Środa, godzina 15:30
Luke: Puk puk.
Ja: Eh...
Luke: Puk puk.
Ja: .
Luke: No spytaj kto tam!
Luke: Puk puk.
Ja: Kto tam?
Luke: Listonosz.
Ja: Hemmings...
Luke: Z zaproszeniem
Ja: Jakim zaproszeniem?
Luke: Na dzisiejszego grilla do mojej family o 17:30.
Luke: Moja mama chce cie poznać.
Ja: Lu, nie żeby coś, ale my się znamy.
Luke: Głupia ty, chciała by cie poznać tak wiesz, jaka jesteś poza ławką na matmie.
Luke: No i jeszcze będzie moja siostrzyczka, ciocia, chłopcy i wgl.
Luke: To jak, przyjdziesz?
Ja: To będzie nieco dziwne ale...
Ja: Tak przyjdę xx.
Luke: Jest!
W co ja się wpakowałam? Grill u mojej nauczycielki od matematyki?
Gdyby ktoś mi powiedział dwa miesiące temu, że tak spędzę jeden z letnich wieczorów to chyba bym kazała tej osobie wybrać się do psychologa.A teraz tak się jakoś złożyło iż szykuje się aby zrobić dobre wrażenie na samej Liz Hemmings.
Alice właśnie siedzi za mną i kręci mi włosy a ja robię sobie lekki makijaż.
Tusz na rzęsy trochę korektoru pod oczy i jasno-różowa matowa szminka, byle by nie przesadzić. Nie chce wyglądać jak jakiś clown.Na siebie założyłam przewiewną kwiatową sukienkę a stopy wsunęłam w jasno brązowe balerinki.
- No, no koleżanko, wyglądasz słodko i grzecznie idealnie na poznanie rodzinki swojego chłopaka.
- Alice, to nie jest mój chłopak.
Jak tak dalej będę co chwilę wywracać tymi oczami to mi chyba w końcu tak zostanie.
- Oj, nie gadaj głupot, przecież wy i tak jesteście jak para.
###
Coś ostatnio mało komentujecie miśki
:((
CZYTASZ
Lov u Ros
FanfictionCzy jeden głupi esemes wysłany przez pomyłkę po pijaku może zbliżyć do siebie dwójkę ludzi? Opowieść z dużą ilością humoru, przynajmniej taką mam nadzieję. Na początku wszystko jest pisane w formie sms ale potem się to zmienia a po wiadomościach zo...