Zostawiając chłopaków w domu aby dokończyli swoją robotę wybrałyśmy się z Carter na zakupy.
Pcham wózek w markecie a Alice wrzuca do niego każdego rodzaju przekąski, słomki, kubeczki i plastikowe kieliszki docierając do działu alkoholu otworzyłam zdziwiona buzię na to ile napojów wysoko procentowych pakuje do koszyka moja przyjaciółka.
Dwa kartony wódki, najróżniejsze piwa i dużo szampana, nie komentując tego ruszyłam w stronę owoców aby wziąć takie rzeczy jak ananasy, kokosy, limonki, cytryny i wiele wiele innych.
O matko jak my to doniesiemy do samochodu?
Docierając w końcu do kasy zaczęłyśmy wypakowywać produkty na kasę a moje oczy o mal nie wyszły z orbity kiedy zobaczyłam cenę końcową zakupów -750 $$
Zrezygnowana podałam swoją kartę na ' nagłe wypadki ' blondynce na co ta wyszczerzyła się do mnie i zapłaciła.
Wchodząc do domu od razu zauważyłam dwóch nowych osobników, podeszli do nas uśmiechnięci ściskając nasze dłonie na przywitanie
-Jestem Niall a to jest Harry.Przedstawił się wysoki blondyn z postawionymi włosami do góry, błękitnymi oczami i szerokim uśmiechem na twarzy. Następnie wskazał na chłopaka podobnej wysokości co on z burzą brązowych loczków sięgających do napakowanych ramion.
- A ja Rosie a to Alice.
- Zajebista chata.
- Em.. Dzięki.
Odpowiedziałam im już nieco skrępowana.
- No dobrze- krzyknęła Al klaskając w dłonie - potrzebni mi mężczyźni, którzy przyniosą zakupy z samochodu.
Po chwili już wszyscy wracali z dworu niosąc w rękach kartony.
- Co wy pół sklepu że sobą zabrałyście?
- Puścić kobiety na zakupy.
Mruknął Sean przechodząc obok na co zaczęłam się śmiać.
CZYTASZ
Lov u Ros
FanfictionCzy jeden głupi esemes wysłany przez pomyłkę po pijaku może zbliżyć do siebie dwójkę ludzi? Opowieść z dużą ilością humoru, przynajmniej taką mam nadzieję. Na początku wszystko jest pisane w formie sms ale potem się to zmienia a po wiadomościach zo...