CX

616 38 7
                                    

Kuba od kilkunastu minut siedział na skraju łóżka i obserwował śpiącą dziewczynę. Był wyczulony na jej złe samopoczucie, a ten jej ból głowy oraz utrata równowagi tylko wyostrzył jego troskę. - Ciii... - pochylił się i pocałował ją w czoło, kiedy nagle niespokojnie poruszyła się i zaczęła mamrotać coś przez sen. Gładził wierzchem dłoni jej policzek, na którym odcisnęła się pomarszczona pościel. - Jesteś. - sapnęła, otwierając oczy jednocześnie siadając na łóżku. - A gdzie indziej miałbym być? - posłał jej ciepły uśmiech i podsunął się wyżej, opierając się plecami o zagłówek. - Nie wiem. - wymamrotala, zasypanymi oczami przesuwając po sypialni. - Śniło ci się coś? - zapytał, delikatnie zaciskając palce na jej ramionach, aby wciągnąć ją między swoje nogi. - Nie pamiętam. - westchnęła, układając się bokiem z głową na jego klatce piersiowej. - Kuba, będzie dobrze prawda? Nic się między nami nie zmieni? - uniosła wzrok, uważnie mu się przyglądając. - Dzieciaku, co ma się zmienić? - zmarszczył brwi, nie bardzo wiedząc co ma na myśli. Widział po niej, że o coś ją trapi, a niepewność biła z niej na kilometr. Widział w tym momencie tę Lisę, która przebierała nogami, uciekała wzrokiem i nerwowo przygryzała wargę na początku ich znajomości. Zniknęła jej cała pewność siebie nad którą pracowała tyle czasu, a nawet nie został ślad po masce jaką przybierała. Patrzył na tę skuloną istotę, która od prawie roku była dla niego całym światem i niemal czuł bijące od niej emocje, które oplotły jego szyję, dusząc gardło niczym stryczek.

Wbiłem już prawie wszystkie szpilki w mapę, więc możesz znów być dla mnie całym światem.

- Lisa, mów do mnie. - poprosił, ściskając jej prawą dłoń, aby dodać jej otuchy. Nie chciał widzieć jej łez, a bał się, że zaraz przetną one jej policzki, bo miała już zaszklone oczy. Miał nadzieję, że nie wyskoczy za chwilę z jakimś dziwnym pomysłem, podobnym do tego noworocznego. Omiótł spojrzeniem walizki, które powoli pakowała, przewodniki, które kupiła, aby wyciągnąć z ich wyjazdu jak najwiecej. Wiedział, że w szufladzie toaletki schowała komplet biletów, aby nie zapodziały się w ferworze przygotowań. Niemal wstrzymał oddech, czekając na jakieś słowa płynące z jej ust. - Martwię się. Po prostu. Poznaliśmy się jak było wokół ciebie dosyć spokojnie, a to wszystko... - machnęła ręką, jakby zaznaczając ogrom rzeczy, które miały lub mogą się wydarzyć w ciągu tych kilku kolejnych miesięcy. - Wywróci wszystko do góry nogami. - spojrzała mu w oczy, zaraz kładąc dłoń na jego policzku, widząc jego wzrok. - Chcę żebyś czuła się przy mnie bezpieczna, wiedziała, że do ciebie wrócę. Zawsze będę czekał, a przede wszystkim będę przy tobie. Żebyś wiedziała, że tak jak rano wstaje słońce to tak samo zawsze ja będę tu dla ciebie. - znacząco podkreślał wybrane słowa, chcąc dać jej do zrozumienia, że może na niego liczyć. - Boli mnie, że nie czujesz się przy mnie pewna. - odchrząknął, bo zaschło mu w ustach. - Nie, to nie tak. Kuba. - jęknęła żałośnie, karcąc się w głowie, że tak to odebrał. Zmieniła pozycję, przekładając nogę przez niego i usiadła okrakiem na jego udach. - Jestem ciebie cholernie pewna, ale nie tego co się wydarzy. - wzięła jego twarz w dłonie, przybliżając się do niego. Przymknął oczy, czując jej oddech na swojej skórze i policzył w myślach do dziesięciu, żeby nie wybuchnąć. - Kuba, ja do piekła za tobą pójdę. - szepnęła, błądząc ustami po linii jego szczęki. Czuła pod wargami kilkudniowy zarost, który przyjemnie je drażnił. Schowała twarz w zagłębienie jego szyi, głośno zaciągając się jego zapachem, który wszędzie by rozpoznała. 

I nie ucieknę, choćby mierzył do mnie kurwa, nawet nie wiem, Stalin.

- Zakochałam się w osobowości i żyję z charakterem. I wcale nie jest to kłopot. - uśmiechnęła się do niego, parafrazując pewien cytat, na co Kuba roześmiał się. - Piękna, dobra i inteligentna. Znalazłem to wszystko w jednej kobiecie. - zrewanżował jej się, nieco przekręcając słowa Oskara Wilde. - Nie słódź mi już, tylko powiedz mi co mam zrobić, żebyś wiedział, że czuje się przy tobie bezpiecznie i pewnie. - wsunęła palce pod jego koszulkę, delikatnie robiąc ósemki po jego brzuchu. - Wyjdź za mnie. - te trzy słowa padły z jego ust zanim zdążył pomyśleć. - Naprawdę potrzebujesz jakiegoś państwowego papierka? - zniesmaczona zabrała ręce, patrząc na  jego z niedowierzaniem. - W przenośni, to znaczy nie wiem co mógłbym innego powiedzieć, żebyś wiedziała jak bardzo poważnie traktuję nasz związek. - na szczęście udało mu się jakoś sprawnie z tego wybrnąć i z cichym mruknięciem przyjął powrót jej dłoni pod swoją koszulkę. - Grabowski, co ja z tobą mam. Zbędne są wielkie gesty. Wystarczy, że pozmywasz, wyniesiesz śmieci czy przytulisz mnie, kiedy tego potrzebuję... - pocałowała go w czubek nosa. - A czego teraz potrzebujesz? - kciukiem potarł jej dolną wargę, patrząc w jej roześmiane już oczy. - Czy wyjdę na nimfomankę jak poproszę żebyś się ze mną kochał? - szepnęła mu na ucho, przejeżdżając po nim koniuszkiem języka. Już po swoich pierwszych słowach poczuła jak mężczyzna wplata palce w jej włosy, co odebrała jako akceptację swojej prośby. - Chcę żebyś kochał się ze mną. Żebyś wziął mnie powoli i głęboko... - szeptała, powoli zataczając koła biodrami. Zacisnęła palce na jego boku, jednocześnie zjeżdżając wargami na jego szyję. Zostawiała na jego skórze ślady po pocałunkach, delikatnie skubiąc ustami wszystkie znaki zapytania. - Lubię jak prosisz. - mruknął, odchylając głowę. Jego mięśnie rozluźniły się, kiedy głęboko odetchnął z ulgą, wiedząc, że są siebie nawzajem pewni. - Tak? Nie zauważyłam. - cicho roześmiała się, podciągając mu koszulkę, którą zdjęła przy jego pomocy. Zarysowała opuszkami mięśnie jego brzucha, nie przestając poruszać miednicą. Wyprostowała się, odrzucając włosy w tył i rozebrała się, od razu, ku jego zadowoleniu, pozbywając się także biustonosza. Przejechał dłonią wzdłuż jej kręgosłupa, lekko naciskając plecy, żeby się pochyliła. - Uwielbiam cię. - zaczął kąsać jej piersi, kiedy otarła się nimi o jego twarz. Objął sutek wargami, oplatając go językiem, a zachęcony jej cichym jękiem zacisnął na nim zęby mocno go odciągając. Czuł, jak jej dłoń zbłądziła do jego krocza, drażniąc członka przez materiał dresowych spodni. Ich oddechy stały się urywane, a serca szybciej pompowały krew buzującą w ich coraz bardziej rozpalonych ciałach. Zsunęła się niżej, klęcząc między jego nogami, a jej wilgotne usta i język delikatnie pieściły jego podbrzusze, kiedy pozbywała się dolnej części jego garderoby. - Piękny widok. - zachichotała, widząc jego nabrzmiałego członka, który wręcz prosił o więcej. Zassała główkę, biorąc go na policzek czym wywołała u Kuby blogi uśmiech. Nie spieszyła się, poświęcając dużo uwagi każdemu centrymetrowi. Starała się przy tym utrzymywać kontakt wzrokowy z mężczyzną, dobrze zdając sobie sprawę, że nakręca tym go jeszcze bardziej. Splunęła na jego penisa, językiem zbierając ślinę od samej nasady po czubek. Zacisnęła dłoń, poruszając nadgarstkiem kolistymi ruchami, ale skupiła się na jego jądrach. - Ja pierdolę... - głośne przekleństwo wyrwało się z jego rozchylonych warg, kiedy kciukiem nacisnęła jego odbyt. - Dzisiaj kochasz, nie pierdolisz. - upomniała go, posyłając mu szeroki uśmiech, widząc jak zacisnął palce na pościeli. - Póki co robisz mi najlepszego loda pod słońcem. - jęknął, niespokojnie poruszając biodrami. Facet, jak zwykle prosto z mostu. Na moment wróciła na górę, sięgając do szafki nocnej, z której wyciągnęła lubrykant. - Rozluźnij się. - szepnęła, kradnąc mu krótki, ale głęboki pocałunek. - I zaufaj mi. - dodała, całując wewnętrzną część jego ud. Odwróciła jego uwagę, ponownie biorąc go do ust. Wbrew jej prośbie, mimowolnie spiął się, czując chłodny żel, kiedy zaczęła masowac jego odbyt, bardzo delikatnie zagłębiając w nim palce. - Kurwa, Lisa. - znowu siarczyście zaklnął, unosząc biodra przez co gleboko wszedł w jej usta. - Zaufaj mi tak jak ja ufam tobie. - mruknęła, czując ogromną satysfakcję z jego każdego przekleństwa, nerwowego ruchu czy głośnego jęku. Przyspieszyła, mocno obejmując wargami jego członka, jednocześnie zaciskając na nim palce. Czuła, jak niemal pulsował w jej ustach, kiedy zaprowadzały go na szczyt przyjemności. Nim się zorientował wsunęła w niego głębiej palce, odnajdując pod nimi prostatę. Kuba już sam nie wiedział co zrobić z rękoma, na przemian zaciskał je na włosach dziewczyny i pościeli, czasem wyciągając je za głowę. Zaskoczyła go tak bardzo, że niemal wił się na łóżku. Dodatkowa stymulacja spowodowała, że jego ciało bardzo intensywnie odbierało wszelkie bodźce seksualne, którymi tak sowicie obdarowała go dziewczyna klęcząca w jego nogach. Nie trwało to długo, kiedy poczuła na języku smak jego spermy. Przejechała jeszcze kilka razy dłonią po jego członku i ułożyła się na jego rozpalonym ciele. - Co ty mi zrobiłaś kobieto. - jęknął wręcz żałośnie, obejmując ją ramieniem. - Najlepszego loda pod słońcem. - powtórzyła jego słowa, dając mu chwilkę odpoczynku. - Liczę, że porządnie się zrewanżujesz, a później weźmiesz mnie od tyłu. - dodała, wywołując na jego twarzy szeroki uśmiech. 

You let me violate you

You let me desecrate you

You let me penetrate you

You let me complicate you



PotrzebnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz