52

33.1K 1.5K 166
                                    

Środa, godzina 13:20

Siedzę w zakładzie kosmetycznym na wygodnym białym fotelu, przyglądając się jak starsza kobieta z blond włosami upiętymi w ładnego koczka oraz pierwszymi zmarszczkami mimicznymi kończy paznokcie Alice. Kiedy tylko usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości, podskoczyłam jak poparzona szukając telefonu w torebce, jak zwykle panuje tam nieporządek i chyba prędzej tam znajdę rakietę do tenisa niż namierzę swoją komórkę, cholera. Cały czas obiecuje sobie iż w końcu zrobię porządek a tu dalej panuje burdel, papierki, kabel od ładowarki poplątany z słuchawkami, gumy, chusteczki, różnego rodzaju tabletki na przeziębienie jak i ból głowy, kosmetyki czy szczotka do włosów, portfel, jakiś notes, długopis.. jeszcze brakuje mi tu suszarki i laptopa. W końcu dostałam się do poszukiwanej rzeczy i z uśmiechem na ustach odczytałam wiadomość.

Luke: Co robisz księżniczko? 

Ja: plik został wysłany
*zdjęcie w mediach*

Ja: Alice wyciągnęła mnie do kosmetyczki, stwierdziła, że musimy sobie zrobić 'babski dzień'.

Ja: I co z tego, że wczoraj byłyśmy kilka godzin na zakupach. 

Luke: Ale śliczna rączka. 

Luke: Teraz bd mógł sobie wyobrażać,że tą rączką..

Ja: Nawet nie kończ Hemmings.

Ja: Ale z ciebie zboczuszek. 

Luke: Chciałem napisać,że mogę sobie teraz wyobrażać, że mi tą rączką drapkasz plecki. 

Luke: I kto tu jest zboczuszkiem? Zboczuszku.

Mimowolnie parsknęłam co nie uszło uwadze Carter. 

Zmierzyła mnie wzrokiem unosząc wysoko idealnie wydepilowaną brew.

- Z czego tam tak się podśmiewujesz pod nosem, hmm? 

-To, ee Sean - zająknęłam się lekko przybierając czerwony kolor - wysłał mi śmieszny kawał. 

- Taa?  Weź pokaż! 

Zablokowałam szybko telefon wkładając go do torebki.

- Niee i tak nie zrozumiesz, wiesz, to takie tam między bratem i siostrą.

Zaśmiałam się panicznie a ta wywróciła na mnie oczami.

- Ale ty jesteś głupia Collins - parsknęła śmiechem - mów, że piszesz ze swoim księciem a nie mi tu ściemę walisz.

- Ugh, nie mów mi nic o waleniu. 

-Waliłaś Hemmingsowi!? 

Wykrzyczała na pół zakładu przez co kosmetyczka spojrzała na mnie panicznym wzrokiem a ja z czerwonego przeszłam na szkarłat, przygryzłam wargę za nim cokolwiek sprostowałam.

- Carter jesteś idiotką.

- Ale twoją kochaną przyjaciółką idiotką. 

Wysłała mi buziaka w powietrzu a ja udałam iż go łapie. 

- Oczywiście, że mu nie waliłam głupia, po prostu wiesz, że mieszkam w tym samym budynku co Sean.

- I przyłapałaś go na waleniu?  

Spytała mrużąc oczy. 

- No tak nie do końca. 

- No to ja już nie rozumiem. 

- Ja też. 

Obydwie spojrzałyśmy z przerażeniem na kosmetyczkę żeby po chwili wybuchnąć w trójkę głośnym śmiechem. 

###

Lov u RosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz