Poniedziałek był strasznie zimnym dniem. Co prawa na dworze było 8 stopni ale odczuwalne były tylko 2. Przez to że nie mieszkaliśmy w domku w Ameryce to miasto go nie ogrzewało. Marcin przyszedł do sypialni nad piątą rano i okrył mnie grubym kocem. Pospałam w jego ramionach do 8. Później wypiłam gorącą czekoladę i zjedliśmy sałatkę owocową. Cały czas trzęsłam się z zimna.
-Nalej mi ciepłej wody do wanny proszę -bez słowa wstał i poszedł wykonać polecenie. Kiedy szamotałam się z bluzką pomógł mi ją ściągnąć.
Długo nie wychodziłam z wanny. Było mi przyjemnie
Koło 12 zjedliśmy kurczaka z rożna z warzywami... czułam się nie spokojnie, nie do końca mi odpowiadało, że jestem tu z Marcinem... niby chciałam mu wybaczyć ale czułam nienawiść. Poszłam do sypialni i długo nie wychodziłam
-Proszę, Aleks do ciebie dzwoni -położył telefon na łóżku z trybem głośnomówiącym
-No hej -powiedziałam nachylając się
-Jak się czujesz? -zapytał radośnie
-Nie jest źle... a co u was?
-Dużo pracy... dowiedziałem się że Marcina znów opętało... pobił cię tak brutalnie
-Nie mówmy o tym -chciałam uciąć temat
-Jak nie mówmy?! Mówmy... gadajmy o tym właśnie teraz
-To nie twoja sprawa -westchnęłam
-Jeśli chcesz odeślij go do Polski... a przyjadę ja...
-Aleks... ja muszę mieć kogoś przy kim nie wstydzę się rozebrać
-Wiem... temu przyjadę dopiero w tedy kiedy będziesz potrafiła już sobie radzić... będę ci coś gotował, sprzątał ... co chcesz
-To słodkie, dziękuję... przemyślę to naprawdę
-Liczę na to -wyczuwałam radość w jego głosie
-Chcę się zdrzemnąć, pogadamy później co?
-Jutro mi powiesz?
-Powiem ci w dniu jak mi bandaże ściągną
-Dobrze, dobranoc śpiochu
-Dobranoc -odpowiedziałam śmiejąc się -Marcin -zawołałam go
Gdy przyszedł do pokoju wskazałam mu głową na telefon. Zabrał go i wyszedł. Ja się położyłam i zasnęłam. Kiedy ponownie się obudziłam Marcin leżał obok i wpatrywał się w ścianę
-Nie mogę doczekać się jutra -wymamrotałam
-Wiem, chcesz żebym jechał... Aleks ma jutro lot tutaj o 10 rano... będzie na miejscu tutaj w domu koło 21
-Postanowione?
-Tak
-Proszę cię po powrocie do kraju przygotuj papiery rozwodowe -powiedziałam to na jednym tchu
-Co?! -krzyknął zaskoczony
-Nie potrafię ci ufać... nie potrafię nawet cię pokochać tak jak kiedyś...
-A dziecko?
-Będziesz się z nim widywał ile razy chcesz... ale wychowam je osobno od ciebie -po jego twarzy leciały łzy, wiedziałam że go to bolało
-Czyli zostałem sam... mój syn jest na drugim świecie a żona odchodzi przez moją głupotę...
-Nie obwiniaj się aż tak... po prostu nam nie wyszło -wstałam i wyszłam aby nie widział że płaczę
W łazience siedziałam do późna w nocy... kilka godzin, bolało mnie to tak bardzo ale moje małżeństwo się skończyło... chciałam rozwodu... i byłam tego pewna.
CZYTASZ
Porwana
Teen Fiction-I jak się z tym czujesz szmato? -złapał mnie za włosy i rzucił na podłogę -Moi ludzie cię znajdą i zginiesz w cierpieniach... Obiecuję -nie bałam się go, byłam zbyt silna by się bać. -Gdy by nie ta twoja śliczna buźka, dawno byś nie żyła! -Oczy m...