Środa, godzina 13:20
Siedzę w zakładzie kosmetycznym na wygodnym białym fotelu, przyglądając się jak starsza kobieta z blond włosami upiętymi w ładnego koczka oraz pierwszymi zmarszczkami mimicznymi kończy paznokcie Alice. Kiedy tylko usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości, podskoczyłam jak poparzona szukając telefonu w torebce, jak zwykle panuje tam nieporządek i chyba prędzej tam znajdę rakietę do tenisa niż namierzę swoją komórkę, cholera. Cały czas obiecuje sobie iż w końcu zrobię porządek a tu dalej panuje burdel, papierki, kabel od ładowarki poplątany z słuchawkami, gumy, chusteczki, różnego rodzaju tabletki na przeziębienie jak i ból głowy, kosmetyki czy szczotka do włosów, portfel, jakiś notes, długopis.. jeszcze brakuje mi tu suszarki i laptopa. W końcu dostałam się do poszukiwanej rzeczy i z uśmiechem na ustach odczytałam wiadomość.
Luke: Co robisz księżniczko?
Ja: plik został wysłany
*zdjęcie w mediach*Ja: Alice wyciągnęła mnie do kosmetyczki, stwierdziła, że musimy sobie zrobić 'babski dzień'.
Ja: I co z tego, że wczoraj byłyśmy kilka godzin na zakupach.
Luke: Ale śliczna rączka.
Luke: Teraz bd mógł sobie wyobrażać,że tą rączką..
Ja: Nawet nie kończ Hemmings.
Ja: Ale z ciebie zboczuszek.
Luke: Chciałem napisać,że mogę sobie teraz wyobrażać, że mi tą rączką drapkasz plecki.
Luke: I kto tu jest zboczuszkiem? Zboczuszku.
Mimowolnie parsknęłam co nie uszło uwadze Carter.
Zmierzyła mnie wzrokiem unosząc wysoko idealnie wydepilowaną brew.
- Z czego tam tak się podśmiewujesz pod nosem, hmm?
-To, ee Sean - zająknęłam się lekko przybierając czerwony kolor - wysłał mi śmieszny kawał.
- Taa? Weź pokaż!
Zablokowałam szybko telefon wkładając go do torebki.
- Niee i tak nie zrozumiesz, wiesz, to takie tam między bratem i siostrą.
Zaśmiałam się panicznie a ta wywróciła na mnie oczami.
- Ale ty jesteś głupia Collins - parsknęła śmiechem - mów, że piszesz ze swoim księciem a nie mi tu ściemę walisz.
- Ugh, nie mów mi nic o waleniu.
-Waliłaś Hemmingsowi!?
Wykrzyczała na pół zakładu przez co kosmetyczka spojrzała na mnie panicznym wzrokiem a ja z czerwonego przeszłam na szkarłat, przygryzłam wargę za nim cokolwiek sprostowałam.
- Carter jesteś idiotką.
- Ale twoją kochaną przyjaciółką idiotką.
Wysłała mi buziaka w powietrzu a ja udałam iż go łapie.
- Oczywiście, że mu nie waliłam głupia, po prostu wiesz, że mieszkam w tym samym budynku co Sean.
- I przyłapałaś go na waleniu?
Spytała mrużąc oczy.
- No tak nie do końca.
- No to ja już nie rozumiem.
- Ja też.
Obydwie spojrzałyśmy z przerażeniem na kosmetyczkę żeby po chwili wybuchnąć w trójkę głośnym śmiechem.
###
CZYTASZ
Lov u Ros
FanfictionCzy jeden głupi esemes wysłany przez pomyłkę po pijaku może zbliżyć do siebie dwójkę ludzi? Opowieść z dużą ilością humoru, przynajmniej taką mam nadzieję. Na początku wszystko jest pisane w formie sms ale potem się to zmienia a po wiadomościach zo...