Arzaylea zauważając mnie zbliżającą się do ich wspólnego stolika uśmiechnęła się złośliwie, podnosząc z wyższością głowę, s u k a.
Hemmings nie wiedząc o co chodzi jego towarzyszce obrócił się do tyłu przez co nasze spojrzenia się ze sobą skrzyżowały. Przez chwilę można było w jego oczach ujrzeć przerażenie, najwidoczniej tym, że go przyłapałam ale kiedy przy moim boku pojawił się Blake jego twarz przybrała zacięty wyraz a oczy wysyłały błyskawice w naszą stronę.
- Co ty tu robisz z tą suką? - Wywarczałam w jego stronę.
- Oh wypraszam so...
- Zamknij się kurwa! - Krzyknęłam przerywając jej w pół zdania.
- Co ja tutaj z nią robię? A co ty kurwa robisz z tym kutasem? Nawet jeszcze nie zerwaliśmy a ty już szukasz pocieszenia? - No nie wierzę, jak on może zachowywać się jak taka świnia? To on może co mu się żywnie podoba a ja to co?
Szybko do niego doskoczyłam powtarzając zabawę z ostatniego razu i tak właśnie moja ręka spotkała się z jego policzkiem po raz kolejny, oh najwyraźniej moja dłoń i jego policzek dosyć się polubili.
Zaraz pojawiła się koło nas ochrona każąc opuścić lokal, cóż nie miałam ochoty na kontakt z policją tak więc grzecznie ruszyłam do wyjścia a reszta za mną.
Stanęłam wściekła koło samochodu Taylera czekając aż chłopak otworzy mi drzwi.
Wsiadając zauważyłam jeszcze tylko smutne spojrzenie blondyna rzucone w moją stronę na co ukłuło mnie lekko w sercu.
Kocham go jak cholera ale to co on ostatnio wyrabia jest po prosu śmiechu warte! Zamiast za mną pobiec ten po prostu wsiadł do samochodu z Arzayleą odjeżdżając szybko.
W moich oczach pojawiły łzy i zaczęły wolno spływać po policzkach. Nie chcąc aby szatyn to zauważył szybko przetarłam twarz dłonią.
Blake cały czas opowiadał mi różne historie, które jego zdaniem być całkiem zabawne, ale ani drgnęłam, przez całą podróż siedziałam cicho co go chyba lekko denerwowało ale starał się tego nie okazywać.
Zatrzymaliśmy się na cpnie aby zatankować samochód. Szatyn poszedł zapłacić ale chyba zapomniał zabrać telefonu ponieważ ciszę przeciął denerwujący dźwięk jego iPhone.
Nie chciałam być wścibska ale ciekawość zwyciężyła z dobrymi manierami i zaraz w mojej ręce znalazło się srebrne urządzenie.
Idiota nawet nie ma hasła. Otworzyłam szybko nowego esemesa i dobrze, że siedziałam bo bym się kurwa przewróciła.
Arz: Nie ma co, plan poszedł całkowicie po naszej myśli.
Eee? Przepraszam czy tu gdzieś jest ukryta kamera? Żarty sobie ze mnie robicie?
CZYTASZ
Lov u Ros
FanfictionCzy jeden głupi esemes wysłany przez pomyłkę po pijaku może zbliżyć do siebie dwójkę ludzi? Opowieść z dużą ilością humoru, przynajmniej taką mam nadzieję. Na początku wszystko jest pisane w formie sms ale potem się to zmienia a po wiadomościach zo...