Rozdział 39

2K 105 2
                                    

Obudzili mnie o 5 otwieraniem drzwi. Wstałam zaspana i wyszłam z sypialni. Marcin trzymał Tomka na rękach a mały spał wtulony w niego.

-Zrobiłaś mu miejsce? -powiedział szeptem

-W pokoju Malwiny, daj go tam -poszłam do kuchni napić się wody a on w tym czasie poszedł położyć go do snu. Usiadłam na kanapie i czekałam dobre dwie minuty aż wyszedł

-Kiedy mu ogarnęłaś taki pokoik? -usiadł obok i przytulił mnie do siebie -jestem zmęczony, marzę tylko o tym by położyć się spać... nie byłem przygotowany na tak długą trasę. Głodny jestem

-Idź się umyć a ja zrobię ci jakieś kanapki okej? -dałam mu całusa w policzek -około 10 przywiozą mu pozostałe meble do pokoju, łóżko, dużą szafę, komodę, stolik i dwa krzesełka... 7tysięcy to kosztowało...

-Ale po co mu to kupiłaś? Przecież nie będziemy tu mieszkać... -wstał i poszedł po rzeczy do kąpieli do sypialni a ja poszłam   za nim kontynuując rozmowę

-Jakoś musi mieć tu własny kąt

-Zrób mi coś do żarcia proszę cię... miło że o nim pomyślałaś -uśmiechnął się i zniknął za drzwiami

Poszłam do kuchni i otworzyłam lodówkę. Wyciągnęłam sałatę, łososia wędzonego, ser feta, rzodkiewki, koperek i szczypiorek. Opiekłam w tosterze sześć większych kawałków bagietki. Warzywa pokroiłam i wrzuciłam do miski. Wymieszałam z winegretem i nałożyłam na duże talerze. Otworzyłam wino słodkie i nalałam mu do kieliszka a sama nalałam sobie soku pomarańczowego. Położyłam wszystko na stół i zapaliłam świeczkę zapachową na środku. Czekałam na niego aż wyjdzie

-Mniam... kochanie -pocałował mnie i usiadł na przeciwko

-Podoba ci się?

-Co cię tak na romantyzm wzięło -zapytał i wziął sałatkę na widelec

-Tak jakoś... stęskniłam się

-Pysza jest... -cieszyłam się że mu smakowało bo nie było dużo sałatek które by mu przypadły do gustu

-Spać mi się chce -wypił całe wino na jeden łyk

-Kulturę to ty masz -zaśmiałam się

-No przez to jeszcze bardziej mi się będzie chciało spać -westchnął

-To jedz szybciej i idź się położyć ja posprzątam

Gdy zjedliśmy była 5.48 powkładałam talerze do zmywarki, i umyłam zęby. Położyłam się obok niego i zasnęłam. Obudził nas Tomek... uroki posiadania dziecka. Wskoczył nam na łóżko... była 9.20 i zaczął krzyczeć

-Uspokój się -Marcin chwycił go jedną ręką aby nie spał

-Ne chće! -malec był nie ugięty

-Połóż się -odsunęliśmy się od siebie i zrobiliśmy mu miejsce na środku, jego kochany tatuś zmusił go by leżał. Myślałam że zwariuję... nie czułam się jego matką... jakoś tak nie potrafiłam. Ale wiedziałam że jest synem mojego męża więc należy do mojej rodziny.

-Tomek kurwa mać! daj się nam wyspać albo wynoś się do swojego pokoju i nie waż mi się z stamtąd wychodzić!

Malec popłakał się i wyszedł z naszego łóżka. Spokój nie trwał jednak długo bo przyszli panowie z meblami... trzeba było więc wstać i ich wpuścić. Wzięłam go na spacer by nie siedzieć w mieszkaniu gdzie był totalny rozgardiasz, Marcin został i pomagał im wszystko montować... choć bardziej pilnował by byli dokładni.

PorwanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz