie. - zapewnił ją, kiedy zaczęła przesuwać dłońmi po jego nogach. - Zabrzmiałeś teraz jak jakiś psychopata. - odwróciła głowę, patrząc na niego. Powiedział to takim tonem, że naprawdę poczuła dziwny niepokój. -Kuba, przerażasz mnie. Przestań. - szybko odwróciła wzrok, bo nie mogła wytrzymać jego głębokiego spojrzenia. - Prawidłowo. - szepnął chrapliwie, zaciskając palce na jej szyi. - Nie bawi mnie to teraz. Przestań. - upominała go ponownie, łapiąc go za nadgarstek. - Kuba. - powtórzyła, wykorzystując resztki powietrza. - Proszę. - szepnęła, wbijając paznokcie w jego rękę. Chłopak jednak milczał, obserwując uważnie jej szyję. Czuł pod palcami jej przyspieszone tętno, jednak tym razem nie było to spowodowane podnieceniem, a uczuciem na granicy strachu. Lisa zakasłała łapczywie łapiąc powietrze, kiedy w końcu ją puścił. - Co w ciebie dzisiaj wstąpiło?! - zapytała zszokowana. Poderwała się gwałtownie z wanny, rozlewając wokół wodę. Niedokładnie wytarła ciało, szybko narzucając na siebie ubranie i rzucając mu ostatnie spojrzenie wyszła z łazienki. - Nie teraz. - ucięła, kiedy po drodze do sypialni zaczepił ją jeden z kumpli chłopaków, którzy w międzyczasie pojawili się w apartamencie.
——————————————————
W nadchodzącym roku chciałabym życzyć Wam wytrwałości na drodze do spełnienia marzeń, samych pozytywnych osób wokół i żebyście nie robili nic, dlatego, że musicie, tylko dlatego, że chcecie.
Najprawdopodobniej nowa część pojawi się dopiero w okolicy przyszłego weekendu, a przynajmniej mam taką nadzieję. Trzymajcie się ciepło i bawcie się jutro bezpiecznie!
CZYTASZ
Potrzebny
FanfictionPrzeciągnęła się i trąciła stopą psa śpiącego w jej nogach. Radio-budzik nie przestawał dzwonić, więc nie zostało jej nic innego, jak podnieść się z łóżka i go wyłączyć. Zegar wskazywał 6:40. Był to jej 11. dzień pracy pod rząd. Jeszcze tylko 8 god...