49

30.1K 1.6K 82
                                    

Stwierdzając, że nie będę przeszkadzać blondynce w jej podboju ruszyłam do kuchni przygotować sobie coś na obiad ale już na wejściu stanęłam jak wryta.

-Rosie? Co ty tu robisz? Myślę, że Luke nie będzie zadowolony, że siedzisz z jakimiś piętnastoma chłopakami.
Posłał mi karcące spojrzenie i założył ręce na piersi a ja wybuchnęłam głośnym śmiechem. 

- Co cię tak śmieszy?

- Bo ja tu mieszkam Idioto!

Dalej się śmieję a chłopak zmarszczył swoje krzaczaste brwi.

- Jak to tu mieszkasz?

- No tak to, mieszkam tu od jakiś czterech lat, a Ten debili Sean to mój przyrodni brat, a ty co tutaj robisz?

- Lou mnie ze sobą zabrał - chłopak nieco się speszył - sorry, że tak na ciebie naskoczyłem.

-Wszystko w porządku, Alice pewnie też by się zdenerwowała widząc Luke beze mnie w towarzystwie około piętnastu dziewczyn. 

Chłopak się tylko do mnie uśmiechnął a ja kontynuowałam dalej.

- A ty co ty właściwie robisz w mojej kuchni?  

Powiedziałam do niego karcącym głosem próbując się nie roześmiać widząc jego zawstydzoną minę. 

-Eee.. Chciałem znaleźć coś do jedzenia.

- To masz szczęście, że na ciebie wpadłam, właśnie robię obiad.

Uśmiechnęłam się do niego a za moimi plecami usłyszałam pełno krzyków. 

- Obiad?

-Ja chętnie zjem. 

- I ja!

- Ja też!

- Ja też bardzo chętnie, twój brat nawet niczym nas nie poczęstował oprócz piwa i tej niedobrej pizzy.

- Chyba będziesz  musiała zrobić porcję dla wojska.

Powiedział ze śmiechem Hood a ja jęknęłam, co ja mam zrobić do jedzenia dla tylu osób? Jak zwykle pieprzony Sean Collins musi mnie wpędzić w jakieś gówno.

***

Wszyscy właśnie siedzimy w salonie zajadając się spaghetti, stwierdziłam, że to będzie najlepsze wyjście ponieważ nie wyjdzie mnie to aż tak drogo, nigdy w życiu nie robiłam tak ogromnej porcji,  oczywiście musiałam dorabiać ponieważ oni jedzą więcej niż słonie. 

-Dobra, kto jest za tym aby to Sean umysł wszystkie naczynia?

Krzyknęłam ze śmiechem kiedy wszyscy zdążyli już zjeść posiłek. 

-Ja! 

Wykrzyczeli wszyscy jednocześnie a starszy Collins przewrócił się na podłogę udając iż płacze. 

- Nie martw się, dasz radę,  będziemy cię wspierać. 

Poklepał go po głowie Tomlinson.

 Zaraz obok mnie pojawił się Cal rzucając tekstem w moim kierunku.

- Musisz się przyzwyczajać, Hemmings je prawie tyle ile przygotowałaś dla nas wszystkich. 

Teraz to ja przewróciłam się na podłogę już nie udając tylko na serio płacząc.

###
Aaaaaa jestem #64 fanfiction aaaaaa dzięki dzięki dzięki

Lov u RosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz