Poniedziałek, godzina 20:21
Tata i Abi wyjechali godzinę temu. Luke nie daje znaku życia. Sean też gdzieś zaginął tak więc zwlekłam się z łóżka na dół w samych majtkach i koszulce na ramiączkach która mocno opinała moje ciało - No bo kto mi zabroni? W końcu mam cały dom tylko dla siebie.
Włączyłam muzykę w salonie podkręcając ją na maksa po czym ruszyłam tanecznym krokiem do kuchni.
Zaczęłam przygotowywać sobie gofry bujając się w rytm 'sorry' Biebera.
Właśnie się schylałam aby wyciągnąć talerz z dolnej szafki kiedy usłyszałam już dobrze mi znajomy zachrypnięty głos blondyna
-Holy shit.
Szybko się odwróciłam spostrzegając chłopaka który stoi z dużą walizką, gitarą przewieszoną przez ramię i otwartą buzią. Po chwili się otrząsnął i odłożył wszystko podchodząc do mnie wolnym krokiem.
- Rosie, masz na sobie tylko czarne koronkowe majtki a do tego obcisłą koszulkę założoną bez stanika. Nawet nie wiesz jak cholernie seksownie wyglądasz stojąc tak w kuchni ubrudzoną mąką.
Wymruczał kładąc mi ręce na pośladkach mocno je zaciskając.
- Najchętniej wziął bym cię teraz tutaj na tym blacie.
Spojrzałam na niego strasznie zawstydzona nie wierząc, że te słowa właśnie wpłynęły z jego ust które teraz były ułożone w dobrze mi już znany łobuzerski uśmieszek. Podniósł mnie szybko i usadził na wyspie kuchennej stając między moimi nogami wpił się mocno w moje usta zaczynając mnie bardzo namiętnie całować, jego ręce zaczęły błądzić po moich plecach a swoje wczepiłam w jego włosy na co mruknął zadowolony.
Trwaliśmy tak przez dłuższą chwilę kiedy do mojego nosa doszedł nieprzyjemny zapach, przerażona oderwałam się od Luka i pobiegłam w stronę gofrownicy.
-Damn moje gofry!
###
CZYTASZ
Lov u Ros
FanfictionCzy jeden głupi esemes wysłany przez pomyłkę po pijaku może zbliżyć do siebie dwójkę ludzi? Opowieść z dużą ilością humoru, przynajmniej taką mam nadzieję. Na początku wszystko jest pisane w formie sms ale potem się to zmienia a po wiadomościach zo...