U

925 47 0
                                    

Planowo mieli zajechać do Berlina około 13:00, ale gdy wyjechali na autostradę Kuba nie odpuszczał pedału gazu i do samej granicy dojechali w nieco ponad 3 godziny. Była 11:30, kiedy zajechali na Alexanderplatz. - Czyli pierw zakupy, a później zameldowanie? - zapytała Lisa, gdy Kuba zatrzymał się. Kiedy plany się zmieniły, udało jej się zmienić swoją rezerwację w hostelu z łóżka w dormitorium na 2-os. pokój i chłopak nie miał nic przeciwko. Hostel, w którym zarezerwowała pokój był w nieco innej części miasta. - Nie będziesz zła? - spojrzał na nią, gdy odpięła pas. Odwróciła głowę w jego stronę i czekała na to co powie. - To nasze pierwsze wspólne wakacje i chciałem, żeby było nam przyjemnie i komfortowo. Zarezerwowałem pokój tutaj. - pokazał kciukiem na budynek Park Inn. Dziewczyna westchnęła i pokręciła głową. - Ja jeżdżę na wakacje niskobudżetowe. Nie planowałam dodatkowych wydatków, a dwie noce tutaj kosztują pewnie tyle ile miałam przeznaczone na cały wyjazd. - spojrzała mu w oczy. - Rozumiem, że ty możesz sobie na to pozwolić, ale ja nie bardzo. Uszanuj to proszę. - dotknęła jego uda. - A możesz to uznać za jakiś prezent z wyprzedzeniem? Nie wiem, mikołajkowy? - pocałował ją w policzek. - Już nic nie będę zmieniał w tym co zaplanowałaś. - położył dłoń na sercu i niewinnie się do niej uśmiechnął. - Niech ci będzie. - zgodziła się po chwili, a Kuba zajechał pod samo wejście. Bagażowy powitał ich z szerokim uśmiechem i wziął ich walizki, a oni podeszli do recepcji. - Hallo, können wir einchecken? Sein Name ist Grabowski. - Lisa przywitała się z recepcjonistką i sprawnie ich zameldowała posługując się językiem niemieckim. - Danke schön, tschüss! - dała Kubie jego kartę od pokoju i skierowali się do windy. - Ty i płynny niemiecki? - chłopak był wyraźnie zdziwiony, bo tego się nie spodziewał. - Takie tam hobby z dawnych lat. - uśmiechnęła się tylko nie kusząc się na dłuższe wyjaśnienie. Od recepcjonistki dowiedziała się, że mają pokój z widokiem na panoramę miasta i już nie mogła się doczekać, aż wejdzie do pokoju. Cierpliwie zniosła jazdę windą na jedno z najwyższych piętr i szybko odnalazła ich pokój. - O ja pierdolę. - wymsknęło jej się, gdy z licznych okien rozciągał się fantastyczny widok na wieżę telewizyjną i cały Berlin. Podeszła do szerokiego parapetu i usiadła na nim wyciągając ręce do chłopaka. Ten wręczył jeszcze napiwek bagażowemu i zamknął za nim drzwi. - Widzę, że ci się podoba. - stwierdził stając między jej nogami. - Bardzo. Dziękuję. - objęła go w pasie i przytuliła się. - Uwielbiam takie widoki. - pocałowała go krótko, a uśmiech nie schodził z jej twarzy. - Jest coś co chciałbyś odwiedzić, zobaczyć? Czy zdajesz się na mnie? - zapytała i zsunęła się z parapetu. Podeszła do walizki wyciągając ubranie na zmianę oraz kosmetyczkę. - Nie mieszam się do twoich planów. - powtórzył obserwując ją. Lisa zaciągnęła zasłonę oddzielającą przestrzeń łazienki od pokoju i szybko odświeżyła się. Włosy związała w luźny kok, pociągnęła usta pomadką w mocnym różowym kolorze. Kiedy Kuba ogarniał się zrobiła kilka zdjęć z okna, a jedno z nich wrzuciła na Instagram. - Nie będzie ci za gorąco? - teraz zauważył, że mimo bardzo ładnej pogody dziewczyna ma na sobie długie dżinsy. - Nie noszę krótkich spodenek. - odpowiedziała przepakowując podręczne rzeczy do worka. - Chodźmy. - wyprostowała się i podeszła do drzwi. Przekonała Kubę, aby przemieszczali się po mieście komunikacją miejską, a nie samochodem, bo będzie im zdecydowanie wygodniej. Na początku zabrała go na wycieczkę piętrową linią turystyczną 100, aż do samej pętli czyli Dworca Zoo. Była pełna energii, a chłopakowi absolutnie nie przeszkadzało to, ze dużo gada, bo opowiadała mu o swoich wcześniejszych wizytach w tym mieście, anegdotkach i co się zmieniło od czasów jej pierwszej wizyty w tym mieście, gdy miała 16 lat. Oczy aż jej błyszczały, bo cieszyła się, że może z kimś podzielić się swoimi ulubionymi miejscami w Berlinie. Kiedy tylko napomknął, że jest głodny od razu wiedziała,gdzie go zabierze - do najlepszego kebabu w mieście. Totalnie zapomniała o zakupach, które miała w planach i przegoniła ich chyba po całym mieście. Ostatnim punktem był park niedaleko Prinzenstraße. Po drodze zahaczyli jeszcze o sklep, w którym kupili kilka butelek piwa oraz matę piknikową. - Czy ty sobie zdajesz sprawę, że zrobiłaś mi ekstremalny tour po mieście? - jęknął i położył się na trawie. - Nóg nie czuję. - przeciągnął się i przymknął oczy wystawiając się do słońca. - A jak ci powiem, że to jeszcze nie koniec? - zaśmiała się i wyciągniętym z worka otwieraczem otworzyła dwie butelki Berliner Kindl. Wręczyła mu jedną gdy usiadł i stuknęła o jego butelkę. - Za wakacje. - uśmiechnęła się i wypiła duszkiem pół butelki. - Mogłabym żyć na piwie, preclach i żelkach. - stwierdziła. - Tylko dupa od tego rośnie. - zsunęła buty ze stóp i usiadła po turecku na przeciwko Kuby. - A daj spokój. Raz na jakiś czas nie zaszkodzi. - położył się z głową na jej udzie. - Uwielbiasz to miasto, co? - zapytał patrząc na nią w górę. - Uwielbiam, ale jest inne, które kocham i naprawdę chciałabym kiedyś tam zamieszkać. Z resztą, gdybym nie porzuciła pierwotnych planów to pewnie byłabym już po ślubie, miała dziecko i mieszkała w domu na przedmieściach. - odsunęła mu koszulkę i zaczęła go miziać po brzuchu. - Nie poznałabyś mnie. - wydął wargę niezadowolony. - Nie wiedzielibyśmy co tracimy, więc nie byłoby żal. - pochyliła się i pocałowała go w czoło. - Jakie to miasto? Paryż? - zapytał z nadzieją w głosie, ale dziewczyna pokręciła głową. - Paryż to chyba najgorsze miasto w jakim byłam. Raz mi wystarczy, nigdy więcej. Kolonia, kiedyś cię tam zabiorę. Jest piękna, za każdym razem lecę tam, gdy chcę odpocząć i naładować baterie. - wyjaśniła. - A ja kiedyś zabiorę cię do Paryża i pokażę, że wcale nie jest tam tak źle. - dotknął jej dłoni i pocałował. - No nie wiem. Co jest romantycznego w kupie złomu w środku miasta, hordy turystów i ulicznych sprzedawców? - zapytała, ale chłopak tylko wzruszył ramionami, bo stwierdził, że na ten moment nie ma co z nią dyskutować.  

Było dobrze po 20:00, kiedy w końcu wysiedli z metra na Alexanderplatz. - Wejdę tylko do drogerii na chwilę, bo nie wzięłam odżywki. - pociągnęła go do sklepu. Oczywiście nabrała do koszyka kilka innych rzeczy, a gdy stanęli przy kasie Kuba dorzucił na taśmę paczkę prezerwatyw i żel intymny. - Uważasz, że nam to potrzebne? - zapytała wyjmując portfel. - Czegoś się nauczyłem. W im lepszym jesteś nastroju, tym bardziej jesteś odważniejsza i otwarta na propozycje. A takiej radosnej jak dzisiaj, to cię chyba nigdy nie widziałem. - objął ją w pasie od tyłu i pocałował w kark. - Poza tym... Taki orgazm z widokiem na Berlin, byłoby ciekawie, prawda? - szepnął jej na ucho i przejechał czubkiem języka po małżowinie. Cicho się zaśmiał, gdy ciało dziewczyny przeszył dreszcz. Wywinęła się z jego ramion i zaczęła pakować zakupy. Zbliżyła kartę i gdy transakcja przeszła wzięła torbę i wyszła ze sklepu. - Powiedziałem coś nie tak? - dogonił ją i objął luźno w pasie. - Nie, skąd. - uśmiechnęła się do niego i wsunęła dłoń do tylnej kieszeni jego spodni. - Zamówimy kolację do pokoju, a później przetestujemy wannę? - zaproponował, gdy przechodzili przez hol. - Masaż to coś czego dzisiaj potrzebuję po tych kilometrach. - przepuścił ją do windy. - Jak sobie życzysz. - mruknęła z lekkim uśmiechem i wyciągnęła telefon. Po drodze do pokoju odpisała na kilka wiadomości, sprawdziła maila, ale nie było nic ważnego, więc wyciszyła go i po wejściu do pokoju odłożyła na szafkę. 

PotrzebnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz