-A tak w ogóle Luke, co cię do mnie sprowadza z samego rana bez zapowiedzi?
- Wybieram się na próbę zespołu i tak sobie pomyślałem, że zabrałbym cię ze sobą. Chłopcy chcą cię poznać.
-No okej, bardzo chętnie z tobą pójdę.
Swoją odpowiedzią wywołałam na twarzy blondyna promienny uśmiech. Cmoknął mnie lekko w usta a następnie rzucił się na łóżko aby dać mi czas na przygotowanie się do wyjścia.
Wzięłam swój czarny plecaczek z ćwiekami w dłonie i zaczęłam wrzucać wszystko co może się przydać. No wiecie, portfel, klucze, szczotka, telefon, zapasowe kosmetyki,perfum, chusteczki, wodę, tabletki przeciwbólowe. Chwyciłam ramoneskę a następnie ruszyliśmy do wyjścia. Dopiero teraz zobaczyłam czym przyjechał blondyn, stanęłam osłupiała na co chłopak prychnął i otworzył drzwi od strony pasażera pokazując abym wsiada po czym sam okrążył samochód i zajął miejsce za kierownicą.
- ładny samochód.
Zagwizdałam z uznaniem.
-Dzięki.
Odpowiedział krótko a ja nie mogę uwierzyć że właśnie jadę moim wymarzonym samochodem pieprzonym audi r8.
- Skąd stać cię na taki samochód?
Sama nie należałam do najbiedniejszych ale żeby kupić taki samochód musiałabym chyba odkładać kieszonkowe przez pięćdziesiąt lat.
-To od mojego ojca.
Zauważyłam iż nie jest za bardzo skory do rozmowy na ten temat więc umilkłam i podgłośniłam radio, w którym akurat leci ostatnio dość popularna piosenka brytyjskiego zespołu Coldplay.
Po piętnastu minutach jazdy, zatrzymaliśmy się przy ogromnym domu, wchodząc do garażu zauważyłam trójkę chłopców na kanapie, kłócących się o pada.
Luke trzasnął drzwiami przez co ich wzrok powędrował do góry i zatrzymał się na mnie, pierwszy z nich wstał Cal który mnie przytulił oraz dał buziaka w policzek przez co jak zwykle się spłoniłam.
-Nie pozwalasz sobie na za dużo Hood?
Warknął Hemmings obejmując mnie opiekuńczo ramieniem.
- Oh już się nie spinaj księżniczko, nie ukradnę ci jej, nie martw się.
Powiedział puszczają mi oczko, blondyn tylko na to głośno wzdychnął.
Wzrok chłopaka prześlizgnął się szybko po nas wywołując u niego śmiech.
- Czy wy jesteście tak samo ubrani?
- To przez przypadek.
Powiedzieliśmy jednocześnie wywołując u niego jeszcze więcej śmiechu.
-Hej Rosie jestem Mike a tamten to Ashton, nawet nie wiesz jak się cieszę, że w końcu cię poznałem Lu bardzo dużo o tobie gada.
Odezwał się chłopak z czerwoną szopą na głowie podchodząc do mnie.
Zaśmiał się lekko widząc zakłopotanie na twarzy Luke.
- Grasz z nami w fife?
Wychylił się z za Mika Ash.
-No pewnie!
Nie chcę się chwalić ale przez Seana jestem w to całkiem dobra.
-Skarb nie dziewczyna!
###
CZYTASZ
Lov u Ros
FanfictionCzy jeden głupi esemes wysłany przez pomyłkę po pijaku może zbliżyć do siebie dwójkę ludzi? Opowieść z dużą ilością humoru, przynajmniej taką mam nadzieję. Na początku wszystko jest pisane w formie sms ale potem się to zmienia a po wiadomościach zo...