Lov u Ros

115

Tak jak chłopak obiecał, odkąd wrócił na trasę dwa tygodnie temu dzwoni do mnie praktycznie kilka razy dziennie wypytując mnie co chwilę jak się czuje ja i nasz mały książę a po koncercie zamiast iść na impreze zasypiał rozmawiając że mną na Skype.

Chyba na serio wziął na poważnie to,  że zostanie ojcem i musi stać się odpowiedzialniejszy.

Co do mojego taty.. O dziwo faza paniki mu przeszła,  w prawdzie dopiero od trzech dni nie słyszę wieczorem jego płaczu i tekstów ' gdzie to popełnił błąd ' no i nie rzuca mi już tak smutnych spojrzeń  przy śniadaniu jak to miało miejsce jeszcze niedawno no ale to już krok do przodu.  Choć dalej gada, że gdy Luke wróci to zrobi mu wykład na temat dobrych zabezpieczeń i takich tam,  to będzie dosyć zabawne,  na razie o niczym nie wspominałam chłopakowi aby go nie wystraszyć.

- Mogę wejść?
Usłyszałam przez co podniosłam wzrok natrafiając na głowę staruszka wystającą z za moich drzwi.
-Jasne.
Odpowiedziałam a ten wpakował się do środka siadając na przeciwko mnie.
- Mam dobrą propozycje.
No to mnie zaciekawiłeś tatku.
Usmiechnęłam się i poruszyłam głową aby kontynuował.
-No więc tak sobie myślałem, że no wiesz ten dzieciorób będzie potrzebował stałej roboty jak wróci no i wiesz w sumie to mógłby zostać moim asystentem,  mój obecny i tak jest kretynem więc czy będę miał tego czy Luke to nie robi mi różnicy.
-Pewnie, myślę, że to dobry pomysł - usmiechnęłam się - tylko musisz jeszcze pogadać z tym ' kretynem'
Powiedziałam robiąc cudzysłów w powietrzu kiedy rozdzwonił sie mój telefon.
- O wilku mowa.- Mruknęłam.

-Lu, mój tata chciałby z tobą porozmawiać.
-Ros.. Zapamiętałem już sobie, nie kupuj gumek od Chińczyków,  tak, tak wiem.
- Nie o to chodzi - roześmiałam się -Ma dla ciebie propozycje.
- Dziwnie to zabrzmiało.

- Oh daj mi w końcu tego jełopa.
Odezwał się nerwowo mój ojciec zabierając mi urządzenie z ręki.

-Słuchaj Hemmings..

###