Rozdział 10

3.3K 145 4
                                    

Tak jak się obawiałam pewnego dnia zjadłam ostatnie zapasy jakie posiadałam... teraz już będę czekać na śmierć. Położyłam się do łóżka i leżałam, leżałam, leżałam... nie wiem jak długo ale długo. Głód zaczął mi naprawdę doskwierać... nie wiem co mam zrobić. Zaczęłam tęsknic za Marcinem... za domem... chciałam aby kto kolwiek wszedł i ze mną porozmawiał, chwilę... parę chwil... aby choć na minute pokazał mi świat... I powiem wam że nie wiem jak długo musiałam nie jeść.. ale przestałam wstawać, straciłam siły... nie potrafiłam zrobić kroku, i widziałam że śmierć jest blisko. Poczułam że ktoś mnie szarpie za ramię, to sen... to cholerny sen. Zaczęłam krzyczeć resztką sił

-Zamknij się! -otworzyłam oczy i wycieńczona spojrzałam że to Marcin... wrócił?!

-Co ty tu robisz? -to zdanie zabrało mi bardzo dużo sił

-Mieszkam -pomógł mi usiąść i zaczął karmić, podał mi kubek z piciem. Jedzenie jednak nie było takie łatwe, rozbolał mnie bardzo brzuch... miałam zdecydowanie zbyt skurczony żołądek. Poczułam się trochę lepiej...

-Jak ci było samej?

-Nie rób już mi tego... proszę

-To była kara. mogłem cię bić aż być zemdlała z bólu... ale wybrałem łagodniejszą formę. Zjadłaś wszystko co było... a nie było mnie tylko 5 tygodni... 37dni.

-Myślałam że skazałeś mnie na śmierć

-Szczerze? -podniósł brwi -miałem cichą nadzieje ze jak wrócę będziesz leżała już martwa. Jestem dalej wściekły... idź spać. Potem się ogarnij bo zamierzam cię ostro zerżnąć

Wyszedł z pokoju a ja zostałam w szoku... chciał żebym umarła... a jednak


PorwanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz