Stwierdzając, że nie będę przeszkadzać blondynce w jej podboju ruszyłam do kuchni przygotować sobie coś na obiad ale już na wejściu stanęłam jak wryta.
-Rosie? Co ty tu robisz? Myślę, że Luke nie będzie zadowolony, że siedzisz z jakimiś piętnastoma chłopakami.
Posłał mi karcące spojrzenie i założył ręce na piersi a ja wybuchnęłam głośnym śmiechem.- Co cię tak śmieszy?
- Bo ja tu mieszkam Idioto!
Dalej się śmieję a chłopak zmarszczył swoje krzaczaste brwi.
- Jak to tu mieszkasz?
- No tak to, mieszkam tu od jakiś czterech lat, a Ten debili Sean to mój przyrodni brat, a ty co tutaj robisz?
- Lou mnie ze sobą zabrał - chłopak nieco się speszył - sorry, że tak na ciebie naskoczyłem.
-Wszystko w porządku, Alice pewnie też by się zdenerwowała widząc Luke beze mnie w towarzystwie około piętnastu dziewczyn.
Chłopak się tylko do mnie uśmiechnął a ja kontynuowałam dalej.
- A ty co ty właściwie robisz w mojej kuchni?
Powiedziałam do niego karcącym głosem próbując się nie roześmiać widząc jego zawstydzoną minę.
-Eee.. Chciałem znaleźć coś do jedzenia.
- To masz szczęście, że na ciebie wpadłam, właśnie robię obiad.
Uśmiechnęłam się do niego a za moimi plecami usłyszałam pełno krzyków.
- Obiad?
-Ja chętnie zjem.
- I ja!
- Ja też!
- Ja też bardzo chętnie, twój brat nawet niczym nas nie poczęstował oprócz piwa i tej niedobrej pizzy.
- Chyba będziesz musiała zrobić porcję dla wojska.
Powiedział ze śmiechem Hood a ja jęknęłam, co ja mam zrobić do jedzenia dla tylu osób? Jak zwykle pieprzony Sean Collins musi mnie wpędzić w jakieś gówno.
***
Wszyscy właśnie siedzimy w salonie zajadając się spaghetti, stwierdziłam, że to będzie najlepsze wyjście ponieważ nie wyjdzie mnie to aż tak drogo, nigdy w życiu nie robiłam tak ogromnej porcji, oczywiście musiałam dorabiać ponieważ oni jedzą więcej niż słonie.
-Dobra, kto jest za tym aby to Sean umysł wszystkie naczynia?
Krzyknęłam ze śmiechem kiedy wszyscy zdążyli już zjeść posiłek.
-Ja!
Wykrzyczeli wszyscy jednocześnie a starszy Collins przewrócił się na podłogę udając iż płacze.
- Nie martw się, dasz radę, będziemy cię wspierać.
Poklepał go po głowie Tomlinson.
Zaraz obok mnie pojawił się Cal rzucając tekstem w moim kierunku.
- Musisz się przyzwyczajać, Hemmings je prawie tyle ile przygotowałaś dla nas wszystkich.
Teraz to ja przewróciłam się na podłogę już nie udając tylko na serio płacząc.
###
Aaaaaa jestem #64 fanfiction aaaaaa dzięki dzięki dzięki
CZYTASZ
Lov u Ros
FanficCzy jeden głupi esemes wysłany przez pomyłkę po pijaku może zbliżyć do siebie dwójkę ludzi? Opowieść z dużą ilością humoru, przynajmniej taką mam nadzieję. Na początku wszystko jest pisane w formie sms ale potem się to zmienia a po wiadomościach zo...